11 lipca 1996 roku cały świat usłyszał o Andrzeju Gołocie (28-0, 24 KO). Reprezentujący Polskę pięściarz wagi ciężkiej zmierzył się w hitowym pojedynku z Riddickiem Bowem (38-1, 32 KO), byłym mistrzem świata i jednym z najlepszych bokserów bez podziału na kategorie wagowe. Starcie przeszło do historii nie tylko ze względu na dramatyczny przebieg ringowych wydarzeń, ale też przez to, co stało się po końcowym gongu...
Gołota – choć niepokonany – przystępował do starcia z utytułowanym przeciwnikiem będąc zdaniem wielu na straconej pozycji. Przed walką z Polakiem słynny "Big Daddy" pokonał przed czasem Evandera Holyfielda (31-2), rewanżując się rodakowi za jedyną porażkę w karierze i udanie wieńcząc trylogię ich pojedynków.
Bowe, czyli przejedzony talent
W trzech walkach z Holyfieldem Bowe pokazał wszystko to, co czyniło go pięściarzem kompletem, ale też to, co zadecydowało o przedwczesnym zejściu z bokserskiego Olimpu. Amerykanin potrafił doskonale wykorzystywać wzrost (196 cm) i zasięg (201 cm), dzięki czemu z powodzeniem mógł walczyć w dystansie i półdystansie.
Niepodrabialny styl to jedno, ale "Big Daddy" miał też swoje mankamenty. To przede wszystkim bardzo niezobowiązujące podejście do sportu. Bowe między walkami uwielbiał się objadać i kompletnie nie pilnował wagi. W ringu zasłynął też jako wojownik, który potrafi ustać po największym nawet bombardowaniu.
– Wychodziłem z założenia, że żyje się tylko raz. Skoro wygrywasz wielkie trofea, to masz też prawo, aby godnie to świętować – wspominał bokser.
I choć jego trener Eddie Futch, który miał na koncie współpracę między innymi z Joe Frazierem, Kenem Nortonem i Larrym Holmesem, określił Bowe'a mianem największego talentu, to ta łatka na niewiele się zdała...
– Między kolejnymi pojedynkami Riddick potwornie się objadał. Przygotowania zaczynał z dwudziestoma lub nawet trzydziestoma kilogramami nadwagi! Ten efekt jojo w czasie negatywnie odbił się na jego umiejętnościach i refleksie – przyznał promotor boksera Rock Newman.
Gołota – człowiek znikąd
Na tle byłego mistrza świata i wicemistrza olimpijskiego Gołota nie prezentował się zbyt imponująco. Jego największym zwycięstwem było pokonanie Danella Nicholsona (24-1). Wcześniej dał się poznać... z ugryzienia Samsona Po'uhy (15-1) w czwartej rundzie, dzięki któremu nie padł na deski. W kolejnym starciu efektownie znokautował rywala. To właśnie wtedy po raz pierwszy w odniesieniu do boksera z Warszawy pojawiło się określenie "Foul Pole" ("Faulujący Polak").
Powszechnie uważano, że ta walka to tylko rozgrzewka dla Bowe'a przed widniejącym na horyzoncie coraz wyraźniej hitowym pojedynkiem z odradzającym się Mikem Tysonem.
– Przygotowania do walki? Do czego miałem się przygotowywać? Byłem przekonany, że dzieli nas różnica klas. To nie miało prawa potrwać więcej niż dwie lub trzy rundy – wspominał Bowe, który do pojedynku przystąpił ważąc 114 kg – najwięcej w karierze.
Amerykanin również nie stronił w ringu od nieczystych zagrywek. Wielokrotnie bił po gongu, a walka z Elijah Tillerym (23-4) zakończyła się wielką bójką w ringu. Ostatecznie dosyć nieoczekiwanie Bowe wygrał przez dyskwalifikację rywala, który został uznany za prowodyra.
