Andrzej Fonfara (29-4, 17 KO) dopiął swego – 3 czerwca po raz drugi zmierzy się z Adonisem Stevensonem (28-1, 23 KO). Stawką pojedynku będzie należący do Kanadyjczyka tytuł mistrza świata federacji WBC w kategorii półciężkiej. Niespodziewana szansa z wielu względów przychodzi dla Polaka w idealnym momencie...
Fonfara o rewanż ze Stevensonem zabiegał od wielu miesięcy. Po raz pierwszy obaj spotkali się w maju 2014 roku. Wielu ekspertów przepowiadało obrońcy tytułu łatwe zwycięstwo. Pierwsze rundy potwierdziły tę tezę – Polak szybko wylądował na deskach, ale zdołał się pozbierać i stopniowo miał w ringu coraz więcej do powodzenia.
W 9. rundzie mocnym prawym prostym zaskoczył źle ustawionego rywala i w Montrealu na moment zapachniało sensacją. Choć do końca walczył ambitnie, to nie zdołał wygrać przed czasem i po dwunastu rundach przegrał jednogłośnie (110:115, 110:115, 109:116) na punkty. Mimo porażki Fonfara zostawił po sobie dobre wrażenie – został jednym z dwóch pretendentów, którzy w ośmiu mistrzowskich walkach Stevensona zdołali dotrwać do końcowego gongu.
Akcje "Polskiego Księcia" szybko zaczęły rosnąć. 18 kwietnia 2015 roku jako pierwszy pięściarz w historii znokautował Julio Cesara Chaveza juniora (50-2-1, 32 KO), byłego mistrza świata kategorii średniej. W październiku tego roku po niesamowitej ringowej wojnie pokonał na punkty Nathana Cleverly'ego (30-3, 16 KO). Niezwykle dramatyczne starcie zakończyło się kilkoma rekordami wszech czasów kategorii półciężkiej pod względem liczby zadanych ciosów.
Po prestiżowych wygranych ze znanymi przeciwnikami akcje Polaka poszły w górę. W rankingach czterech najważniejszych federacji (WBA, WBC, WBO i IBF) znalazł się na miejscach w TOP 5. Wydawało się, że kolejna mistrzowska walka jest kwestią czasu, a sam pięściarz wielokrotnie prowokował Stevensona w mediach społecznościowych. Ten miał jednak inne plany...
– Myślałem, że jestem pierwszy w tej kolejce do Adonisa, ale on ma już swoje lata i szuka mniej wymagających walk. Wygląda na to, że chce dwóch-trzech łatwiejszych rywali zanim zaryzykuje i wyjdzie do kogoś z prawdziwej czołówki – opowiadał Fonfara w maju w 2016 roku w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.
"Polski Książę" był zdany na wolę rywala, choć on i Stevenson mają tego samego menedżera. Al Haymon – przez wielu uważany za najbardziej wpływowego człowieka w świecie boksu – jest zaangażowany w projekt Premier Boxing Champions, który zapewnia darmowy dostęp do mistrzowskich walk w amerykańskich telewizjach kablowych. W teorii więc rewanż nie był walką trudną do zorganizowania, jednak zabrakło woli samego mistrza.
Fonfara nie chciał czekać i w czerwcu 2016 roku zmierzył się z szerzej nieznanym Joe Smithem (23-1, 19 KO). Choć był zdecydowanym faworytem, to nieoczekiwanie przegrał przez nokaut już w pierwszej rundzie. Wypadł z czołówek rankingów, ale być może paradoksalnie za sprawą tej porażki zyskał na atrakcyjności w oczach Stevensona.
Rządy Kanadyjczyka są mocno krytykowane przez fanów boksu. Najczęściej podnoszonym argumentem jest dobór rywali. Stevenson tytuł wywalczył w 2013 roku i od tamtej pory tylko raz walczył z pięściarzem ze ścisłej czołówki kategorii półciężkiej. Tommy Karpency (27-6-1, 13 KO) czy Sakio Bika (32-7-3, 21 KO) w ogóle nie zasługiwali na mistrzowską szansę.
Od ponad roku "Superman" odwleka starcie z obowiązkowym pretendentem, Eleiderem Alvarezem (22-0, 11 KO). Mistrz świata WBC regularnie wyzywa do walki największe nazwiska, a potem walczy z zawodnikami o wiele słabszymi. I to na własnych warunkach – wszystkie siedem walk w obronie tytułu stoczył w Kanadzie!
