Zdyskwalifikowana w biegu na 3000 m Katarzyna Bachleda-Curuś nie wystąpi w czwartkowej rywalizacji olimpijskiej na 1000 m - poinformował drugi trener reprezentacji Witold Mazur. W Soczi wystartują Natalia Czerwonka i Luiza Złotkowska.
– Bachleda-Curuś zrezygnowała z występu na 1000 metrów – powiedział Mazur. To
miał być jej drugi start w igrzyskach w Rosji. Na trzy razy dłuższym
dystansie była siódma, ale później zdyskwalifikowano ją za dwukrotne
przekroczenie toru jazdy.
Bachleda-Curuś jest rekordzistką Polski na 1000 m. Pod koniec 2009 roku na
bardzo szybkim torze w Salt Lake City uzyskała czas 1.15,39. Taki wynik dałby
jej złoty medal ubiegłorocznych mistrzostw świata w Soczi (zwyciężczyni
Rosjanka Olga Fatkulina uzyskała 1.15,44). Jakość lodu w Adler Arenie nie
jest jednak tak świetna, jak za oceanem.
34-letnia Bachleda-Curuś (kiedyś pod nazwiskiem Wójcicka) po raz czwarty
uczestniczy w olimpiadzie. W 2010 roku w Vancouver zdobył brązowy medal w
zawodach drużynowych. Indywidualnie ósme miejsce zajęła na 1000 m, 10. na
3000 i 11. na 1500 - wszystko w Turynie w 2006.
W Soczi czeka ją indywidualny start 16 lutego na 1500 m i na nim się
koncentruje, jak zapewniła trener-koordynator Ewa Białkowska.
A już w czwartek bieg na 1000 m z udziałem Czerwonki i Złotkowskiej.
– Dla Luizy Złotkowskiej, której jestem trenerem, ten start to przetarcie
przed wyścigiem na 1500 m. Bieg na 1000 m jest potrzebny, aby uzyskała
prędkość. Także na tym krótszym dystansie nie należy spodziewać się
fajerwerków pod względem czasu i miejsca, ale oczekuję dobrego wyścigu –
stwierdził Mazur.
Asystent Krzysztofa Niedźwiedzkiego dodał, że jest szansa na występ na 1500 m
rezerwowej dotychczas Katarzyny Woźniak.
– Dochodzą do nas informacje, ze nie wszystkie zakwalifikowane zawodniczki
wezmą udział w rywalizacji. Woźniak jest pierwszą rezerwową, a to czy jednak
pobiegnie okaże się ostatecznie już niebawem.
40-letni Mazur był pierwszym trenerem kadry biało-czerwonych, która rok temu
sięgnęła w Soczi po srebro w drużynówce. Igrzyska w Soczi są jego debiutem,
choć jako zawodnik dwukrotnie był bliski wyjazdu ma olimpiadą.
– Przed Salt Lake City spełniłem międzynarodowe kryteria, ale krajowe były
dużo wyższe, jakieś udziwnione. Mieliśmy wówczas znacznie trudniej. Zaś
przed Turynem osiągnąłem jedne i drugie, lecz okazało się, że kwalifikację
zdobyło więcej panczenistów, niż był limit na igrzyskach. Zaczęto "ciąć" i
znów mnie zabrakło. Wtedy miałem żal, teraz już mi to przeszło, bo jestem na
igrzyskach w roli trenera – powiedział Mazur.