Szymon Marciniak, który poprowadzi mecze mistrzostw świata w Rosji, a także sędzia VAR Paweł Gil byli gośćmi Jacka Kurowskiego w studiu TVP Sport. – Nie ma mowy o stresie. Jesteśmy po tylu sezonach, wielkich meczach, mistrzostwach Europy... Ciężko trenujemy każdego dnia i wyjazd na mundial jest nagrodą – powiedział Marciniak.
O systemie VAR
Paweł Gil: dzięki temu, że mamy go od roku w Ekstraklasie, wiemy mniej więcej jak to ma wyglądać. Są jednak różnice. Podczas mistrzostw świata poza VAR-em, który kontaktuje się z sędzią podczas meczu i AVAR-em, który ogląda sytuacje na głównym monitorze, kiedy VAR sprawdza coś na monitorze roboczym, będziemy również mieć AVAR 2 i AVAR 3. Pierwszy z tych asystentów będzie na bieżąco sprawdzał sytuację dotyczącą spalonego. Z kolei drugi będzie koordynował pracę całej grupy, a także na bieżąco oglądał przekaz telewizyjny. W sumie daje to trzech sędziów i jednego asystenta VAR.
Szymon Marciniak: to musi wystarczyć, tym bardziej, że spotykają się doświadczeni sędziowie. Działania będą się również odbywały w centrum w Moskwie. Trenujemy już ponad pół roku w FIFA. Co miesiąc spotykaliśmy się na tygodniowych seminariach, gdzie mieliśmy kreowane bardzo trudne sytuacje. Wszystko to po to, by czuć się dobrze i elastycznie. Presja oczywiście dojdzie, bo to mundial i jeden nieudany mecz może sprawić, że drużyna sędziowska pojedzie do domu.
O faulu Ramosa na Salahu w finale LM
S.M.: dla ekspertów to zdarzenie to więcej niż faul. Dla nas to normalna fizyczna walka, trzeba grać dalej. W Anglii nikt by się nad tym w ogóle nie zastanowił. Spojrzenie dziennikarzy i sędziów jest zupełnie inne. Kontrowersje wciąż będą. VAR jest tylko do tego, by naprawiać biało-czarne błędy.
O sytuacji zdrowotnej
S.M.: miałem problemy przez złamanie palca z przemieszczeniem. Był to bolesny uraz, ponieważ uniemożliwiał włożenie nogi do buta. Wraz z Pierluigim Colliną podjęliśmy decyzję, że nie będzie żadnych zastrzyków, blokad, bo najważniejszy jest turniej, który rozgrywany jest raz na cztery lata. Leczenie trwało pięć i pół tygodnia, zakładałem że będzie krócej. Wiadomo co przez to straciłem, ale dzięki temu mogę zyskać coś większego.
O stresie związanym z MŚ
S.M.: nie ma o tym mowy. Jesteśmy po tylu sezonach, wielkich meczach, mistrzostwach Europy… Ciężko trenujemy każdego dnia i wyjazd jest nagrodą. Nie będzie stresu, pojawi się za to pozytywna adrenalina, która pojawia się na boisku, gdy widzi się zawodników, którzy pospieszają i pytają: "panie sędzio, ile jeszcze?". Jadę z zespołem, z którym znam się doskonale oraz z Pawłem, który jako dobry duch może uratować mój sędziowski "tyłek", gdy wydarzy się coś niekorzystnego. Miejmy nadzieję, że nie będzie musiał (śmiech).
O sędziowaniu wewnętrznego sparingu kadry w Arłamowie
P.G.: Może to pomóc piłkarzom zrozumieć kiedy VAR interweniuje i zrozumieć "zagrożenia" z niego wynikające. Coś, czego nie dostrzeże sędzia główny, mogą zobaczyć kamery. Nie wystarczy, że piłkarz oszuka sędziego. Jeśli dostrzeże to jakakolwiek kamera, informacja i tak trafi do arbitra.
S.M.: Dwa lata temu, przed Euro 2016, sędziowałem ostatni sparing i tam nikt nie odstawiał nogi, była czerwona kartka. Zawodnicy walczą o przepustkę na turniej i całą swoją karierę. Trener Nawałka nie pozostawia niczego przypadkowi. Poza kamerą na pewno przekażemy kadrowiczom kilka ciekawostek, które warto, żeby wiedzieli. To nie tylko reprezentanci kraju, ale i nasi koledzy, więc bylibyśmy dumni, gdyby zaszli jak najdalej. Każdy zawodnik musi być teraz dwa razy bardziej odpowiedzialny niż wcześniej.
Następne