Po wygranej z Tonym Bellew (29-2-1, 19 KO) w listopadzie 2013 rzucał rękawicę Carlowi Frochowi (33-2, 24 KO), Siergiejowi Kowaliowowi (30-1-1, 25 KO) czy słynnemu Bernardowi Hopkinsowi (55-8-2, 32 KO). Z żadnym z nich nigdy się nie spotkał. Mało tego – dwóch z tego grona zdążyło już zakończyć karierę... Z Rosjaninem nigdy nie było Stevensonowi po drodze – nawet gdy ten był posiadaczem trzech pozostałych tytułów mistrzowskich i ewentualna walka unifikacyjna mogła przynieść czempionowi WBC fortunę.
Kanadyjczyk to także jeden z najmniej aktywnych mistrzów w świecie boksu. W 2015 roku walczył dwa razy. W kolejnym tylko raz, z kolei w 2017 roku jeszcze do ringu nie wyszedł...
– Stevenson nie boksował rok, więc będzie lekko zardzewiały. Ja jestem świeżo po przygotowaniach i świeżo po walce. Myślę, że jestem w pięściarskim sztosie i to będzie mój duży plus – ocenił Fonfara w rozmowie z portalem ringpolska.pl.
Rzeczywiście – w marcu 2017 roku "Polski Książę" wygrał... karierę. W ostatniej 10. rundzie pojedynku z Chadem Dawsonem (34-5, 19 KO) przegrywał wyraźnie na punkty u wszystkich sędziów. Sama walka z byłym mistrzem świata nie zmieściła się nawet w przekazie amerykańskiej telewizji!
Mimo niesprzyjających okoliczności i nadspodziewanie dobrze dysponowanego rywala, Polak pokazał charakter i wygrał przez nokaut w ostatnich minutach. Zyskał też bezcenne w perspektywie rychłej walki ze Stevensonem doświadczenie walki z kolejnym mańkutem.
Teraz albo nigdy?
Mistrzowska szansa przychodzi więc w idealnym momencie. 39-letni Stevenson to obecnie... najstarszy z wszystkich mistrzów świata w boksie zawodowym! Nieaktywny i pozbawiony testów z ambitnymi przeciwnikami wydaje się w tej chwili łakomym kąskiem. To wciąż znakomity pięściarz, jednak lepszej szansy na wywalczenie tytułu Fonfara może już nie doczekać...
Wszystko przez to, że w ostatnich miesiącach kategoria półciężka stała się jedną z najmocniej obsadzonych. Kowaliow stracił trzy pasy mistrzowskie na rzecz Andre Warda (31-0, 15 KO), który choć znalazł się na deskach i ustępował rywalowi w statystykach, to po dwunastu rundach wygrał na kartach wszystkich trzech sędziów... jednym punktem. Obaj zmierzą się 17 czerwca w rewanżu.
Obowiązkowym pretendentem federacji IBF zostanie niedługo Rosjanin Artur Beterbijew (11-0, 11 KO), w którym wielu widzi przyszłego dominatora tej kategorii. Inną wschodzącą gwiazdą wydaje się Ukrainiec Oleksander Gwozdyk (13-0, 11 KO), który w sobotę efektownie znokautował cenionego Yunieskiego Gonzaleza (18-3, 14 KO). W odwodzie są jeszcze Smith, Alvarez, Dimitrij Bivol (9-0, 7 KO) czy Umar Sałamow (18-0, 13 KO).
Perspektywy Fonfary komplikuje też osoba... trenera. Virgil Hunter to wybitny fachowiec, który zasłynął świetną pracą z Andre Wardem. Jeśli Amerykanin wygra rewanż z Kowaliowem, to trudno będzie sobie wyobrazić jego ewentualną walkę z Polakiem. Może się więc okazać, że podążanie ścieżką prowadzącą do tytułu federacji WBC siłą rzeczy stanie się dla "Polskiego Księcia" jedyną drogą na najbliższe miesiące...
Mając na uwadze wszystkie okoliczności, tym bardziej należy cieszyć się z mistrzowskiej przepustki czekającej na Fonfarę. Trafi na znakomitego pięściarza, który powoli będzie schodził ze sceny. Poza tym w ringu zdążył dobrze poznać siłę przeciwnika i pozostałe jego atuty. Nowy trener – specjalista od defensywy – gwarantuje inne podejście taktyczne, co także może okazać się kluczowe dla losów pojedynku. Jedno jest pewne – polski boks bardzo potrzebuje kolejnego mistrza świata...
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart