Jedna z najwybitniejszych sprinterek na 100 metrów Shelly-Ann Fraser-Pryce wróciła do traumatycznych dla niej igrzysk olimpijskich w Paryżu. W wywiadzie dla pisma "Marie Claire" Jamajka wyjawiła, dlaczego wycofała się z rywalizacji o złoto. – Sądzę, że miałam atak paniki – czytamy.
Shelly-Ann Fraser-Pryce to wciąż biegająca legenda światowego sprintu. 39-latka, która we wrześniu ma wystąpić na mistrzostwach świata w Tokio, w karierze do tej pory uzbierała pięć (!) tytułów z tej imprezy w koronnym dla siebie biegu na 100 metrów. W sumie ma aż 16 medali MŚ, wliczając także te z biegów na 200 metrów i sztafety 4x100 m. Choć od lat łączy karierę z macierzyństwem (to jej nagrania z rodzinnych szkolnych pikników obiegały sieć, gdy na tle innych rodziców wygrywała towarzyskie biegi z porażającą przewagą), nie przeszkadzało jej to też m.in. w walce w igrzyskach. Autorka trzeciego najszybszego czasu na 100 m (10.60 sekundy) swój pierwszy tytuł olimpijski wywalczyła już w 2008 roku. 17 lat temu.
W Paryżu, pomimo trudnego lata m.in. ze względów zdrowotnych, marzyła o kolejnym medalu. Ale ten nie przyszedł.
Kibice na trybunach Stade de France byli zaskoczeni, kiedy Jamajka nie pojawiła się na starcie półfinału. Już wtedy w środowisku spekulowano, że na przeszkodzie stanęły "względy proceduralne", niemniej od tamtej pory nikt nie doprecyzował ani nie potwierdził tych doniesień.
Teraz w wywiadzie dla pisma "Marie Claire" zrobiła to sama Fraser-Pryce.
– Prawdopodobnie miałam tamtego dnia atak paniki – czytamy w obszernym artykule, który współtworzyła sprinterka.
Paryż dla Jamajki okazał się traumatycznym przeżyciem. A wszystko, jak się okazało, wyniknęło z faktu niezamieszkania w wiosce olimpijskiej. Z tego powodu Shelly-Ann sama dojeżdżała na obiekty, ale gdy przyszedł dzień rywalizacji, ochrona stadionu – widząc, że wysiadła z innego samochodu niż oficjalny shuttle bus – nie chciała wpuścić jej przez bramę. Ktoś gdzieś dzwonił, coś ustalał, a równocześnie biegaczkę z ciężką torbą kierowano do innej bramy. Miała iść naokoło, w tłumie zmierzającym na trybuny, na co nie godziła się, sądząc, że za chwilę sprawa się wyjaśni. Ale nie wyjaśniła. Przepychanki, które początkowo nie przynosiły skutku, kosztowały ją blisko godzinę nerwów. I czasu, który powinna poświęcić na przygotowania, rozgrzewkę i "słuchanie jej ulubionego, wyciszającego gospelu".
– Kiedy w końcu dotarłam na stadion i zaczęłam rozgrzewkę, poczułam, że moje ciało nie odpowiada. Gaśnie. Wtedy przyszły czarne myśli. Z jednej strony wiedziałam, że mój ostatni występ w IO nie powinien tak się skończyć. Że przebyłam długą drogę, jestem fighterką. Ale gdy po czasie się uspokoiłam, zadałam sobie pytanie: co jest dla mnie właściwe w tym stanie? – wraca do bolesnych wspomnień.
W sezonie 2025 Fraser-Pryce najszybciej przebiegła dotąd 100 m w 10.91 sekundy. Ten czas dał jej trzecią pozycję w mistrzostwach Jamajki i tym samym przepustkę na wrześniowe MŚ.