| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
– Gdybym chciał opuścić Widzew, to nie musiałbym szukać pretekstów – powiedział jego właściciel Sylwester Cacek. Dodał, że w tej chwili, nawet gdyby chciał, nie miałby komu sprzedać łódzkiego klubu.
– To nie jest tak, że dzisiaj stoi kolejka chętnych, którzy chcieliby wydać
swoje pieniądze na Widzew. Bez finansów nic się dzisiaj nie zrobi. Dlatego
nie ma chętnych do kupienia klubu – powiedział Cacek.
Zaprzeczył jednocześnie pojawiającym się w mediach spekulacjom, że od
dłuższego czasu szuka pretekstu, by wycofać się z Widzewa.
– Gdybym chciał opuścić Widzew, to nie musiałbym szukać pretekstów, bo ich nie
potrzebuję. Jak byłem w Piasecznie i nie widziałem żadnych perspektyw, to z
dnia na dzień się wycofałem, a drużyna rozpoczęła grę dwie ligi niżej. Gdybym
chciał, tutaj mógłbym zrobić to samo. Pretekstów więc szukać nie muszę –
wyjaśnił Cacek.
Afera korupcyjną przyczyną problemów
Dodał jednak, że ma żal do osób, które nie doceniają tego, co zrobił od
sierpnia 2007 roku, gdy od Zbigniewa Bońka i Andrzeja Szymańskiego przejął
udziały w Widzewie.
– Mówiłem wówczas, że potrzeba pięciu lat na restrukturyzację klubu i pięciu
kolejnych na budowę takiego poziomu sportowego, który da szansę awansu do
europejskich pucharów. Moim marzeniem było, by po 10 latach regularnie być w
krajowej czołówce i grać w pucharach. Nie zakładałem jednak, że w tym czasie
dwa razy znajdziemy się w 1. lidze. I to głównie w związku z czynami, które
miały tu miejsce za rządów Bońka i SzymańskiegoB
– Boniek i Szymański zapewniali mnie, że wszystko było tu czyste. W normalnym
postępowaniu sprawdzić się jednak tego nie dało i można było tylko przyjąć,
że ludzie, którzy mnie tu wciągnęli, mówią prawdę. Jak sprawa wyszła z
prokuratury i ujrzała światło dzienne, to nie mogliśmy już dokonać żadnego
transferu, bo nikt nie chciał do nas przyjść. Z bardzo słabym zespołem, który
odziedziczyliśmy jesienią, weszliśmy więc w rozgrywki wiosenne i spadliśmy z
ligi.
– Dzisiaj nikt jednak nie myśli o tym, gdzie Widzew by był po sprawie
Szymańskiego, gdyby nie było tu takiego wariata jak ja. Gdybym był sponsorem
dającym 500 tys. zł rocznie, to niektórzy na rękach by mnie tu nosili. Gdy
umorzyłem klubowi kilkadziesiąt mln zł pożyczki, to mówią, że dużo złego dla
Widzewa zrobiłem. Przykro mi z tego powodu – przyznał Cacek.
Cacek bez euforii po wyborach w PZPN
W przeciwieństwie do wielu środowisk związanych z futbolem właściciel Widzewa
nie wpadł w euforię po wyborze nowych władz PZPN. Wyjaśnił, że powodem pewnej
wstrzemięźliwości w jego ocenie ostatniego zjazdu jest to, że nie bardzo już
wierzy w rządy piłkarzy.
– Mieliśmy już w PZPN prezesa, który nie poradził sobie z tym, co dostał w
schedzie po poprzedniku. Dla wielu osób Grzegorz Lato jest uosobieniem
wszelkiego zła w polskiej piłce nożnej. Zapomina się jednak o tym, że to nie
on był sprawcą tego zła. On po prostu nie poradził sobie z tym, co dostał po
Michale Listkiewiczu. Zobaczymy, czy poradzi sobie z tym Zbyszek –
stwierdził biznesmen.
Jego zdaniem, niewątpliwą przewagą, jaką Boniek ma nad swoim poprzednikiem,
jest dużo lepszy skład zarządu, w którym znalazło się m.in. siedmiu
przedstawicieli klubów profesjonalnych - czterech więcej, niż w poprzednim
zarządzie.
– Mam nadzieję, że jest to motor, który będzie odpowiednio napędzał pracę
nowego zarządu. Żałuję jednak, że tych przedstawicieli nie jest jeszcze
więcej. Jako kluby profesjonalne mogliśmy mieć większość w zarządzie, ale
zachowanie 1. ligi nie pomogło w realizacji tego celu – zauważył właściciel
Widzewa.
Czytaj również: Śląsk chce się pozbyć niesfornego zawodnika
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
KGHM Zagłębie Lubin