Kadra kajakarzy i kanadyjkarzy przez najbliższe kilkanaście dni przebywać będzie we włoskiej miejscowości Sabaudia, a przed świętami Bożego Narodzenia w Livigno. Przygotowania do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro ruszyły pełną parą.
W Sabaudii już trenują kajakarze pod okiem trenera Władimira Parfienowicza, a w czwartek dołączy ponad 20-osobowa grupa kajakarek i kanadyjkarzy, którzy wspólnie przygotowują się do olimpijskiego sezonu.
– Na początku października mieliśmy dwie kilkudniowe konsultacje w
Poznaniu. Pracowaliśmy nad przygotowaniem ogólnorozwojowym, ale były
również treningi na wodzie. We Włoszech przez te ponad dwa tygodnie
chcemy skupić się przede wszystkim na wiosłowaniu – powiedział trener
kadry kajakarzy Rafał Rogoziecki.
Sabaudia to już tradycyjny przystanek kajakarskiej kadry, która
odwiedzą tę miejscowość nawet kilka razy w roku.
– Nie wiem, który to
już raz będę w Sabaudii, pierwszy raz pojechałam tam w 2007 roku.
Mieszkamy w małym przytulnym hoteliku z takim domowym klimatem. Jego
właściciele mają podobno jedną z najlepszych we Włoszech restauracji z
owocami morza. Sama miejscowość jest mała, ale niezwykle urokliwa,
położona nad morzem. Dużo sportowców do niej przyjeżdża, przede
wszystkim wioślarze – opowiadała wicemistrzyni świata w K1 200 m Marta
Walczykiewicz.
Zawodnicy podczas obozów nie mają zbyt wiele wolnego czasu, ale
zawsze znajdzie się kilka godzin, które można wykorzystać m.in. na
wycieczkę do Rzymu.
– Z Sabaudii to niewiele ponad godzinka
drogi autem. Mogę śmiało powiedzieć, że Rzym znam jak własną kieszeń.
Kiedyś pojechałam tam z koleżanką, która była pierwszy raz w stolicy
Włoch i mogłam spokojnie ją oprowadzić po całym mieście i to bez mapy –
chwaliła się kajakarka KTW Kalisz.
Po powrocie do Polski pod koniec listopada kanadyjkarze i
kajakarki wrócą do Włoch, ale tym razem będą to wysokie góry w Livigno.
Tam już będą zupełnie inne zajęcia, zawodnicy z kajaków przesiądą się
na... narty – zarówno zjazdowe jak i biegowe.
– Jeździmy do
ośrodków już wcześniej przez nas sprawdzonych. Ten rok przygotowań
wyglądał bardzo podobnie w zeszłym sezonie i zdało to egzamin, dlatego
nie chcemy zbyt wiele zmieniać – wyjaśnił Rogoziecki.
Kanadyjkarze podczas ostatnich mistrzostw świata we Włoszech
wywalczyli dwie kwalifikacje olimpijskie – w jedynce i dwójce na 1000 m.
Do obsadzenia jest jeszcze C1 na 200 m.
– Mamy trzech zawodników na
zgrupowaniu aspirujących do tej osady – Wiktor Głazunow, Michał
Łubniewski, Arsen Śliwiński. Jest także Mariusz Ruczyński, ale on póki
co jest poza szkoleniem centralnym. Na początku sezonu odbędą się
eliminacje krajowe. Zwycięzca tych zawodów będzie reprezentował Polskę
na olimpijskich regatach kwalifikacyjnych. Nie będzie łatwo o awans na
igrzyska, bo tylko dwóch zawodników wywalczy prawo startu w Rio. A
obsada tych regat będzie bardzo mocna, bo wystartują m.in. brązowy
medalista mistrzostw świata z 2014 roku Hiszpan Alfonso Benavides Lopez
oraz mistrz olimpijski z Londynu Ukrainiec Jurij Czeban – podkreślił
Rogoziecki.
W kadrze na włoskie zgrupowania nie ma Tomasza Kaczora, który
wywalczył kwalifikację w C1 1000 m oraz dwójki Marcin Grzybowski i Piotr
Kuleta, którzy z kolei uzyskali znakomity wyniki na ostatnich MŚ,
zdobywając brązowy medal i kwalifikację olimpijską.
– Nasza
grupa została podzielona na trzy odrębne ekipy. Marcin i Piotrek trenują
w Oławie pod opieką trenera Marka Plocha, z kolei Tomek pracuje ze
swoim szkoleniowcem klubowym Dariuszem Bresińskim. To są decyzje
zawodników, mieli takie prawo. Związek i zarząd przystał na taką
propozycję. Wszyscy zawodnicy mają optymalne warunki w przygotowaniach
do najważniejszych imprez. Ja liczę, że to nam wyjdzie na dobre, a
dzięki temu rywalizacja pomiędzy poszczególnymi zawodnikami czy osadami
spowoduje wzrost poziomu sportowego – zaznaczył szkoleniowiec.
Kajakarki we Włoszch trenować będą w pełnym składzie. Do grupy
seniorek dołączyły także zawodniczki z kadry młodzieżowej. Podopieczne
Tomasza Kryka na MŚ zdobyły kwalifikacje na wszystkie osady – K1 200 m
(Walczykiewicz), K1 500 m (Ewelina Wojnarowska), K2 500 m (Karolina
Naja, Beata Mikołajczyk) i K4 500 m (Naja, Mikołajczyk, Edyta
Dzieniszewska-Kierkla, Wojnarowska).
– Na igrzyska do Rio poleci
nas pięć, co powoduje, że nie ma między nami takiej rywalizacji, jaka
byłaby, gdyby tych miejsc było na przykład cztery. Przez to dla nas
sytuacja jest mniej stresowa. Natomiast jest to dodatkowa motywacja dla
młodszych zawodniczek. Bo choć to my zdobyłyśmy kwalifikację, one wcale
nie muszą być na straconej pozycji – podsumowała Walczykiewicz.