| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Uczyliśmy się każdego roku i, krok po kroku, piłkarze, trenerzy oraz klub jako organizacja robiliśmy postęp. Kilka lat temu jeździliśmy na zgrupowania do innych hoteli niż teraz, jedzenie też było inne, a dziś mamy nawet własnego kucharza. Kiedyś w sztabie było trzech fizjoterapeutów, teraz jest pięciu. Stopniowo, ale systematycznie zmienialiśmy się na lepsze. W ostatnich pięciu latach nie ma w Ekstraklasie bardziej regularnego zespołu – opowiada 31-letni obrońca Rakowa Częstochowa Zoran Arsenić.
KORESPONDENCJA Z HOLANDII
Robert Błoński, TVPSPORT.PL: – 19 lipca Raków rozpoczyna sezon 2025/26 wyjazdowym meczem z GKS Katowice. Nie możesz się doczekać, czy każdy dzień jest na wagę złota, ponieważ zespół jest w przebudowie i potrzebuje czasu na ostateczny szlif?
Zoran Arsenić (obrońca Rakowa Częstochowa): – Jedno i drugie. Nie możemy się doczekać startu rozgrywek, meczów o stawkę i rywalizacji o najwyższe cele, a także gry w Europie. Ale też jesteśmy świadomi, że w drużynie doszło do zmian, więc potrzeba czasu, by wszystkie elementy się zgrały. Zapewniam jednak, że na start Ekstraklasy będziemy przygotowani optymalnie na dany moment.
– Jest w was jeszcze niedosyt, że w maju wypuściliście mistrzostwo Polski na ostatniej prostej?
– Już o tym zapomnieliśmy. Jeśli siedzi z tyłu głowy, to może tylko w takim kontekście, że w nowym sezonie chcemy osiągnąć więcej niż w tamtym i odzyskać tytuł. Owszem, jeszcze w maju wszystko było w naszych rękach i, jeśli do kogokolwiek możemy mieć pretensje o brak tytułu, to tylko do siebie. Z Jagiellonią przegraliśmy po dwóch karnych przy których interweniował VAR i "delikatnej" czerwonej kartce. W tamtym meczu wszystko poszło na "nie". Do tego Lech wygrał na Legii po jednym celnym strzale. Nie ma co do tego wracać i obciążać głowy. Trener Marek Papszun zwrócił nam uwagę, gdzie i z jakiego pułapu zaczynaliśmy po jego powrocie, a na którym miejscu skończyliśmy. Rok temu byliśmy siódmą drużyną Ekstraklasy, teraz znowu zostaliśmy wicemistrzem. Postęp jest i powinniśmy być dumni, że do samego końca, do finałowej kolejki walczyliśmy o tytuł.
– W Polsce mawiamy, że co nas nie zabije, to wzmocni.
– W tym kierunku zmierzam. Wicemistrzostwo ma być motywacją na kolejne rozgrywki. Nie ma czego żałować, koncentrujemy się na tym, co przed nami.
– Jakiego Rakowa mogą spodziewać się jego kibice w nadchodzącej kampanii?
– Podobnego jak w poprzedniej i jeszcze w tych, w których prowadził nas trener Marek. Grę chcemy opierać na dużej intensywności, wysokim pressingu i skutecznej obronie. To DNA Rakowa. Teraz jesteśmy w Holandii, przyjechaliśmy tu tylko na kilka dni, by rozegrać cztery sparingi z silnymi zespołami z Belgii. I o to chodzi.
– Sezon 2025/26 będzie twoim dziewiątym, z krótką przerwą na wypożyczenie do Rijeki, w Ekstraklasie. Spodziewałeś się, że zwiążesz się z Polską na tak długo?
