Świetna gra Łukasz Piszczka w ofensywie nie wzięła się znikąd. Jeden z najlepszych prawych obrońców na świecie karierę zaczynał w ataku, grał również w pomocy. Teraz można na palcach jednej ręki policzyć piłkarzy, którzy mogą się z Polakiem równać. W sobotę Piszczek zagra w finale Ligi Mistrzów. Transmisja w TVP1/TVP HD (w technologii 3D) oraz SPORT.TVP.PL!
Piszczek, którego kibice pamiętają z występów w T-Mobile Ekstraklasie był klasycznym napastnikiem. W 69 meczach w barwach Zagłębia zdobył 14 bramek. Był wówczas zawodnikiem Herthy Berlin, ale przez trzy lata grał na zasadzie wypożyczenia w klubie z Lubina. Dopiero w 2007 roku został "pełnoprawnym" zawodnikiem Starej Damy. Wcześniej, w barwach Miedziowych, sięgnął po mistrzostwo Polski.
Konieczna zmiana
W Berlinie Piszczek nie mógł grać na swojej ulubionej pozycji. Trener Lucien Fauvre przemianował go na pomocnika, a czasem ustawiał go także na boku defensywy. Okazało się, że był to znakomity ruch. Polak mógł w pełni wykorzystać swoją szybkość i doskonałą wydolność. Hertha grała słabo, co zaowocowało spadkiem do 2. Bundesligi po sezonie 2009/10, ale Piszczek zdołał się znakomicie wypromować na niemieckich boiskach.
Gwiazda za darmo
Z końcem spadkowego sezonu jego kontrakt z zespołem ze stolicy Niemiec dobiegł końca, a Polak stał się wolnym zawodnikiem. Skorzystał z tego Juergen Klopp, która za darmo ściągnął do Dortmundu piłkarza będącego dziś jednym z filarów finalisty Ligi Mistrzów. Piszczek stosunkowo szybko przebił się do pierwszego składu i tego miejsca już nie oddał.
Jego przyjście do Borussii było uznawane za jeden z najlepszych transferów w Bundeslidze w sezonie 2010/11. Polak udowodnił, że na prawej stronie defensywy czuje się jak ryba w wodzie. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że zawodnik BVB został wybrany do jedenastki sezonu ligi niemieckiej wyprzedzając na swojej pozycji Philippa Lahma z Bayernu Monachium!
A jak to było w kadrze?
W reprezentacji Polski Piszczek zadebiutował w 2007 roku w spotkaniu z Estonią. Ówczesny selekcjoner biało-czerwonych Leo Beenhakker widział w nim, podobnie jak wszyscy w tym czasie, piłkarza ofensywnego. Zawodnikowi nie wiodło się jednak zbyt dobrze. Grał, ale nie mógł strzelić gola. Co ciekawe, na Euro 2008 pojechał w miejsce kontuzjowanego... Jakuba Błaszczykowskiego. W meczu z Niemcami wszedł na boisko za Wojciecha Łobodzińskiego, czyli klasycznego ofensywnego pomocnika.
Podstawowym zawodnikiem kadry został dopiero za kadencji Franciszka Smudy, już jako piłkarz BVB. Od tamtego czasu jest niekwestionowanym numerem jeden na prawej obronie. Jego kariera reprezentacyjna została na chwilę zawieszona z powodu dyskwalifikacji za udział w aferze korupcyjnej. Poza tym, jest jednym z najpewniejszych punktów kadry.
Gdy był napastnikiem mu się nie udało, grając jako pomocnik także nie potrafił się przełamać. Pierwszego gola w kadrze Piszczek strzelił dopiero jako obrońca w niedawnym, przegranym, meczu z Ukrainą. Można więc śmiało stwierdzić, że decyzja trenera Herthy, który z napastnika zrobił obrońcę, odkryła pełnię jego talentu i sprawiła, że dziś nie jest błąkającym się po średnich klubach napastnikiem, tylko jednym z najlepszych defensorów świata grającym w drużynie finalisty Ligi Mistrzów.