Piłkarze Legii Warszawa rozpoczęli nowy sezon od spotkania z FK Aktobe w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Europy. Jednocześnie był to faktyczny start "strajku ostrzegawczego" kibiców. Rywalizację Wojskowych z Kazachami oglądało się przeważnie w... ciszy.
Kibice Legii Warszawa od roku ostrzegali o irytacji związanej z wynikami drużyny na krajowym podwórku i apelowali o działania, które miały zwiększyć szanse Wojskowych na mistrzostwo Polski. W trakcie rozgrywek fani stołecznego klubu wywieszali transparenty kierowane do zarządu czy działu sportu. Na początku roku osoby wspierające stołeczny klub opuściły też na kwadrans "Żyletę" i pozostawiły hasło "trybuny na miarę zarządu". Przed startem obecnych rozgrywek kibice zdecydowali się na "strajk ostrzegawczy", co było także powiązane z brakiem transferów. Do tej pory na Łazienkowską trafił tylko Petar Stojanović. Możliwe, że kolejnym nabytkiem będzie Mileta Rajović.
– Informujemy, że nasz "strajk ostrzegawczy" nie jest w żaden sposób wymierzony w drużynę. Będziemy na wyjazdach i jak co roku zrobimy wszystko, aby Legia Warszawa czuła nasze wsparcie. Jednak miarka się przebrała. Dlatego do odwołania nie chodzimy na mecze, nie kupujemy ani karnetów, ani subskrypcji – czytamy w komunikacie kibiców Wojskowych.
Trybuny przy Łazienkowskiej zapełniały się w czwartek wolno. Finalnie na kilkanaście minut przed końcem spotkania na stadionie pojawiało się około 12-13 tysięcy osób. Właśnie tyle biletów sprzedał stołeczny klub na inaugurację sezonu.
"Żyleta" była pusta, choć nie było to w czwartek powiązane z protestem kibiców. Trybuna północna była wyłączona w związku z karą od UEFA dotyczącą zachowań fanów przy okazji meczów Legii w poprzednim sezonie.
Przez większość spotkania Legii z Aktobe było po prostu... cicho. Nie sposób było uświadczyć zorganizowanego dopingu. Od czasu do czasu większe lub mniejsze grupki decydowały się na intonowanie przyśpiewek mających wspierać Wojskowych. W pierwszej połowie z udziałem osób zasiadających na sektorze rodzinnym pojawiła się za to meksykańska fala.
Momentami przy Łazienkowskiej było tak cicho, że słychać było koncert odbywający się w okolicznym parku. Basy z muzycznego wydarzenia oddalonego o kilkaset metrów, potrafiły przebijać się przez dźwięki pochodzące wprost ze stadionu.
Najwięcej żywiołowości u kibiców pojawiało się przy okazji strzałów piłkarzy Legii. Głośna radość słyszalna była za to po zaskakującym uderzeniu Wahana Biczachczjana, który pokonał bramkarza Aktobe w pierwszej połowie. Przy stałych fragmentach gry wykonywanych przez Kazachów pojawiały się także gwizdy dotyczące rywale. Gracze Aktobe momentami mogli liczyć na wsparcie swoich fanów zasiadających w sektorze gości. Nie brakowało tam barw narodowych i flag. W zdecydowanej większości byli to kibice, którzy na co dzień mieszkają w Polsce.
Po meczu nie było też tradycyjnych obrazków. Legioniści nagrodzili przybyłych kibiców oklaskami, ale nie było wspólnego fetowania zwycięstwa. Warszawski klub wygrał z FK Aktobe 1:0 i ma lepszą pozycję przed rewanżem. Drugi mecz zostanie rozegrany w Kazachstanie za tydzień.
1 - 0
Manchester United
0 - 2
Tottenham Hotspur
4 - 1
Athletic Bilbao
0 - 3
Manchester United
3 - 1
Bodo/Glimt
0 - 1
Tottenham Hotspur
4 - 2
Bodo/Glimt
8 - 6
Olympique Lyon
2 - 0
Rangers
2 - 2
Manchester United