{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Wisła "totalnie dała ciała", ale "nie ma się co biczować"
Po meczu z Cracovią (1:2) piłkarze i trener Wisły Kraków nie ukrywali, że pierwsza derbowa porażka u siebie od 20 lat "boli i jeszcze długo będzie bolała". Zawodnicy podkreślali jednak, że muszą się jak najszybciej podnieść przed kolejnym ligowym meczem z Lechem Poznań.
Na pomeczowej konferencji Kazimierz Moskal przyznał, że nie tak miał wyglądać niedzielny mecz, a zwłaszcza jego pierwsze minuty. – Musimy sobie jasno powiedzieć, że daliśmy dziś totalnie "ciała". W dużej mierze wpływ na wynik tego meczu miało pierwsze 20 minut. Mieliśmy zacząć bardzo agresywnie, a oddaliśmy inicjatywę Cracovii. Pozwoliliśmy, aby grała swobodnie piłką, nawet na naszej połowie. Stąd się wzięły dwie stracone bramki. Zaczęliśmy grać przy wyniku 0:2 – analizował.
Brożkowi zabrakło nogi
W podobnym tonie wypowiadał się strzelec honorowego gola dla Wisły, Paweł Brożek. – Na pewno to boli i będzie długo bolało. Teraz czeka nas bardzo ciężkie spotkanie w Poznaniu. Nie wyobrażam sobie, aby drużyna nie zareagowała pozytywnie – podkreślił napastnik, który zmarnował kilka świetnych okazji do wyrównania.
– Te dwie niewykorzystane sytuacje na pewno nie poprawiły mi nastroju. Przy pierwszej uderzałem tak naprawdę na wślizgu. Sandomierski skrócił kąt, nie było tam dużo miejsca. Może brakło prawej nogi, może szczęścia... Nie wiem. Przy drugiej się poślizgnąłem, uciekła mi noga – mówił.
Odrobili lekcję
Obrońcy Białej Gwiazdy zwracali uwagę, że pierwszy gol dla Pasów padł ze spalonego, ale "za dwa dni nikt już o tym nie będzie pamiętał". – Musimy szybko się otrząsnąć. Nie mamy innego wyjścia, już w środę czeka nas bardzo ciężki mecz z Lechem więc nie ma co się teraz biczować i załamywać. Każdy niech sobie przeanalizuje swój występ, uderzy się pierś i przemyśli gdzie popełnił błędy. W środę trzeba przywieźć jakieś punkty z Poznania – zaapelował Maciej Sadlok.
W znacznie lepszym nastroju, co zrozumiałe, był trener Cracovii. – Cieszę się z tego zwycięstwa. Nie ukrywam, że bardzo smakuje – mówił Jacek Zieliński. – Myślę, że dobrze odrobiliśmy domową lekcję. Wielkie słowa uznania dla chłopaków, ponieważ zostawili na boisku bardzo dużo zdrowia. Do umiejętności piłkarskich dołożyli zaangażowanie powyżej swojego maksymalnego pułapu – podkreślił trener, który w tym sezonie odmienił oblicze Pasów.