15 wrze 2009 | Motorowe / Żużel

Huszcza: nie ma łatwych rywali

Andrzej Huszcza był pod wrażeniem postawy Piotra Protasiewicza (fot. Magdalena Mendel)

Jakub Sobczak

Niedzielne zwycięstwo nad bydgoską Polonią pięknie uwieńczyło Winobranie, które przez ostatni tydzień odbywało się w Zielonej Górze.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Miejscowy Falubaz awansował do Wielkiego Finału CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi, w którym mierzyć się będzie z Unibaksem Toruń. Co najmniej srebrny medal, jaki jeźdźcy spod znaku Myszki Miki mają już zagwarantowany, stanowić będzie największy sukces tego klubu od 18 lat. Po spotkaniu dziennik SPEEDWAY.info.pl miał okazję porozmawiać z żywą legendą zielonogórskiego żużla, aktualnie pełniącym obowiązki drugiego trenera Falubazu, Andrzejem Huszczą.

Panie Andrzeju, jak wrażenia po meczu?
- Wspaniałe, co tu dużo mówić. Wygraliśmy ten mecz i to zdecydowanie, także zawodnikom należą się same pochwały.

Spodziewał się Pan tak wysokiego zwycięstwa?
- Tak, spodziewałem się. Już przed meczem mówiłem, że wygramy dwudziestoma pięcioma punktami, później zszedłem do dwudziestu, żeby bydgoszczanom nie było przykro. Koniec końców wygraliśmy dokładnie różnicą dwudziestu pięciu "oczek", więc wynik trafiłem idealnie (śmiech).

Rafał Dobrucki po fenomenalnym występie w Bydgoszczy spisywał się troszkę słabiej.
- Zgadza się. Nie wiem, co było tego powodem. Nie zawsze idzie tak jak by się chciało. Ominę jednak jego, dobrze, że Piotrek Protasiewicz zdecydował się jechać po tej kontuzji. Widać, że stan zdrowia mu się poprawił, przyjechał na trening, dwa razy przejechał się po torze, stwierdził, że da sobie radę i wystąpił w meczu. Czekałem na to, bo to jest konkretny zawodnik, on najlepiej wie, czy może jeździć czy nie i skoro uznał, że jest w stanie, jego wynik na pewno będzie bardzo dobry. Przyczynił się do tego zwycięstwa maksymalnie.

Falubaz już w finale, czeka was pojedynek z Unibaksem Toruń. Nastawienia zapewne bojowe.
- Zawsze tak jest, jak inaczej w ogóle można powiedzieć? Srebro już jest, teraz pozostaje nam tylko walczyć. Toruń będzie dla nas trudniejszym przeciwnikiem niż Bydgoszcz, a i chyba mniej wygodnym niż Częstochowa. Ale wiadomo, to jest sport, nie ma łatwych przeciwników.