Polak stał się legendą najbardziej prestiżowego cyklu w skokach narciarskich! Kamil Stoch wygrał wszystkie konkursy 66. Turnieju Czterech Skoczni! Kropkę nad "i" postawił zwyciężając w Święto Trzech Króli w Bischofshofen. Wygrana pozwoliła mu też objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
64,5 punktu – tak wielkiej przewagi przed czwartym konkursem Turnieju Czterech Skoczni nie miał żaden zawodnik w 66-letniej historii! Nikt nie pytał, czy Stoch wygra cały cykl. Wszystkich interesowało jedno: czy zwycięży we wszystkich zawodach? – Główny rywal Kamila? Będzie nim Sven – podkreślał Maciej Kot, przypominając osiągnięcie Hannawalda – jedynego, który skompletował szlema.
Polak prowadził po pierwszej serii, ale miał niewielką przewagę nad... Dawidem Kubackim. Wydawało się, że reprezentacyjny kolega, który celował w podium klasyfikacji łącznej, może być najgroźniejszym rywalem w drodze do szlema. Blisko lidera był także faworyt gospodarzy Stefan Kraft.
Końcówka drugiej serii przyniosła wielkie emocje. Znakomicie skakali Norwegowie: Robert Johannson osiągnął 140. metr, co było najdalszą odległością dnia. Świetnie pofrunęli też Andreas Wellinger (139,5 m) i Anders Fannemel (139 m). Ten ostatni prowadził w zmaganiach przed skokami czołowej dwójki pierwszej serii.
Horngacher zdecydował o obniżeniu belki. Kubacki nie poradził sobie najlepiej. Uzyskał 127,5 metra i zajął 9. miejsce w zawodach. Kosztowało go też stratę szans na podium Turnieju Czterech Skoczni. Na górze został tylko Stoch i skoczył znakomicie. 137 metrów, świetne noty i wybuch wielkiej radości.
Pierwszy z gratulacjami pośpieszył... Hannawald. Stoch wyrównał fantastyczny wynik Niemca z 2002 roku. Polak został też dziewiątym skoczkiem w historii, który obronił triumf w Turnieju Czterech Skoczni.
Na podium klasyfikacji generalnej TCS znaleźli się też Wellinger i Fannemel. Kubacki zajął szóste miejsce, Hula skończył 12., Żyła 15., Kot 23., Wolny 38., Pilch 55.
Klasyfikacja generalna TCS