Europejska Unia Piłkarska (UEFA) zastanawia się nad zorganizowaniem piłkarskiego Meczu Gwiazd na wzór tego znanego z NBA – donosi hiszpański dziennik "El Mundo Deportivo". Oznaczałoby to, że w końcu w jednej drużynie mogliby zagrać dwaj tytani współczesnego futbolu – Lionel Messi z Barcelony i Cristiano Ronaldo z Realu Madryt.
Koncepcję meczu zaprezentowała europejskiej centrali jedna z międzynarodowych korporacji marketingowych. Pomysł jest prosty i znany choćby z Ameryki. All Star Game NBA, pomiędzy zespołami złożonymi z największych gwiazd Konferencji Wschodniej i Zachodniej, co roku jest wielkim wydarzeniem, przyciągającym na trybuny dziesiątki tysięcy kibiców (jeden z meczów organizowano nawet na stadionie futbolowym w Dallas), a przed telewizory – setki milionów fanów koszykówki z całego świata.
W przypadku meczu organizowanego przez UEFA podział drużyn przebiegać ma na umownej linii północ-południe. Oznacza to, że w zespole Północy znaleźliby piłkarze z takich lig jak Premier League, Bundesliga czy rosyjskiej Priemjer-Ligi. Z kolei Południe skupiałoby graczy z Primera Division, Serie A czy Ligue 1.
Zasady selekcji również byłyby podobne do tych z NBA. Ustalenie składu należałoby do kibiców, oddających głosy przez internet. Planowany jest limit maksymalnie trzech piłkarzy z jednej drużyny.
Trudno sobie wyobrazić, żeby kibice nie wybrali do jedenastki Południa Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo. Łatwo sobie za to wyobrazić, że tę dwójkę w akcji chciałby obejrzeć każdy szanujący się fan futbolu. Produkt powinien być więc łakomym kąskiem dla telewizyjnych nadawców.
Potencjalne jedenastki Północy i Południa zdaniem "El Mundo Deportivo":
Jednak na razie wszystko jest jeszcze w fazie planów i do takiego spotkania dojdzie nie wcześniej, niż w 2017 roku. Podobno Michel Platini jest dużym entuzjastą tego projektu, z którym wstępnie zapoznały się już władze kilku czołowych klubów Europy, m.in. Barcelony.
UEFA musi się jednak liczyć z przeszkodami, jakie napotka na drodze do wcielenia planu w życie. Przede wszystkim trzeba będzie przyciągnąć poważnych reklamodawców, aby sfinansować takie przedsięwzięcie.
Po drugie – zdecydowanie ważniejsze – niełatwo będzie przekonać prezesów i właścicieli najmocniejszych europejskich klubów, by zwolniły swoje supergwiazdy na takie spotkanie. Kalendarz i tak jest już wystarczająco napięty.