{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Janus bohaterem. Zagłębie wygrało z Ruchem

Zagłębie Lubin pokonało Ruch Chorzów 3:1 (0:0) w spotkaniu 7. kolejki Ekstraklasy. Dobry mecz rozegrał Krzysztof Janus, który strzelił gola, a przy trafieniu Adriana Rakowskiego zanotował efektowną asystę. Trzecią bramkę dla gospodarzy – po katastrofalnym błędzie Matusa Putnocky'ego – zdobył Michal Papadopulos. Honorowe trafienie dla gości zaliczył natomiast Łukasz Surma.
ZOBACZ WSZYSTKIE WYNIKI, TABELĘ I TERMINARZ EKSTRAKLASY
Lepiej spotkanie zaczęło Zagłębie, które wysokim pressingiem nie pozwalało Ruchowi nie tylko na przedostanie się pod bramkę, ale także wyjście z własnej połowy. Chorzowianie pierwszy raz w obrębie pola karnego gospodarzy znaleźli się dopiero po niemal kwadransie gry. Do tego momentu gra toczyła się głównie na połowie gości.
Lubinianie opanowali środek pola, nacierali, ale brakowało im kluczowego podania, które by otwierało drogę do bramki. Aby rozbić szczelną obronę rywali, próbowali strzelać z dystansu i mogło to przynieść efekt, bo po uderzeniu Adriana Rakowskiego piłka wypadła z rąk Matusa Putnockiego i zmierzała do siatki, ale bramkarz Ruchu zdążył naprawić swój błąd. Chwilę później ładnie uderzył Łukasz Janoszka, ale zmierzającą w dolny róg piłkę Putnocki zdołał wybić na róg.
Po pół godzinie impet gospodarzy zmalał i gra się przesunęła bardziej na środek boiska. Nadal stroną przeważającą byli lubinianie, szybciej przedostawali się na połowę rywali, ale już tak często nie gościli w polu karnym rywali. Spadło też tempo spotkania i więcej było walki niż składnych akcji.
Początek drugiej części spotkania był wyrównany, jeżeli już któraś z drużyn przedostawała się w pole karne rywali, to częściej był to Ruch. I właśnie wtedy Zagłębie po raz kolejny zaatakowało prawą stroną, gdzie od początku spotkania bardzo aktywny był Krzysztof Janus.
Skrzydłowy gospodarzy dośrodkował z końcowej linii idealnie do wbiegającego w pole karne Rakowskiego, a ten mierzonym strzałem głową nie dał szans Putnockiemu.
Dopiero teraz zaczęły się prawdziwe emocje w Lubinie. Ruch nie miał już nic do stracenia, przyspieszył i ruszył śmielej do ataku. Szybko mogło to przynieść efekt, bo już trzy minuty po stracie gole do siatki mógł trafić Mariusz Stępiński, ale po dośrodkowaniu Marka Zieńczuka fatalnie przestrzelił z pięciu metrów.

Ponieważ lubinianie wcale nie zamierzali bronić skromnego prowadzenia i grali ofensywnie, na boisku wiele się działo, a akcje przeniosły się z jednej bramki pod drugą.
W sobotę skuteczniejsze było jednak Zagłębie. Na 2:0 podwyższył wszędobylski Janus. Pomocnik gospodarzy dostał podanie w narożniku pola karnego. Ustawił sobie piłkę na prawa nogę i huknął jak z armaty. Trafił w środek bramki pod poprzeczkę, ale uderzenie było tak silne, że bramkarz Ruchu zareagował zbyt późno.
Po stracie drugiego gola Ruch stracił impet i jakby już nie wierzył w odrobienie strat. A Zagłębie atakowało nadal i jego impet został nagrodzony trzecią bramką, w której bardzo duży udział miał Putnocki. Obrońca Ruchu z autu podał we własne pole karne do bramkarza, a ten atakowany przez Michala Papadopulosa próbował minąć napastnika rywali. Uczynił to tak fatalnie, że stracił piłkę i Czech nie miał problemu z trafieniem do pustej bramki.
Kiedy wydawało się, że wynik już się nie zmieni, Ruch zdobył honorowego gola. Łukasz Surma uderzył zza pola karnego, piłka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców Zagłębia i zmylony Konrad Forenc nie zdołał jej wybić. Na więcej w sobotę chorzowian nie było stać.