23 paź 2012

Marek Jóźwik: ministra i prezesa

Joanna Mucha i Izabella Łukomska-Pyżalska (fot. PAP)

Marek Jóźwik

Podobno futbol to męska zabawka. W środowisku piłkarskim nikogo nie obchodzą parytety. Po władze w PZPN sięgają wyłącznie mężczyźni. Kobiety, które kojarzą się z futbolem, to żony piłkarzy. Za PRL było to przeważnie duże, tlenione blondyny. Z tamtych czasów pochodzi najwięcej dowcipów o blondynkach. Być może ma to jakiś związek z futbolem.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Obecnie sytuacja się zmieniła. Odkąd David Beckham zafundował sobie gwiazdę, wszyscy tak chcą i niektórym się udaje. Udało się Radziowi z Dodą, może nie do końca, ale jednak. Różnym się udaje, o czym donoszą tabloidy. Inteligencja i uroda nie miały niestety wpływu na prędkość jazdy, gdyż kobieta przy piłkarzu pozostawała jedynie ozdobą, bez wpływu na warstwy merytoryczne. Tak było do czasu aż pojawiły się one dwie – ministra i prezesa.

Ministrę sportu Joannę Muchę brutalnemu molestowaniu poddawały media wszystkie pięć minut po nominacji. Redaktorów nie ciekawiło, co zrobi z polskim sportem. Ciekawiło, co zrobi z panem Lato i panami Kręcinami.

Klasa dziennikarska wykazała tym samym równie głęboką wiedzę, jaką wówczas miała ministra. Ani klasa ani ministra najwyraźniej nie mieli pojęcia, że nic nie zrobi, bo nic nie może. Oprócz kontroli wydatków na futbol dzieci i młodzieży. Ministra robiła surowe miny, redaktorzy przybierali miny śledczych. Na minach się skończyło.

Piłkarska kariera Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej potoczyła się zgoła inaczej. Ona wiedziała, w co wdepnęła butem szpilką. Jako była modelka poruszać się potrafi. Objęła prezesurę Warty Poznań ze świadomością reguł gry i mechanizmów futbolu. Aktualnie prowadzi kampanię walki z piłkarskim betonem.

W ramach tej kampanii rekomendowała na prezesa Zdzisława Kręcinę. Zatem główka pracuje. Inteligentna kobieta rozumie, że wybór prezesa to tylko wybór prezesa. Bardzo podobny do wyboru Miss Futbolu. Sprawy ważne decydują się gdzie indziej, w wygodnych gabinetach baronów. Pani prezesa ogłosiła jednocześnie pakiet pytań, które mają zmiażdżyć beton, kiedy ona im je zada. Zadać każdy może, jeden zrobi to lepiej, a drugi gorzej. Nie każdy jednak potrafi być jednocześnie za i przeciw. A pani Iza robi to z kobiecym wdziękiem, więc nie zajmujmy się logiką.

Ministra i prezesa w jednym stoją domu, mianowicie – kobiet aktywnych. Prezesa ma konkretny wpływ na futbol, ministra nadzór ograniczony, jednak do męskiego świata piłki obie panie wniosły nie tylko torebki. Także szczyptę emancypacji, bardzo w tej branży lekceważonej. I teraz chłopy – uwaga, zaczęło się! To może być pełzająca, jedwabna rewolucja w polskiej piłce, o której mówią wszyscy faceci, ale żaden jej nie robi. One ją zrobią.

Marek Jóźwik

Czytaj także: Michalski: jest dwóch kandydatów na prezesa