| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
– Jesteśmy najzdrowiej zarządzanym klubem w Polsce – wyjaśnia prezes Lecha Poznań. Rozmowa z Karolem Klimczakiem m.in. o letniej strategii transferowej, przyszłości trenera Nenada Bjelicy oraz o tym, co myślał, gdy rok temu Legia Warszawa awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Maciej Łuczak, SPORT.TVP.PL: – Lech sportowo do Ligi Europejskiej nie awansował, ale patrząc na klubowe konto można odnieść wrażenie, jakbyście fazę grupową wzięli szturmem.
Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań: – Nie chodzi o pieniądze. Wszystkie działania podporządkowujemy rozwojowi klubu. Żeby budować coraz lepszy zespół musimy dysponować coraz większymi pieniędzmi. To nie jest tak, że dzięki sprzedaży naszych wychowanków z akademii łatwiej było nam się pogodzić z odpadnięciem z Ligi Europejskiej. To sprawiło, że pomimo tego wypadku mogliśmy zainwestować w transfery, w rozwój infrastruktury, także w akademii. Natomiast transfery nie zastąpiły i nigdy nie zastąpią pucharów, bo zawsze naszym podstawowym celem jest walka o trofea i sukcesy. Chociaż odpadliśmy po dobrym dwumeczu, walce i zaangażowaniu.
– Był pan zaskoczony wysokością ofert, które pojawiły się za byłych już piłkarzy Lecha?
– Na to trzeba spojrzeć w szerszym kontekście. Bardzo ważnym elementem wyceny każdego – przepraszam za określenie, ale używam go na potrzeby zobrazowania sytuacji – "produktu" jest siła marki. Kiedyś Czesi, Słowacy, czy Chorwaci mieli na tyle silniejszą markę od Polaków, że byli sprzedawani za ogromne pieniądze. My między innymi poprzez odpowiednie zarządzanie karierami naszych zawodników sprawiliśmy, że marka akademii cały czas rośnie. Trzeba też pamiętać o reprezentacji. Jeżeli ktoś ogląda świetnie grającego w pomocy Karola Linettego i przyjrzy mu się dokładniej, przeanalizuje to skąd jest i gdzie się wychował, to na pewno pomyśli też "a może w tym Lechu jest kolejny taki zawodnik?". Jestem przekonany, że dzięki wypracowanemu przez nas systemowi szkolenia nasi zawodnicy z roku na rok będą sprzedawani coraz drożej.
– Gdy na pana biurko przyszła oferta z Southamtpon, to nie pomyślał pan: o Boże, ile oni chcą nam zapłacić?! Wieziemy Janka Bednarka natychmiast na lotnisko. A może pan tylko spokojnie stwierdził, że Lech po prostu sobie na to zasłużył?
– Pamiętajmy, że rzadko oferty spływają ad hoc. Przecież my wiemy, które kluby obserwują naszych zawodników, robią na ich temat research, zbierają opinie w środowisku i możemy się spodziewać, że spłynie do nas zapytanie o piłkarza.
– Bariera 10 milionów euro może niebawem paść?
– Tak, choć niebawem to oczywiście nie znaczy, że w najbliższym oknie transferowym. W zasadzie należy zadać inne pytanie: czy w przyszłości pieniądze w polskiej lidze spowodują, że jej atrakcyjność wzrośnie na tyle, że będziemy w stanie zatrzymać czołowych piłkarzy.
– A nie ma pan wrażenia, że np. nowy podział pieniędzy z praw telewizyjnych w Lidze Mistrzów, spowoduje, że różnice jeszcze się zwiększą?
– Pierwszej piątki ligowej w Europie nie dogonimy nigdy. Nie potrafię sobie nawet tego wyobrazić. Natomiast TOP 10 jest w naszym zasięgu. I pamiętajmy, że jesteśmy na początku drogi, która wymaga wielu systemowych wdrożeń. Zaledwie kilka lat temu powstały "Orliki", więc po raz pierwszy od lat 70-tych powstała realna moda na piłkę nożną i naszym obowiązkiem jest to dobrze wykorzystać. Systemowe działanie przyniesie efekty, ale zmartwię wszystkich – musimy na nie poczekać jeszcze kilka lat.
– Lech wysłał w świat swoje złote pokolenie. W przeszłości było kilka przykładów, gdy klubom wydawało się, że odkryły kamień filozoficzny na szkolenie młodzieży. Później rzeczywistość brutalnie to weryfikowała, jak choćby w przypadku barcelońskiej La Masii. Nie obawia się pan, że na kolejne talenty na miarę Jana Bednarka czy Dawida Kownackiego będzie trzeba kilka lat poczekać?
– Wierzę w to głęboko, że złote pokolenie to my dopiero wypuścimy. Natomiast najtrudniejsze jest zawsze znalezienie balansu pomiędzy wprowadzaniem młodych zawodników a zdobywaniem trofeów.
