| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
następne
Przewodniczący Polskiego Kolegium Sędziów – Zbigniew Przesmycki – na łamach "Przeglądu Sportowego" ocenił decyzje sędziego Pawła Gila z ostatnich minut meczu Legia – Jagiellonia. Przyznał, że w obu nie było podstaw do podyktowania rzutów karnych. Mecz powinien więc skończyć się wynikiem 0:0.
To, co wydarzyło się w końcówce środowego spotkania wywołało olbrzymie kontrowersje w obu obozach. Głównymi poszkodowanymi okazali się goście, którzy domagali się karnego po rzekomym faulu Bartosza Bereszyńskiego na na Przemysławie Frankowskim, a zamiast tego usłyszeli gwizdek, gdy w ich polu karnym piłka dotknęła ręki Georgiego Popchadze.
"Frankowski ma szczęście, że nie dostał kartki"
– Widziałem już obie sporne sytuacje na powtórkach. Nam należał się rzut karny po faulu Bereszyńskiego na Frankowskim. Natomiast rzut karny absolutnie nie należał się Legii – ocenił po meczu trener Jagi Michał Probierz. Nie zgadza się z nim jednak Przesmycki. Szef polskich sędziów, odpowiedzialny za obsadę sędziowską wszystkich ligowych spotkań, uważa, że w obu sytuacjach nie powinno być "jedenastek".
– W sytuacji w polu karnym Legii nie ma mowy o faulu Bereszyńskiego na Frankowskim. Dobrze, że Paweł Gil nie dał zawodnikowi Jagiellonii żółtej kartki, bo UEFA mówi o napominaniu za "wyolbrzymianie skutków niewielkiego kontaktu" – ocenił pierwszą ze spornych akcji. Po niej legioniści wyprowadzili kontrę, po której piłka dotknęła ręki Popchadze.
"Sędziowie nie sprzyjają Legii"
– Kiedy sędzia asystent (Piotr Sadczuk – przyp.) zaczął machać chorągiewką, myślałem na trybunie "Paweł nie daj się przekonać". Podpowiedź asystenta była jednoznaczna. Tłumaczył, że był pewny decyzji, że widział kontakt ręki z piłką i ruch ręki do piłki. Tak to wyglądało z jego perspektywy. Natomiast Paweł nie chciał dyktować karnego, bo widział, że zawodnik Jagiellonii nie próbował zablokować podania. Tym bardziej, że po zagraniu piłkarza gości Legia miała swoją szansę, ale bramkarz obronił strzał – analizował.
Stwierdził, że była to "niefortunna decyzja". – Może, gdyby wszystko wydarzyło się w innym fragmencie spotkania albo nie było wcześniejszego zdarzenia, odbiór byłby łagodniejszy. Tak czy inaczej, karnych nie było. Ale mówienie, że sędziowie sprzyjają Legii to nieporozumienie – zakończył. Czy wobec trójki sędziowskiej zostaną wyciągnięte konsekwencje? – Co mam z nim zrobić? Zlinczować go? To dobry sędzia. (...) Na gorąco mogę powiedzieć, że nie przewiduję ukarania Gila – zapewnił na łamach "Super Expressu".