{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Jansrud opuszcza MŚ. "To było ekscytujące"
Wicemistrz świata w superkombinacji w narciarstwie alpejskim w Beaver Creek Kjetil Jansrud cieszy się z tego niespodziewanego sukcesu. – To wspaniałe uczucie wracać do domu z medalem – powiedział Norweg, któremu wcześniej nie udało się stanąć tutaj na podium.
29-letni Jansrud był faworytem konkurencji szybkościowych – w tym sezonie PŚ
wygrał już trzy zjazdy i dwa supergiganty. W Beaver Creek jednak zawiódł. W
supergigancie był czwarty, a w zjeździe dopiero 15.
W superkombinacji nie dawano mu wiele szans na odniesienie sukcesu. Norweg
jeszcze nigdy wcześniej nie stawał na podium w tej konkurencji, ale w
niedzielę postawił wszystko na jedną kartę. Był zdecydowanie najszybszy w
zjeździe, a straty poniesione w slalomie pozwoliły mu na zajęcie drugiego
miejsca – przegrał tylko z Austriakiem Marcelem Hirscherem.
– Oczywiście przed mistrzostwami wszyscy oczekiwali ode mnie złotych medali i
to się nie udało. Trudno było mi się z tym pogodzić, ale zdobycie srebra w
konkurencji, w której nie byłem faworytem, wiele dla mnie znaczy. To
ekscytujące. Lepiej wracać z medalem niż bez – podkreślił Jansrud.
Początkowo Norweg planował wystąpić w Beaver Creek jeszcze w slalomie
gigancie, ale zrezygnował z tego, bo chce szybciej wrócić do Europy i
przygotowywać się do kolejnych zawodów PŚ. W klasyfikacji generalnej tego
cyklu jest drugi, za Hirscherem. – Mam do odrobienia trochę punktów do Marcela
i liczę, że to dobra decyzja – zaznaczył.
Jansrud w niedzielę zdobył pierwszy w karierze medal mistrzostw świata.
Wcześniej jego największymi sukcesami były złoto igrzysk w Soczi (2014) w
supergigancie i brąz w zjeździe oraz olimpijskie srebro z Vancouver (2010) w
slalomie gigancie.