Ysaora Thibus oczyszczona z zarzutów dopingowych. Wytłumaczyła się... pocałunkiem

Mistrzyni świata i wicemistrzyni olimpijska w szermierce, Ysaora Thibus, została ostatecznie oczyszczona z zarzutów dopingowych. Sama sprawa jest o tyle ciekawa, że florecistka tłumaczyła się... pocałunkami ze swoim partnerem.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

O co walczy Megan Rapinoe? 40 lat życia słynnej piłkarki

Czytaj też

O co walczy Megan Rapinoe? 40 lat życia słynnej piłkarki

Cała sprawa rozpoczęła się w lutym 2024 roku, kiedy u przygotowującej się do igrzysk olimpijskich w Paryżu Thibus wykryto ostarynę – zakazany środek anaboliczny. Był to poważny cios dla Francuzki, która niecałe dwa lata wcześniej została indywidualną mistrzynią świata we florecie, a na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2021 roku wraz z koleżankami została wicemistrzynią olimpijską w drużynie. Teraz miała być ważną częścią ekipy na domowych igrzyskach w stolicy Francji, a dopingowa wpadka potencjalnie odbierała jej wszelkie nadzieje nie tylko na medale, ale choćby na pojawienie się na zawodach.

Thibus od razu rozpoczęła walkę o uniewinnienie – złożyła wyjaśnienia, wedle których ostaryna znalazła się w jej organizmie przez... pocałunki z jej partnerem, Amerykaninem Race'em Imbodenem, który sam jest florecistą i dwukrotnym medalistą olimpijskim w drużynie. Imboden zakończył karierę w 2023 roku i wedle słów Thibus miał bez jej wiedzy stosować odżywkę z ostaryną.

Trybunał Międzynarodowej Federacji Szermierczej (FIE) przystał na te wyjaśnienia i pozwolił jej na występ w Paryżu. Igrzyska Thibus nie wyszły – w rywalizacji drużynowej Francuzki odpadły już w ćwierćfinale z Kanadą, z kolei indywidualnie Francuzka przegrała... z Polką Julią Walczyk-Klimaszyk już w 1/16 finału.

Po igrzyskach czekała ją jednak jeszcze jedna ważna walka – Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) złożyła odwołania od decyzji FIE, podając w wątpliwość wyjaśnienia i żądając 4 lat zawieszenia. Sprawa trafiła do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS).

"Naukowo potwierdzono, że ilość ostaryny, którą przyjął ówczesny partner pani Thibus, mogła zostawić wystarczającą jej ilość w ślinie i zanieczyścić organizm drugiej osoby poprzez pocałunki" – stwierdził sędzia. "Sędziowie zaakceptowali, że ówczesny partner pani Thibus przyjmował ostarynę od 5 stycznia (w styczniu została pobrana próbka – przyp. red) i że przez okres dziewięciu dni pojawiło się zanieczyszczenie z efektem kumulacji."

Tym samym Thibus została oficjalnie i ostatecznie oczyszczona z zarzutów. Jej tłumaczenie trafia na listę najciekawszych po wpadkach dopingowych, choć ona, jako jedna z nielicznych, może stwierdzić, że cała sprawa zakończyła się sukcesem.

Najciekawsze "wymówki" dopingowe:

Petr Korda (tenis) – zwycięzca Australian Open 1998 i ojciec Sebastiana Kordy wsławił się nie tylko zwycięstwem wielkoszlemowym, ale również pozytywnym testem na nandrolon. Tenisista tłumaczył się, że to wszystko przez nafaszerowaną sterydami cielęcinę, którą uwielbia. Problem w tym, że według badań musiałby jeść kilkadziesiąt cieląt dziennie przez około 20 lat, by uzyskać wykrytą u niego ilość.
Tyler Hamilton (kolarstwo) – mistrz olimpijski z Aten (2004) w jeździe indywidualnej na czas jeździł w czasach, w których światowy peleton był regularnie dziesiątkowany przez wpadki dopingowe. Hamilton postanowił jednak wyróżnić się tłumaczeniem – nietypowe wyniki krwi, sugerujące nielegalną transfuzję, miały pochodzić od... wchłoniętego przez niego w łonie matki brata bliźniaka.
Javier Sotomayor (lekkoatletyka) – legendarny skoczek wzwyż, rekordzista świata i mistrz olimpijski z Barcelony (1992) wpadł na kokainie podczas igrzysk panamerykańskich w 1999 roku. Co ciekawe, do jego tłumaczenia włączył się dyktator Fidel Castro. Obaj twierdzili, że kokaina została dosypana przez CIA rękami kubańsko-amerykańskiej mafii.
LaShawn Merritt i Dennis Mitchell (lekkoatletyka) – wchodzimy w sferę erotyczną, która – jak zresztą widzimy w przypadku Thibus – jest bardzo często używana w wymówkach dopingowiczów. Merritt, trzykrotny mistrz olimpijski i ośmiokrotny mistrz świata, wpadł na sterydach w 2010 roku i tłumaczył, że były to tabletki na... powiększenie pewnej części ciała. W podobny zresztą sposób tłumaczył się kiedyś Marco Borriello, piłkarz AC Milan, choć wtedy nie chodziło o tabletki, a o maść. Z kolei Mitchell, mistrz olimpijski w sztafecie 4x100, wpadł na testosteronie, który miał mieć powiększony ze względu na bardzo dużą ilość piwa i... stosunków płciowych z żoną w noc przed badaniem.
Jeremy Kerley (futbol amerykański) – w 2017 roku gracz New York Jets został zawieszony za stosowanie niedozwolonych środków. Jak stwierdził, to wszystko wina duchów, będących w pobliżu, gdy oddawał próbkę. Któryś z nich zdecydowanie musiał być zanieczyszczony. Tylko po co duchy miałyby się wspomagać?
Shane Warne (krykiet) – krykiecista dzień przed mistrzostwami świata w 2003 roku wpadł na zakazanym diuretyku. Według niego to wszystko ze względu na lek, który... kazała wziąć mu mama. Powód? Jeszcze lepszy. Miało to pomóc na jego wygląd, konkretnie podwójny podbródek. W końcu na mistrzostwach świata trzeba jakoś wyglądać, a kto o to zadba, jeśli nie mama.
Adri van der Poel (kolarstwo) – jedna z najwcześniejszych i najbardziej znanych sportowych wymówek. W latach 80. van der Poel wpadł na popularnej wtedy strychninie. Stwierdził jednak, że to nie on się dopingował, a... gołębie wyścigowe jego teścia, z których niedługo wcześniej zjadł ciasto.
Fatima Ivelayn (lekkoatletyka) – biegaczka długodystansowa i olimpijka z Sydney (2000) wygrywa w kategorii "największy zbieg okoliczności". Otóż w trakcie biegu, po którym wpadła na EPO, straszliwie padało. Woda dostała się do jej butów, a przy okazji na nogi i tą drogą dotarła do części intymnych. W wodzie musiało pojawić się jakieś zanieczyszczenie, które potem wyszło w moczu po ochlapaniu jej ciała. I pech chciał, że w tej wodzie na ulicy była właśnie erytropoetyna.
Dieter Baumann (lekkoatletyka) – mistrz olimpijski z Barcelony w biegu na 5000 metrów wpadł na nandrolonie, który – według jego tłumaczeń – został mu wstrzyknięty przez jego wrogów do... pasty do zębów. Kim są wrogowie i co dokładnie się wydarzyło nie wiemy do tej pory.
Justin Gatlin (lekkoatletyka) – mistrz olimpijski z Aten w biegu na 100 metrów i dopingowy recydywista po jednej z wpadek oskarżył swojego masażystę, który celowo miał mu wmasować steryd w pośladki. Przy historii kariery Gatlina trudno jednak wierzyć w takich skutecznie spiskujących masażystów.
Północnokoreańskie piłkarki – grupa piłkarek z Korei Północnej została złapana na mistrzostwach świata w 2011 roku. Wszystkie na tym samym nielegalnym środku, który był dość rzadki i specyficzny. Ich trener przyznał potem, że tak, podawał im nielegalne specyfiki (z łoju piżmowca) , ale wszystko ze względu na to, że... zostały trafione piorunem i musiał im pomóc.
Jarosław Morawiecki (hokej) – w zestawieniu nie mogło zabraknąć najsłynniejszego polskiego tłumaczenia. Polski hokeista wpadł na testosteronie po jednym ze spotkań igrzysk olimpijskich w Calgary w 1988 roku. Linia obrony była taka, że wszystko przez barszcz z krokietami zjedzony na spotkaniu z kanadyjską Polonią. Nie trzeba mówić, jakiej nie do końca przyjemnej ksywki dorobił się Morawiecki. Oczywiście "Barszczyk".