– Dostrzega pan w Europie kluby, którym się to udaje?
– Tak. Trzeba sobie zdawać sprawę, że w każdym roku do zespołu wejdzie po dwóch, trzech zawodników. Ale klub piłkarski to nie jest fabryka, tu potrzeba cierpliwości i systemowych rozwiązań, bo równocześnie trzeba walczyć o tytuły. Na naszym obecnym przykładzie widzimy, że podstawowym zawodnikiem jest Robert Gumny, regularnie szanse dostaje Kamil Jóźwiak. Wcześniej podobnie było z Tomkiem Kędziorą, Marcinem Kamińskim, Karolem Linettym czy Dawidem Kownackim. Wszystkich na raz nie da się wrzucić na głęboką wodę i liczyć, że się w niej nie utopią. Dlatego za pół roku, czy za rok przyjdą kolejni, bo i następne roczniki są równie zdolne i pracowite.
– Przejdźmy do spraw związanych bezpośrednio z Lechem. Latem w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" powiedział pan: "trener Bjelica to trener, który szuka rozwiązań, a nie wymówek". Czy nie czuł pan się trochę rozczarowany tłumaczeniami, które padały choćby po wysokiej porażce w Pucharze Polski? Długie podróże, mało czasu na trening...
– Moim zdaniem to nie były wymówki, bo trener Bjelica zawsze do tego zdania dodawał, że nie szuka alibi. Zresztą on nie owija w bawełnę i przyznaje kiedy zagraliśmy słabo, na co niejednokrotnie nie ma wytłumaczenia.
– Ale skoro nie szukasz alibi to po co w ogóle o tym wspominać?
– Absolutnie podtrzymuję swoje zdanie. Trener nie szukał tanich wymówek, nie mówił, że trawa była za wysoka albo że było za gorąco, czy kot nam przebiegł po drodze. Pod tym względem świetnie się z nim pracuje. W jednym z wywiadów słusznie też zauważył, że pod jego wodzą zmienił się styl drużyny, gramy agresywniej, bardziej odważnie. Bronią go też punkty – obecnie ma najlepszą średnią ze wszystkich szkoleniowców, którzy u nas pracowali. Postęp widać, brakuje nam jedynie stempla.
– Pytanie jednak brzmi, czy jeżeli tego stempla brakuje bardzo często, to nie powinna zapalić się czerwona lampka? W ostatnich miesiącach Lechowi dwukrotnie bardzo niewiele brakowało do sukcesu – najpierw w finale Pucharu Polski, a następnie w rywalizacji z Utrechtem – jednak ostatecznie w obu przypadkach przegraliście.
– Od wewnątrz i od dłuższego czasu obserwujemy pozytywne zmiany i dlatego jesteśmy cierpliwi. Dwa lata temu drużyna miała ogromne problemy, by podnieść się po porażkach. Teraz po odpadnięciu z Ligi Europejskiej pewnie wygrywamy mecz w lidze. Po Utrechcie sam byłem dumny z naszej postawy i dlatego rozumiem co miał na myśli trener. Pokazaliśmy w trakcie tego spotkania, że się nie załamujemy, że walczymy do końca. Widzę pod tym względem ogromną poprawę.
– Zgoda, liczby bronią trenera Bjelicy. Jednak prawda jest taka, że na koniec nie liczą się punkty, ale trofea.
– Oczywiście i my chcemy zdobyć mistrzostwo. Tak samo jak chcieliśmy wygrać Puchar Polski i powalczyć w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Naszym celem była gra na trzech frontach i my się tego nie baliśmy.
– Rzeczywistość jest jednak taka, że pozostała tylko Lotto Ekstraklasa. Czy porażki na pozostałych dwóch frontach zmieniają podejście do ligi? Czy teraz do zaakceptowania będzie tylko mistrzostwo?
– Tak, mistrzostwo jest celem całego klubu, ale nie będziemy codziennie stawać w kółku i krzyczeć: mistrz, mistrz, mistrz. Akurat nie tędy droga, by robić wokół tego bezproduktywne zamieszanie. Zespół wie, jaki ma potencjał i co może osiągnąć, natomiast proszę się nie spodziewać, że my cały czas będziemy powtarzać: gramy o mistrza.
– Trener Bjelica ma kontrakt do końca obecnego sezonu z opcją przedłużenia o rok. Kiedy będziecie chcieli podejmować decyzję w sprawie przyszłości?
– Na razie nie ma takiego tematu.
– A czy jest jakieś ultimatum, które Chorwat musi spełnić?
– Nie, nie ma żadnego.
– Czyli ewentualny brak mistrzostwa nie oznacza rozstania?
