16 października Andrzej Fonfara (28-3, 16 KO) i Nathan Cleverly (29-3, 15 KO) stoczyli pasjonującą ringową wojnę, która zakończyła się nieznacznym zwycięstwem Polaka. Triumf w starciu z byłym mistrzem świata ugruntował pozycję 27-latka w elicie wagi półciężkiej, ale z dążeniem do kolejnej mistrzowskiej szansy musi się pospieszyć...
W tej kategorii pasy czterech najważniejszych federacji dzieli dwóch zawodników. Mocno bijący Siergiej Kowaliow (28-0-1, 25 KO) jest czempionem WBA, WBO i IBF, z kolei Adonis Stevenson (27-1, 22 KO) posiada pas organizacji WBC. Pojedynek unifikacyjny pomiędzy tymi pięściarzami jest jednak w najbliższej przyszłości mało prawdopodobny: obaj są związani z konkurencyjnymi telewizjami i mają w perspektywie starcia z obowiązkowymi pretendentami.
Goniąc Supermana
Celem numer jeden dla Fonfary jest kolejne starcie ze Stevensonem. Obaj pięściarze w ringu spotkali się w maju 2014 roku. Choć Polak zdołał powalić mistrza na deski, to sam także się z nimi zapoznał i po dwunastu rundach jednogłośnie przegrał na punkty. Mimo to zostawił po sobie dobre wrażenie i do dziś jest uważany za tego pretendenta, który zmusił "Supermana" do największego wysiłku.
Kolejne starcie o pas WBC wydaje się także najłatwiejsze do zrobienia ze względów proceduralnych. W ostatnim rankingu tej federacji Fonfara został sklasyfikowany na trzecim miejscu. Oprócz tego posiada pas WBC International, który jest przepustką do walki o tytuł pełnoprawnego mistrza.
Polak i Stevenson mają także tego samego menedżera. Al Haymon – przez wielu uważany za najbardziej wpływowego człowieka w świecie boksu – jest zaangażowany w projekt Premier Boxing Champions, który ma być odpowiedzią telewizji kablowych na wydarzenia Pay-Per-View. Jeśli Amerykanin da zielone światło, to ten pojedynek może zmaterializować się szybciej niż wielu przypuszcza.
Czas gra rolę
Polski pięściarz musi się jednak spieszyć. Ostatnie zarządzenie WBC sprawiło, że już 28 listopada Isaac Chilembia (24-2-2, 10 KO) zmierzy się z Eleiderem Alvarezem (18-0, 10 KO) o status obowiązkowego pretendenta. Stevenson będzie miał rok, aby spotkać się z lepszym z tej pary, ale tylko od niego będzie zależało, kiedy zdecyduje się podjąć wyzwanie.
Fonfara zdaje sobie sprawę, że lista zainteresowanych mistrzowską walką ze Stevensonem stale się wydłuża... – Liczę na to, że to ja znajdę się pierwszy w kolejce i będę mógł zmierzyć się z nim jak najszybciej. Jak nie dojdzie do tej walki teraz, to okazja pobicia go może bezpowrotnie uciec – stwierdził polski pięściarz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Kanadyjczyk w ostatnim występie wygrał przez nokaut, ale Tommy Karpency (25-5-1, 14 KO) nie był wartościowym pretendentem. W 2012 roku przed czasem poradził sobie z nim zresztą sam Fonfara. Kolejna walka mistrza jest planowana na początek 2016 roku – i będzie to idealny i być może ostatni moment na to, aby Polak dostał szansę rewanżu.
Dominator czeka, ale...
Jeśli 38-letni Stevenson wybierze inną drogą, to jedyną mistrzowską szansą "Polskiego Księcia" będzie rzucenie rękawicy pięściarzowi powszechnie uznawanemu na postrach tej kategorii. W listopadzie 2014 roku Kowaliow pokonał w pojedynku unifikacyjnym weterana Bernarda Hopkinsa (55-7-2, 32 KO) i od tamtej pory jest mistrzem aż trzech federacji.
Rosjanin ma już określone plany na pierwsze tygodnie 2016 roku. 30 stycznia czeka go rewanż z Jeanem Pascalem (30-3-1, 17 KO), byłym mistrzem świata federacji WBC. Kolejny w kolejce do spotkania z nim może być jego rodak, Artur Beterbijew (9-0, 9 KO), który pod koniec listopada może zyskać status oficjalnego pretendenta organizacji WBO.
– Mogę walczyć z każdym. Stevenson, Kowaliow, Beterbijew – oni są w tej chwili najlepsi – deklarował jeszcze przed walką z Cleverlym polski bokser.
Walka z rosyjskim mistrzem może być w najbliższej przyszłości niezwykle trudna do zorganizowania z jeszcze jednego względu: Kowaliow jest promowany przez Main Events. Fonfara nie ma z tą firmą najlepszych wspomnień – jeszcze w 2011 roku za walkę z Rayem Smithem pod jej banderą otrzymał... jednego dolara.
Bez względu na wszystkie okoliczności, czas gra na korzyść Polaka. Jest jednym z najmłodszych pretendentów i z każdą kolejną walką robi zauważalne postępy, czego nie można powiedzieć o 38-letnim Stevensonie.
Jaki scenariusz wydaje się więc najbardziej prawdopodobny? Dążenie do rewanżu z mistrzem WBC to najszybsza na ten moment droga do pasa, ale wymaga wielu zakulisowych zagrywek i wielkiej determinacji samego zainteresowanego i jego otoczenia.
Jedno jest pewne: nawet gdy "Superman" odejdzie na emeryturę, to sytuacja w kategorii półciężkiej będzie pasjonująca. W 2016 roku na stałe ma w niej zawitać Andre Ward (28-0, 15 KO), były dominator kategorii superśredniej, przez wielu ekspertów uważany za jednego z najlepszych na świecie pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe. Bez względu na wszystko Fonfarę czeka zatem wiele fascynujących możliwości, które gwarantują kolejne niezapomniane walki.
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart