Przejdź do pełnej wersji artykułu

Plusy i minusy nowych przepisów w skokach

Piotr Żyła (fot. PAP/Andrzej Grygiel) Piotr Żyła (fot. PAP/Andrzej Grygiel)

Kibice wydają się podzieleni. Jedni mówią o "czarnej magii", podkreślając zawiłość nowych reguł. Inni argumentują, że dzięki dodatkowej próbie na skoczniach będzie bardziej sprawiedliwie. Jakie są plusy i minusy reformy FIS?

Pierwszy test nowych przepisów przeprowadzono podczas zawodów w Wiśle. Nowinki będą obowiązywać do końca sezonu letniego. Zimą wyłącznie w konkursach lotów narciarskich. NOWE PRZEPISY? SPRAWDŹ, O CO W NICH CHODZI!

Plusy:

Będzie sprawiedliwiej

FIS jeszcze bardziej chce zredukować konkursy z "przypadkowymi zwycięzcami". Wygraną mogą zapewnić trzy dobre próby. W przypadku odwołania serii finałowej – liczyć będą się kwalifikacje i pierwsza seria. Będzie więc sprawiedliwiej, choć pewnie znajdą się tacy, którzy będą tęsknili za zaskakującymi zwycięzcami. Triumf zawodnika pokroju Roka Urbanca w konkursie PŚ z nowymi przepisami jest właściwie nieprawdopodobny.

Krótsza seria finałowa

Nie ma się co oszukiwać – w serii finałowej skoki zawodników z miejsc 30-25 rzadko wzbudzają emocje. Kibice z niecierpliwością odliczają czas do prób, które zdecydują o miejscach na podium. Będzie krócej, a to ważne w kontekście lotów, gdzie częściej niż na innych obiektach wiatr powoduje przestoje.

Ewolucja, a nie rewolucja

Zmiany należy uznać za poważne, ale są wprowadzane bardzo spokojne. Najpierw Letnia Grand Prix, następnie – już w sezonie zimowym – wyłącznie konkursy w lotach. Będzie czas, żeby wszystkie nowinki przeanalizować.

Prestiż kwalifikacji

Kwalifikacje od lat nie cieszą się prestiżem. FIS chce to zmienić. Zredukował liczbę zawodników z pewnym udziałem w zawodach z 15 do 10. Czołówka często albo rezygnowała z kwalifikacji, albo skakała w nich na pół gwizdka. Gdy nota z nich będzie składową końcowej oceny – nie będzie odpuszczania.

Peter Prevc Peter Prevc

Minusy

Zawiłość

Największy minus reform, który zauważają sami skoczkowie. – Dla mnie to czarna magia – przyznał przed weekendem w Wiśle Piotr Żyła. Podobnie wypowiadał się też Kamil Stoch. Jeszcze kilka lat temu zasady były banalne. Później pojawiły się przeliczniki za wiatr oraz belkę startową. Dodając do tego grupy w pierwszej serii, można śmiało zakładać, że kibic, który skokami interesuje się dorywczo, będzie miał problem ze zrozumieniem przepisów.

Eksploatowani

Jeżeli nowe zasady zmiany miałyby obowiązywać nie tylko podczas lotów, w trudnej sytuacji znajdą się wiekowi zawodnicy. Noriaki Kasai czy Anders Bardal, zmęczeni trudami sezonu, nie odpuszczą już kwalifikacji.

Skocz i czekaj

Wyobraźmy sobie taką sytuację – po kwalifikacjach Kamil Stoch, Peter Prevc i Gregor Schlierenzauer mają wielką przewagę nad resztą stawki. Różnice między nimi są jednak minimalne. Każdy z trójki będzie zamykał skoki w jednej z grup. Skok oddaje Schlierenzauer, nim na belce usiądzie Prevc, swoje próby odda aż 9 (latem 11) skoczków. Do skoku Stocha, kolejnych 9 (11). W tym czasie na skoczni mogą diametralnie zmienić się warunki. Wtedy pozostają przeliczniki za wiatr, ale jak wiadomo te nie do końca oddają to, co zabierze kapryśna pogoda.

Brak "lucky loosers"

W serii finałowej zawodów w Wiśle skakał Markus Eisenbichler, choć miał łączną notę po dwóch skokach niższą niż Maciej Kot czy Stoch. Takowa sytuacja jest wkalkulowana w system grupowy i będzie powtarzała się wielokrotnie. Z podobnym zjawiskiem poradzili sobie organizatorzy Turnieju Czterech Skoczni, podczas którego obowiązuje system KO. Tam jednak wprowadzono "lucky loosers" i pięciu zawodników przegrywając rywalizację w parach (ale legitymujących się odpowiednio wysoką notą) kwalifikuje się do czołowej "30".

Kamil Stoch
Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także