– Nie ma ultimatum mistrzostwa. Świetnie nam się z trenerem współpracuje. Teraz dajemy drużynie i całemu sztabowi spokojnie pracować. Zobaczymy jaka będzie jesień. Na razie wygląda to nieźle. Ja bym chciał, żeby trener Bjelica z nami pracował jak najdłużej. I szczerze mówiąc mam obawę, że kiedyś to on może zechcieć zakończyć pracę w Poznaniu i pójść do lepszej ligi lub reprezentacji.
– Lech byłby na to przygotowany? Prowadzicie skauting trenerów?
– Zawsze musimy być przygotowani.
– Wróćmy jeszcze na chwilę do letnich transferów. Czy to była przemyślana strategia żeby najpierw pozyskać kilku zawodników, a dopiero później za duże kwoty sprzedać Kownackiego, Bednarka i Kędziorę? Widzimy, jakie problemy po transferze Neymara miała Barcelona. Nagle ceny zawodników, którymi się interesowała mocno wzrosły.
– Nie, nie myśleliśmy takimi kategoriami. Wiedzieliśmy wcześniej na jakich pozycjach potrzebujemy wzmocnień, kogo chcemy kupić i po prostu to zrealizowaliśmy. Priorytetem było zapewnienie sztabowi trenerskiemu jak najbardziej komfortowych przygotowań do sezonu, bo wszyscy wiemy w jakiej sytuacji są polskie kluby przed kwalifikacjami. Mieliśmy oczywiście świadomość, że jest bardzo konkretne zainteresowanie 3-4 naszymi zawodnikami i że pewnie przynajmniej jedna transakcja dojdzie do skutku. Choć rzeczywiście wiązało się to z dużym ryzykiem, które czasem też trzeba umieć podjąć.
– Nie uważa pan, że trochę się jednak z liczebnością kadry pospieszyliście? Została Wam tylko liga, a obecnie Lech spokojnie mógłby wystawić dwie równorzędne jedenastki.
– Chcemy to przekuć w atut. Nadejdzie jesień, przyjdzie zmęczenie i mam nadzieje, że wtedy będziemy mieli przewagę. Już teraz, to co obserwuję napawa mnie optymizmem. Schodzi świetnie grający Maciej Makuszewski, wchodzi Niklas Barkroth lub Kamil Jóźwiak i też dokładają swoją cegiełkę. Rywalizacja jest każdemu potrzebna i ona prowadzi do rozwoju piłkarza.
– Lecha stać na utrzymanie takiej kadry?
– Tak, natomiast zimą przeanalizujemy sytuację i będziemy się zastanawiać nad ewentualnymi ruchami.
– Lech najprawdopodobniej będzie w czołówce ligi na koniec roku. Zakładając, że zimą przyjdzie wielka oferta za np. Macieja Makuszewskiego lub Darko Jevicia, jesteście skłonni ją odrzucić w imię celów sportowych?
– Finansowo byłoby nas stać. Natomiast jeżeli przyjdzie – jak pan mówi – wielka oferta, to zakładam, że ze świetnego klubu. Wtedy musimy też wziąć pod uwagę co myśli zawodnik, który ma jedną karierę i może chcieć realizować swoje ambicje. Na ten moment jesteśmy umówieni z Darko Jevticiem, że jeżeli będzie zainteresowany odejściem do lepszej ligi, to usiądziemy do rozmów.
– Letnia ekspansja na rynki zagraniczne to odpowiedź na to, że dobrego Polaka jest coraz trudniej kupić?
– Każdy klub w naszej lidze chce sprzedawać za dobre pieniądze. Szczególnie Polaków, których jest tak niewielu, że trzeba za nich płacić kwoty zaporowe. Nie zamierzamy wydawać 1,5-2 milionów euro za polskiego piłkarza, bo mamy przekonanie, że równie dobrego jesteśmy w stanie wychować w akademii.
– W ostatnich tygodniach, szczególnie po tym co dzieje się wokół Legii Warszawa, Lech pokazywany jest za wzór tego, jak należy prowadzić klub. Ma pan wrażenie, że długo byliście przez media oraz kibiców nierozumiani w tym upartym dążeniu do niewydawania ponad stan, bilansowania budżetu itd.?
– Od czasu do czasu to irytowało, bo przecież jesteśmy bardzo ambitnymi ludźmi, ale wiedzieliśmy, że musimy być konsekwentni w swoich działaniach. My w środku, w klubie, mieliśmy silne przekonanie, że obraliśmy dobry kierunek. Brakowało nam jednak takiego obiektywnego potwierdzenia z zewnątrz. Możliwe, że opinię o nas zmieniły transfery Bednarka, Kownackiego, Kędziory, wcześniej Linettego. Ciekawostką jest, że w pierwszej reprezentacji ostatnio było aż 9 zawodników z większą bądź mniejszą przeszłością w Lechu. Do tego regularnie nasi wychowankowie otrzymują powołania do kadr młodzieżowych. Teraz było ich 18. To wszystko spowodowało, że chyba świat zewnętrzny też zrozumiał, że nasza konsekwentna droga miała sens. I tak potwierdzam, jesteśmy najzdrowiej zarządzanym klubem w Polsce.