Ringowa wojna brutali
– Przed walką wiele osób ze środowiska bokserskiego ostrzegało mnie przed Gołotą. Mówili o ciosach poniżej pasa, biciu w tył głowy i gryzieniu. Rock Newman i Riddick też mieli reputację awanturników, więc miałem spore obawy w związku z sędziowaniem tego pojedynku – opowiadał po latach Wayne Kelly, trzecia osoba w ringu.
Sędzia wspominał też wizytę w obozie Polaka przed walką. Typowe w tej sytuacji instrukcje Kelly okrasił osobistą prośbą o przestrzeganie reguł. – Gołota spojrzał mi prosto w oczy i powiedział: "w ringu robię to co muszę, aby wygrywać" – dodał.
To była zapowiedź tego, co miało się wydarzyć. Wspierany głośnym dopingiem Polak rozpoczął w świetnym stylu. Lewym prostym od pierwszych minut "ustawił" sobie rywala, który z każdą kolejną rundą przyjmował coraz potężniejsze uderzenia. W 3. rundzie po kolejnej kombinacji Bowe zatańczył, ale powalić się nie dał.
I kiedy wszyscy obserwujący przecierali oczy ze zdumienia widząc formę Gołoty, ten niespodziewanie po prostu zaczął bić rywala poniżej pasa. Najpierw dostał ostrzeżenie, potem stracił w sumie dwa punkty.
– Gdzieś w połowie walki mocno spanikowaliśmy. Nie mieliśmy pojęcia, co się dzieje. Wygrywał bardzo wyraźnie, jednak był na skraju porażki przez dyskwalifikację. Powiedzieliśmy mu wtedy wyraźnie: "Andrew, nie bij w ogóle na ciało, tylko w głowę" – przyznał po latach obecny wówczas w narożniku Roger Bloodworth.
Zamieszki po gongu
Rady trenerów na nic się zdały – w końcówce siódmej rundy Gołota po raz kolejny uderzył poniżej pasa i został zdyskwalifikowany. W tym momencie – mimo kilku odjętych punktów – i tak prowadził u wszystkich sędziów punktów. Przerwanie walki wcale nie było jej końcem...
Niedowierzający Polak udał się w kierunku narożnika, a w ringu pojawili się ludzie z obozu Bowe'a. Błyskawicznie ruszyli w kierunku bijącego poniżej pasa i zaczęli okładać go pięściami. Wtedy do akcji wkroczył narożnik Gołoty i w Madison Square Garden rozpętało się prawdziwe piekło.
Wszystko wymknęło się spod kontroli organizatorów, którzy nie zadbali o wsparcie policji. O bezpieczeństwo dbali tylko nieliczni ochroniarze, którzy w obliczu wiszącego w powietrzu konfliktu na tle rasowym woleli usunąć się z pola widzenia. W hali zgromadziło się ponad 11 tysięcy osób, w tym burmistrz Nowego Jorku, Rudolph Giuliani.
Najdramatyczniejszym momentem rozrób było zasłabnięcie Lou Duvy. Wiekowy trener w pewnym momencie po prostu osunął się na matę ringu. Dzięki czujności innych osób z narożnika Gołoty błyskawicznie podjęto odpowiednie kroki i szkoleniowiec znalazł się w szpitalu.
Jego los podzieliło 11 innych osób, które wymagały drobnych zabiegów medycznych. W areszcie znalazło się kilkudziesięciu zatrzymanych. Najwięcej szczęścia miał burmistrz Giuliani, który schronienie znalazł... w szatni Gołoty.
Polak za pojedynek z byłym mistrzem zainkasował ponad 600 tysięcy dolarów. Do tej kwoty należy doliczyć premię za zgodę na dwanaście rund zamiast zakontraktowanych pierwotnie dziesięciu. Bowe wzbogacił się o trzy miliony, ale to nie był koniec polsko-amerykańskiej rywalizacji. Niespełna pół roku później obaj pięściarze spotkali się ponownie i znów stoczyli niezapomnianą bitwę, która przeszła do historii z bardzo podobnych względów...
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1019 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.