– Nie, ale jestem szczęśliwy, że to wszystko tak się potoczyło. Nie mam problemu, by zostać tu dłużej. Pamiętam doskonale swój pierwszy dzień w Polsce. Drugi zresztą też. W styczniu 2017 roku zostałem zawodnikiem Wisły Kraków. Umowę podpisałem pół roku przed wygaśnięciem kontraktu z Osijekiem, ale mój ówczesny klub nie zgodził się, żebym przyjechał do Polski już zimą. Zjawiłem się więc w czerwcu i dołączyłem do drużyny, która szykowała się do rozgrywek. Miałem 23 lata i myślałem, że Polska to tylko kolejny przystanek w karierze i "trampolina" do silniejszej ligi. Wtedy uważałem, że idąc do Polski robię krok do przodu, ale liczyłem, że za jakiś czas pójdę wyżej. Zostałem i… się cieszę. Wywalczyłem mistrzostwo kraju, dwa Puchary i dwa Superpuchary Polski, zagrałem w Europie. Spełniłem niemal wszystkie marzenia, może oprócz występów w Champions League. Nie mam powodów, by żałować.
– Z europejskimi pucharami to masz rachunki do wyrównania. W sezonie 2023/24 zagrałeś w siedmiu z ośmiu meczów eliminacji Ligi Mistrzów, a potem – w grupie Ligi Europy – tylko ze Sportingiem Lizbona. I po niespełna kwadransie zszedłeś z kontuzją.
– Jest coś do nadrobienia, w pucharach czuję niedosyt. Żałuję, że nie byłem w stanie pomóc w ważnych meczach. Niewiele zabrakło, żebyśmy wyszli z grupy. Niestety, ale takie jest życie – uraz był groźny, pojawiły się problemy z odpowiednią diagnozą i przerwa trwała dłużej niż wszyscy byśmy chcieli. Teraz to, co najgorsze – odpukać – już chyba za mną. Kostka nie boli.
– W mistrzowskim sezonie 2022/23 opuściłeś cztery z 46 meczów Rakowa, w dwóch kolejnych grałeś mniej. W rozgrywkach 2023/24 ominęło cię 26 z 52 meczów, a ostatnio 15 z 35.
– Wszystko zaczęło się od tego, że w meczu z FC Kopenhaga latem 2023 roku złamałem palec w prawej nodze. Wróciłem pod koniec października na ligowy mecz z Górnikiem, zaraz potem był wspomniany mecz ze Sportingiem i wtedy doznałem urazu kostki. Odpoczywałem, wracałem, a uraz stale się odnawiał. W pewnym momencie zdecydowaliśmy się na zabieg i dziś jest dobrze. Powroty po urazach nie są łatwe, mięśnie nie wytrzymują, jednak pod koniec poprzedniego sezonie zagrałem solidnie osiem meczów z rzędu i liczę, że wróciłem na odpowiednie tory.
– Był moment, w którym mogłeś wyjechać z Polski?
– Miałem dobry pierwszy rok w Wiśle. Zagrałem ponad 30 meczów, strzeliłem trzy gole, byłem młody, więc może wtedy? Ale nie pojawiła się ani jedna konkretna oferta, taka, o której dziś mógłbym powiedzieć, że nie skorzystałem. To samo było po mistrzostwie z Rakowem. Na końcu okazywało się, że zostaję. Źle na tym nie wyszedłem.
– Wycisnąłeś maksimum ze swojej kariery?
– I tak i nie. Gdybym trafił do Rakowa wcześniej, wycisnąłbym więcej. Tak samo by było, gdybym kiedyś podchodził do piłki tak, jak teraz. Człowiek uczy się dopiero na błędach, najczęściej własnych. Kiedy masz 23-24 lata, słyszysz, co mówią ludzie dookoła, ale ich nie słuchasz, bo wydaje ci się, że jesteś najmądrzejszy i nie potrzebujesz doradców. A w rzeczywistości jesteś głupi. Z czasem nabrałem doświadczenia, zmieniłem podejście do pracy, itd. W Rakowie nauczyłem się profesjonalizmu, odpowiedniego podejścia do życia.
– Co takiego jest w Marku Papszunie, że potrafi rozwijać piłkarzy nieoczywistych?
– Jest konsekwentny. Nieważne: wygrasz, przegrasz czy zremisujesz, zagrasz dobrze albo źle – liczy się powtarzalność w działaniu, mechanizmy. Zawsze chcemy iść do przodu, poprawiając małe rzeczy. Trener jako pierwszy świeci przykładem, my idziemy za nim. Kiedy każdy staje się lepszy, to i drużyna jest lepsza. Symbolem, a może stemplem i znakiem rozpoznawczym Rakowa jest stabilizacja. My nie mamy dużych wahań formy, jesteśmy powtarzalni.