– Wiemy już, że tak się nie stało, więc mam nadzieję, że będę mógł liczyć na pana szczerość. Rok temu, gdy Legia Warszawa awansowała do Ligi Mistrzów, obawiał się pan, że odjedzie reszcie ligi?
– Przy pierwszym wejściu do fazy grupowej Ligi Mistrzów jest to niemożliwe. Przy drugim, trzecim tak. Podejrzewaliśmy, że Legia będzie musiała z zarobionych pieniędzy spłacić zobowiązania, wypłacić premie itd. Byliśmy spokojni, że nam nie odjadą i to się potwierdziło, ale oczywiście ze sportowego punktu widzenia byliśmy po ludzku źli, że to nie nam po raz pierwszy od wielu lat udało się awansować do Ligi Mistrzów.
– Od przyszłego sezonu o awans do fazy grupowej będzie jeszcze trudniej. Skoro już teraz mieliśmy spore problemy, to aż strach pomyśleć co będzie w kolejnych latach…
– Europejskie puchary to jest kwintesencja rywalizacji. Po to wszyscy walczymy w lidze, żeby potem przeżyć fajną przygodę w Lidze Mistrzów lub Lidze Europejskiej. Obiektywnie na pewno będzie trudniej. Będziemy musieli zaczynać udział w kwalifikacjach jeszcze wcześniej. To poważny problem, który należy jak najszybciej rozwiązać. Dlatego musimy wspólnie zasiąść do dyskusji, w której partycypować będą kluby, Ekstraklasa, PZPN i zastanowić się, jak w tej sytuacji pomóc pucharowiczom.
– Pan jako prezes Lecha musi mieć jakieś pomysły.
– Po pierwsze powinniśmy wcześniej kończyć ligę i mówimy o tym od dwóch lat. Po drugie musimy ustalić nowy system rozgrywek, który będzie obowiązywał przez długie lata.
– Jest pan zwolennikiem jakiego rozwiązania?
– Osobiście? Prosta liga 16-zespołowa – mecz plus rewanż. Żadnego dzielenia punktów oraz dodatkowych kolejek. To pomoże nam kończyć rozgrywki w okolicach 15-20 maja. Taki cykl mam nadzieję sprawi, że jako polskie kluby zaczniemy lepiej punktować w Europie i dzięki temu przesuniemy się w rankingu UEFA. Wcześniej musimy liczyć na cud. Docelowo minimum dwa zespoły z Ekstraklasy powinny grać w fazie grupowej europejskich pucharów.
– Wiosną Dawid Kownacki otwarcie przyznał, że po wejściu do pierwszego zespołu były momenty, gdy nieco się zagubił. Biorąc pod uwagę jakie znaczenie przykładacie do pracy w akademii wyciągnęliście z tego jakieś systemowe wnioski?
– Dokonaliśmy kilku zmian. Robimy to tak naprawdę co roku. Teraz jednak poszliśmy dalej i również w strukturze zarządzającej Akademii wprowadziliśmy kilka znaczących korekt. Do Rafała Ulatowskiego dołączył Tomasz Rząsa, który został dyrektorem odpowiedzialnym za indywidualną opiekę nad najbardziej utalentowanymi chłopakami. Zwiększyliśmy też liczbę fizjoterapeutów i psychologów. Stawiamy na jeszcze większą indywidualizację opieki. Trzeba sobie zdawać sprawę, że przejście z wieku juniora do seniora zawsze będzie skokiem na głęboką wodę. Szczególnie gdy od razu zaczyna się odgrywać ważną rolę. Właśnie wtedy najczęściej pojawia się pierwsze niebezpieczne zachłyśnięcie. Natomiast też nie przesadzajmy – Dawid Kownacki nie sprawiał nam żadnych wielkich problemów. To fajny, charakterny, odpowiedzialny chłopak i mam nadzieję, że jego dalsza kariera potoczy się świetnie.
– Inwestycje w infrastrukturę też planujecie?
– Tylko w tym roku przeznaczymy na to siedem milionów złotych. Nie na nowych zawodników, tylko na boiska, remonty w akademii i przede wszystkim zakup hali pneumatycznej. Dzięki niej nasi młodzi piłkarze cały rok i zwłaszcza w okresie zimowym będą mogli trenować na pełnowymiarowym boisku ze sztuczną murawą. Sukcesywnie będziemy to rozwijać i wierzymy, że da to efekty przede wszystkim w klubowej gablocie z pucharami.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (971 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.