– Tak, jakby w ciele Roberta Kubicy wybuchła bomba – pisze we wtorek „La Gazzetta dello Sport”, przytaczając opinie chirurgów, którzy operowali Polaka po wypadku w rajdzie. Cała włoska prasa komentuje decyzję Polaka o udziale w tych zawodach. Pojawiły się też bardzo optymistyczne opinie.
Największy sportowy dziennik w wyjątkowo obrazowy sposób opisał urazy, jakich
doznał Robert Kubica w niedzielę podczas rajdu samochodowego Ronde di Andora
w Ligurii. Podkreśla, że Polak został przywieziony do szpitala w stanie
krytycznym i na stole operacyjnym odbyła się prawdziwa walka nie tylko o
uratowanie jego kończyn, ale także, by opanować krwotok wewnętrzny.
Relacji chirurgów gazeta przeciwstawia optymizm byłego menedżera zespołu
Renault Flavio Briatore, który po wyjściu ze szpitala w Pietra Ligure
powiedział, że zobaczył Kubicę w niezłej formie.
– To niesłychane, po wszystkim, co przeczytałem o wypadku byłem przygotowany
na najgorsze. Tymczasem on żartował i zapytał mnie, jak czuje się mój syn i
czy wciąż jest grubaskiem. Według mnie za pięć miesięcy wróci na tor –
oświadczył Briatore.
”Corriere della Sera” w komentarzu zatytułowanym ”Tylko prędkość oddala
śmierć” stwierdza: ”Kierowcy wyścigowi pędzą. Pędzą bez przerwy. Pędzą z
racji zawodu i z powodu hobby. Ta postawa, widziana przez nas, wydaje się
absurdalna, przesadzona”.
Zbyteczne ryzyko Kubicy
Dziennik zadaje pytanie, dlaczego Robert Kubica wziął udział w rajdzie w
Ligurii. ”Z jakiego powodu naraża swą karierę podejmując zbyteczne ryzyko?” –
pyta.
”To pytania, które napływają z naszego, innego wymiaru. Wymiaru tego, kto
chroniąc sam siebie, zaznaczając i szanując niebezpieczny próg, zwalnia i
zatrzymuje się" – wskazuje włoska gazeta przypominając, że na przykład
Michael Schumacher w takiej sytuacji przyspiesza.
W opinii komentatora, to ”strach przed śmiercią” prowadzi kierowców
wyścigowych ”do przyspieszenia, do tego, by pędzić, by oddalić zapach końca,
lęk przed pustką”.
”Szybkość stanowi w ten oto sposób szansę, a nie ryzyko” – konstatuje
publicysta. Tylko w ten sposób jego zdaniem można tłumaczyć na podstawie
przykładu Kubicy nieustanne ryzyko, jakie podejmuje on i jego koledzy z
branży.
Gorączka prędkości
”Pasja ryzykowna i modna” – tak udział w rajdach samochodowych podsumowuje
”La Stampa” kładąc nacisk na pokusę, jaką stanowi ”gorączka prędkości,
pragnienie dociśnięcia gazu do deski na zwykłych drogach, bez ograniczeń,
jakie stwarza tor”.
”Poza tym w rajdzie jedzie się samemu przeciwko czasowi, a nie w tumulcie z
innymi rywalami. Dlatego pewnie wielu mistrzów innych dyscyplin sportu
pociąga ta wysoce ryzykowna specjalność, w której nieustannie zagraża
niebezpieczeństwo” – ocenia turyński dziennik, tłumacząc rajdową pasję wielu
sportowców.
Zwraca dalej uwagę: ”Największe stajnie Formuły 1 w kontraktach nie zezwalają
swoim kierowcom podejmowania niebezpiecznej działalności. Tylko Michaelowi
Schumacherowi udało się, za czasów Ferrari, wystąpić w sportach
ekstremalnych, jak spadochroniarstwo czy wspinaczka. Żadnych jednak wyścigów
super-mocnymi samochodami” – przypomina.
”Renault, który zaangażował Kubicę w ubiegłym roku, nie miał siły zabronić mu
kontynuowania alternatywnych zamiłowań, z gokartami włącznie. Ostatnio
zabroniono mu jednak udziału w Rajdzie Monte Carlo, ponieważ za długi i
wyczerpujący. Kilka dni temu jednak wysłano do organizatorów rajdu Ronde di
Andora zgodę na udział w nim Polaka” – pisze ”La Stampa”.
Czytaj również: Kto zastąpi Kubicę? Dwa sensacyjne nazwiska