– W sezonach 2022/23 i 2024/25 – pod wodzą Marka Papszuna – Raków przegrał po pięć meczów ligowych i stracił – odpowiednio – 23 i 24 gole. W rozgrywkach 2023/24 tych straconych bramek w Ekstraklasie było 39. Do tego dziesięć porażek. I siódme miejsce.
– Prowadził nas nowy trener, Dawid Szwarga. Choć pod względami taktycznymi to nie była duża zmiana, ponieważ wcześniej był asystentem Marka Papszuna. Naszym największym problemem były kontuzje – w pewnym momencie leczyło się siedmiu, ośmiu zawodników. Wielu miało zabiegi: ja, Ivi Lopez, Stratos Svarnas, Iannis Papanikolau, Ben Lederman, Milan Rundić, Łukasz Zwoliński. Większość stanowiła o sile Rakowa w mistrzowskich rozgrywkach, a nowi jeszcze nie wpasowali się do zespołu, brakowało zrozumienia. Pamiętam, że wówczas absurdalnie dużo goli straciliśmy po stałych fragmentach, i to w ostatnich minutach. Jesienią graliśmy co parę dni, ale zapewniam, że to nie byłby problem, gdyby wszyscy byli zdrowi. Gdyby nie tamte kontuzje, wyniki byłyby lepsze. Granie co trzy dni to dla piłkarza nagroda, a nie kara. Tego chcemy, o to walczymy. Wiemy, że to trudne, ale do tego dążymy. Grając co parę dni, właściwie wcale się nie trenuje. Schemat jest prosty, regeneracja, mecz, regeneracja. To najpiękniejsze w życiu piłkarza, dlatego teraz chcemy dostać się do fazy ligowej Ligi Konferencji.
– Zaraz po ligowym meczu z GKS-em Katowice czeka was spotkanie z MSK Żyliną w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji.
– Chcemy dobrze wystartować, bo w poprzednim sezonie przegraliśmy dwa i zremisowaliśmy dwa z pierwszych siedmiu spotkań ligowych, do tego szybko odpadliśmy z Pucharu Polski. Na końcu tamtych punktów zabrakło, więc teraz nie może być falstartu. Jestem przekonany, że będziemy przygotowani najlepiej jak się da w tym momencie.
– Władysław Koczerhin, Jean Carlos oraz Ivi Lopez doznali urazów. Tego pierwszego zabraknie przez wiele miesięcy, pozostali wrócą za około dwa miesiące.
– Najbardziej szkoda "Kocziego", który zerwał więzadła w kolanie bez żadnego kontaktu. Do tego odszedł Gustav Berggren, ale w ich miejsce przyszli m.in. Karol Struski i Oskar Repka. Oni muszą wziąć odpowiedzialność i pomagać zespołowi od początku. Nie ma czasu na adaptację i naukę, od pierwszego meczu należy przejąć obowiązki nieobecnych. Wracając do kontuzji – jesteśmy zawodowcami, uprawiamy sport kontaktowy, a urazy dotykają nie tylko piłkarzy Rakowa. Koszykarze NBA czy zawodnicy z najsilniejszych klubów świata też zrywają ścięgna Achillesa albo więzadła w kolanie.
– Kilka razy w tym wywiadzie wymieniłeś słowo "głowa".
– Jeśli ona nadąża, to i ciało pracuje na najwyższych obrotach. Mamy w klubie trenera mentalnego Pawła Frelika, z którym współpracujemy. Ciało musi być zdrowe, ale jak głowa nie funkcjonuje, robi się duży problem.
– Trafiłeś na najlepszy w historii okres Rakowa: pięć lat, pięć trofeów, mistrzostwo, trzy wicemistrzostwa i jedno siódme miejsce. Rosłeś razem z klubem
– Uczyliśmy się każdego roku. Wszystko przychodziło stopniowo: najpierw miejsce na podium, potem debiut w pucharach, pierwsze trofeum. Powoli, ale wszystko zmieniało się na lepsze. Kilka lat temu jeździliśmy na zgrupowania do innych hoteli, jedzenie też było zupełnie inne, dziś mamy własnego kucharza. Kiedyś było trzech fizjoterapeutów, teraz jest pięciu. Ale to nie zmieniło się z dnia na dzień, tylko stopniowo, krok po kroku szliśmy do przodu. Wszyscy robiliśmy postęp: trener, my piłkarze i klub jako organizacja. Kluczem był systematyczny rozwój. Dzięki wspomnianej wcześniej konsekwencji jesteśmy w tym miejscu. W ostatnich pięciu latach nie ma bardziej regularnego klubu w Ekstraklasie niż Raków.
