{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Kruczek: głównym celem są MŚ w lotach

21 listopada w Klingenthal w Niemczech rozpocznie się nowy sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Polacy kończą przygotowania, a ostatnie dwa obozy odbędą się w Szczyrku i Wiśle. Podczas nadchodzącej zimy skoczkowie rywalizować będą w PŚ, Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostwach świata w lotach. O priorytetach i nadziejach związanych z występami biało-czerwonych opowiada trener reprezentacji Polski Łukasz Kruczek.
– Trzech Polaków w pierwszej "10" Letniej Grand Prix, pięciu w "10" Letniego Pucharu Kontynentalnego. Kolejne udane dla was lato. Jak podtrzymać ten poziom zimą?
– Lato to nie jest zima. Poziom poziomem, natomiast musimy podkreślić, że latem nie w każdych zawodach startują wszyscy skoczkowie ze światowej czołówki. To jest to, co różnicuje lato od zimy. Natomiast tam, gdzie startują najlepsi, są konkursy podobne do tych zimowych. Co zrobić? Skakać tak samo, nic więcej.
– Obawia się pan tego, że nie będzie nawet tygodnia wytchnienia w tym sezonie?
–
To jest trudność tego sezonu i musimy jakoś sobie z tym poradzić.
Bardzo dobrze, że mamy szeroką grupę i jeśli jakiś zawodnik będzie
potrzebował odpuszczenia któregoś startu, to są inni będący w stanie go
zastąpić.
– Są mistrzostwa świata w lotach, o których pan mówi
jako o głównym celu. Odbędą się w dniach 15-17 stycznia, a niewiele
wcześniej zakończy się Turniej Czterech Skoczni. Zazwyczaj impreza
docelowa odbywa się w pierwszej bądź drugiej połowie lutego. Jak
wszystko poustawiać, by tym razem trafić z optymalną formą miesiąc
wcześniej?
– Zwykle, jeśli są MŚ i IO, to przed tymi zmaganiami
jest taki luźny tydzień, kiedy można pewne rzeczy dopracować. W tej
chwili nie ma takiej szansy i te mistrzostwa świata w lotach są imprezą,
która będzie "po drodze". W procesie treningów i startów to jest jakby
normalny Puchar Świata, natomiast tylko ranga imprezy i jej trudność
podnosi poprzeczkę. Wolę mieć imprezę główną, to zawsze jakiś szczyt sezonu. Jest moment na złapanie wytchnienia, na regulowanie zawodników i do tej pory to się cały czas sprawdza, natomiast taki sezon też się trafia i z tym trzeba żyć. Jako imprezę główną traktujemy mistrzostwa świata w lotach.
– Są jakieś nowinki, które zamierza pan "przemycić"?
–
Cały czas takie drobne detale są dopracowywane. Można powiedzieć, że w
tej chwili się to zmieniało z miesiąca na miesiąc. Jak ruszy sezon
zimowy, wtedy będzie się to zmieniało z tygodnia na tydzień. Nie są to
nowinki czy modyfikacje, które w jakiś sposób rewolucjonizowałyby skoki,
jest to raczej doregulowanie każdego z zawodników.
– Po raz
kolejny inauguracja Pucharu Świata odbędzie się w Klingenthal. To
skocznia raz dla was szczęśliwa, raz nieszczęśliwa, ale przede wszystkim
bardzo dobrze znana.
– Dobrze znana, bo to skocznia, na której
zawodnicy lubią skakać. To jeden z większych obiektów w Pucharze Świata.
W tym roku byliśmy tam na krótkim obozie, żeby nasi skoczkowie mogli ją
sobie przypomnieć. Tak jak pan powiedział: raz szczęśliwa, raz mniej
szczęśliwa. A to głównie z tego względu, że tam w listopadzie panują
takie warunki jakie panują i może być albo fajna pogoda, albo nie
obejdzie się bez turbulencji. Na to też się trzeba w jakiś sposób
ustawiać. Będziemy bardzo zadowoleni, jeśli wejdziemy w sezon całkowicie
spokojnie, bez skrajnych emocji. Sezon jest bardzo długi – ponad 30
konkursów – i na końcu najlepszy będzie ten, który będzie miał
najmniejsze amplitudy. Nie powiedziałem żadnemu z zawodników, że jest w
składzie na Klingenthal, natomiast mogę powiedzieć, że zastanawiamy się
nad tym, kto pojedzie jako siódmy. Szóstka jest w miarę klarowna,
patrząc na to, jak wyglądało ostatnie zgrupowanie w Oberhofie. Nie podam
składu, zanim nie będę znał nazwiska siódmego pewniaka.
– Na czym będziecie się koncentrować na tych ostatnich zgrupowaniach przed początkiem Pucharu Świata?
–
Praktycznie musimy tylko "przełożyć" zawodników na sprzęt zimowy, tutaj
mówimy o nartach. Trzeba szukać świeżości, bo jeśli chodzi o aspekty
techniczne czy motoryczne, to w tym momencie już wielkiego treningu nie
będzie. Szukamy świeżości i czekamy spokojnie na pierwszy start.
– Któryś z zawodników, po którym się tego raczej nie spodziewamy, błyszczy formą?
–
Nie ma żadnych niespodzianek. Skoczkowie pokazują na treningach, to
czego się spodziewamy. Jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji, że mamy wielu
zawodników faktycznie mocnych, takich, z którymi można wiązać nadzieje
na to, że będą startować i zdobywać dużo punktów w PŚ. To jest
najistotniejsze.
– 1 listopada
skończył pan 40 lat. Jakie ma pan marzenie na ten sezon? Czego pan
oczekuje jako prezent od skoczków na nadchodzącą zimę?
– Myślę, że
największym prezentem dla mnie i dla wszystkich kibiców będzie dobra
dyspozycja naszych skoczków zimą, a cudownie byłoby, gdyby na koniec
sezonu w Planicy stanęli na podium Pucharu Narodów.