Kyle Walker, obrońca Manchesteru City, włączył się do zachęcania ludzi do pozostania w domach ze względu na zagrożenie koronawirusem. Problem w tym, że w dzień poprzedzający nagranie... zaprosił do swojego apartamentu dwie panie do towarzystwa. Zawodnik przeprasza, ale w klubie czekają go poważne konsekwencje.
Koronawirus w Anglii rozprzestrzenia się w zatrważającym tempie. Stwierdzono już prawie 50 tysięcy przypadków, zmarło zaś ponad cztery tysiące osób. Nic dziwnego, że osoby znane włączyły się do kampanii zachęcającej rodaków do pozostania w domach i unikania kontaktu z obcymi. Jednym z zaangażowanych był Kyle Walker. Obrońca Manchesteru City w noc poprzedzającą nagranie komunikatu niezbyt stosował się do zasad. Co prawda pozostał w apartamencie, za który płaci – bagatela – osiem tysięcy funtów miesięcznie, ale nie był w nim sam.
Reprezentant Anglii wraz z przyjacielem zaprosili do mieszkania panie do towarzystwa. Jedna z nich, niejaka Louise zdecydowała się opowiedzieć historię gazecie "The Sun". – Pracuję dla agencji w Manchesterze. Dostałam telefon od szefa, że wysoko postawiony klient zażyczył sobie kogoś z klasą. Pojechałyśmy we dwie z dziewczyną z Brazylii. Kyle przedstawił się jako "Kai" – opowiadała 24-latka. – Nie wiedziałam, że jest piłkarzem, ale powiedział nam to jego przyjaciel. Wtedy zrobiłam mu parę zdjęć. Spędziliśmy tam kilka godzin, za wszystko dostałyśmy 2200 funtów – przyznała kobieta... na co dzień studiująca kryminologię na jednym z manchesterskich uniwersytetów.
Według "The Sun" Walker najbardziej zaimponował uczestniczkom zabawy... pozłacanymi prezerwatywami. Zaledwie kilkanaście godzin po wizycie kobiet, Walker – jak gdyby nigdy nic – w wywiadzie zachęcił fanów do pozostania w domach. Teraz przeprasza.
– Wiem, że jako profesjonalny piłkarz powinienem być wzorem do naśladowania. Nie sprostałem tej odpowiedzialności. Chciałbym przeprosić rodzinę, przyjaciół, klub, kibiców i wszystkich, których zawiodłem –oświadczył Walker. Zawiedziony jest między innymi Pep Guardiola. Według angielskiej prasy szkoleniowiec Manchesteru City jest zwolennikiem nałożenia na obrońcę surowej kary za złamanie zasad bezpieczeństwa. Mówi się nawet o wypadnięciu podstawowego defensora z reprezentacji Anglii. Ot, ile może zmienić jeden wieczór!