Mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC Witalij Kliczko do 17 grudnia zdecyduje, czy pozostaje w boksie, czy zakończy karierę. W sobotę będzie kibicował młodszemu bratu Władimirowi, walczącemu w Hamburgu z Mariuszem Wachem o pasy WBA, WBO i IBF.
– Są dwie możliwości: albo będę dalej boksował, albo powiem stop. Jasną
odpowiedź dam do 17 grudnia. Być może skoncentruję się na kolejnej walce
ringowej, a może na działalności politycznej. Nie zmienia to faktu, że boks
zawsze będzie w moim sercu – powiedział 41-letni Kliczko.
Nie ukrywa, że potencjalnym rywalem mógłby być Brytyjczyk David Haye, który
od dawna - przynajmniej w mediach - wojuje z braćmi Kliczko.
– Wiem, że obecnie przebywa w dżungli w programie reality show. To odpowiednie
miejsce dla niego, być może tam też powinien trenować – stwierdził
Ukrainiec, który próbuje sił w polityce.
W niedawnych wyborach parlamentarnych na Ukrainie jego opozycyjna partia UDAR
(Cios) uzyskała 13,95 proc. poparcia i zajęła trzecie miejsce. Zwyciężyła
rządząca Partia Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza - 30 proc.
Ostatni pojedynek pięściarski straszy z braci Kliczków stoczył dwa miesiące
temu w Moskwie, wygrywając przez techniczny nokaut w czwartej rundzie z
reprezentantem Niemiec Manuelem Charrem. Wcześniej bronił pasa WBC m.in. w
potyczkach z Tomaszem Adamkiem i Albertem Sosnowskim.
Czytaj także:
"Wygrana Wacha byłaby pięściarskim trzęsieniem ziemi"