– Brakuje jeszcze stadionu i ośrodka?
– Mam nadzieję, że i pod tym względem będzie lepiej.
– Gdzie jest wasz sufit?
– Nie mam pojęcia, ale sporo nam do niego brakuje i jest wiele do ulepszenia.
– Wyobrażasz sobie, że w Rakowie skończysz karierę?
– Nie myślę o końcu, raczej o tym, że przede mną jeszcze sporo grania. Kontrakt mam do czerwca przyszłego roku z opcją przedłużenia na następny sezon. Cieszę się, że wciąż jestem w stanie grać na odpowiednim poziomie, jak tylko zobaczę, że odstaję, podziękuję. Mam nadzieję, że ten moment jeszcze nie jest blisko. Nie miałbym problemu ze skończeniem kariery w Rakowie, ponieważ razem z rodziną jesteśmy szczęśliwi w Częstochowie. Miasto jest spokojne, a życie w Polsce bardzo nam odpowiada.
– Szybko się nauczyłeś języka?
– Nie. Kiedy przyszedłem Wisły, było w niej sporo piłkarzy z Bałkanów i trzymaliśmy się razem. Jeśli czegoś nie rozumiałem, tłumaczyli Stilić albo Brlek. Polskiego nauczyłem się dopiero w Jagiellonii, choć tam grali m.in. Runje z Poletanoviciem. Ale trener Ireneusz Mamrot nie mówił po angielsku, tylko po polsku, więc nie miałem wyjścia. Dziś mówię swobodnie. Ja czy Fran Tudor nie czujemy się w szatni Rakowa jak obcokrajowcy. Jesteśmy Chorwatami, ale za długo gramy w Polsce, żebyśmy uważali się za obcokrajowców.
– Brakuje ci występu w reprezentacji?
– Oczywiście. Jesteśmy dumnym narodem, a gra dla reprezentacji to dla nas największy powód do dumy. Poza skalą w piłkarskim życiu. Możesz grać w Lidze Mistrzów, zdobywać puchary, ale reprezentowania kraju nie da się niczym zastąpić. Nie wiem, czy byłem blisko powołania, jednak wystarczy popatrzeć, ile kosztowali i jakie kluby reprezentują chorwaccy piłkarze, medaliści dwóch ostatnich mundialu, by zdawać sobie, że trudno było się dostać do kadry z Rakowa.
– Śledziłeś, co u konkurencji w trakcie okna transferowego?
– Czasem zerknąłem, ale nie przywiązywałem do tego większej wagi. Do Lecha wrócił Gumny, a do Jagiellonii Wdowik. Najważniejsze jest to, co my robimy. Każdy mecz będziemy chcieli zagrać na maksa i przekonać się, do czego nas to zaprowadzi. Celem Rakowa jest wygrać i zdobyć jak najwięcej. Formacja obronna jest stabilna, ze Stratosem gramy długo, Kacper Trelowski też jest u nas od dłuższego czasu. Doszedł Tolis Konstantopoulos i w sparingach strzelił dwa gole, Ariel Mosór już się nauczył, jak broni Raków. Wraca Bogdan Racovitan, ważna postać naszej szatni. Tyły są stabilne, a to w Rakowie to podstawa.
– Czy trener Marek Papszun zmienił się przez ten rok, kiedy nie było go w klubie?
– Nie. Dalej jest konsekwentny i wymagający. Kto tego nie lubi, nie musi przychodzić do Rakowa. Nasze reguły są jasne. Komu się nie podobają, w Rakowie nie ma dla niego miejsca. Mnie się podobają.
***
Transmisje najbliższych sparingów Rakowa Częstochowa – z Club Brugge oraz Anderlechtem – w TVPSPORT.PL
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.