Sportowy świat żyje od kilku dni coraz głośniejszym sporem Donalda Trumpa ze środowiskiem futbolistów amerykańskich. Prezydent USA otwarcie skrytykował zawodników NFL, którzy klęczą – zamiast stać – podczas słuchania hymnu. Do nietypowego protestu przyłącza się coraz więcej znanych postaci. Mocnego wsparcia udzielił im między innymi LeBron James.
Wszystko zaczęło się w 2016 roku od Colina Kaepernicka, który jako pierwszy w nietypowy sposób zareagował podczas słuchania hymnu. – Nie mogę stać i z dumą patrzeć na flagę, gdy w kraju dyskryminowani są ludzie ze względu na kolor skóry. To coś ważniejszego od sportu. Ludzie tracą życie na ulicach, a winni nie ponoszą konsekwencji – zauważył.
Za pierwszym razem Kaepernick siedział, potem zdecydował się klękać i w tej formie protest przetrwał do dziś. Zawodnik tłumaczył, że chciał w ten sposób okazać szacunek tym, którzy ginęli za amerykańską flagę, równolegle zwracając uwagę na sytuację represjonowanych, jego zdaniem, mniejszości w USA.
Gest zawodnika zaczęto porównywać ze słynnym zachowaniem lekkoatletów. Podczas igrzysk olimpijskich w Meksyku w 1968 roku Tommie Smith wywalczył złoto w biegu na 200 metrów, a John Carlos był trzeci. Gdy sprinterzy stanęli na podium i rozbrzmiał hymn amerykański, podnieśli pięści w skórzanych rękawiczkach. Zdjęcie stało się jednym z najbardziej charakterystycznych obrazów w historii igrzysk.
– Gdy wygrywam, to jestem Amerykaninem, a nie czarnym Amerykaninem. Gdybym jednak zrobił coś złego, to wszyscy nazwą mnie Murzynem. Jesteśmy czarni i jesteśmy z tego dumni. Czarna Ameryka zrozumie to, co zrobiliśmy – tłumaczył wówczas Smith.
Gest nie został powszechnie zrozumiany – zawodnicy spotkali się z ostracyzmem, a ich rodzinom grożono śmiercią. Z podobnym reakcjami musiał zmierzyć się blisko pół wieku później Kaepernick.
Sprawa podzieliła Amerykę. Niektórzy gratulowali zawodnikowi wytrwałości w mówieniu o nierównościach, inni krytykowali rzekome lekceważenie narodowych symboli. Protestujący szybko musiał zmierzyć się z realiami – klub nie przedłużył z nim umowy, stał się "wolnym agentem".
Statystyczny portal "FiveThirtyEight" ocenił, że sprawa ma podłoże polityczne. "To oczywiste i niesamowite zarazem, że ktoś o takich umiejętnościach nie może znaleźć klubu... Żaden quarterback (rozgrywający - przyp. red.) z takimi statystykami nie musiał czekać na angaż tak długo jak Kaepernick" – napisano.
29-latek wciąż jest bez pracy, ale protest nie tylko przetrwał, a wręcz przybrał na sile. Duża w tym zasługa... prezydenta USA.
Nie szukam aprobaty. Chcę upomnieć się o tych, którzy doświadczają opresji. Nawet jeśli stracę karierę, to będę wiedział, że postąpiłem słusznie.
– Czyż nie byłoby fajnie zobaczyć zdecydowaną reakcję właścicieli klubów NFL? Gdy ktoś lekceważy naszą flagę, powinni powiedzieć: "niech ten sukinsyn natychmiast zejdzie z boiska – jest zwolniony" – powiedział Trump w piątek podczas wiecu wyborczego republikańskiego senatora Luthera Strange'a.
Komisarz ligi NFL Roger Goodell zareagował zdecydowanie i wziął w obronę zawodników. "Komentarze dzielące środowisko pokazują brak szacunku wobec najpopularniejszego sportu w kraju" – stwierdził odnosząc się do słów prezydenta.
"Roger Goodell z NFL próbuje usprawiedliwiać totalny brak szacunku, który niektórzy zawodnicy okazują naszemu krajowi. Nakaż im stanie podczas hymnu!" – odpowiedział – a właściwie polecił – Trump w... mediach społecznościowych.
Prezydent po brawurowym ataku na futbolistów wziął na cel... koszykarza Stephena Curry'ego. Wobec braku oficjalnego potwierdzenia wizyty mistrza NBA, Trump oznajmił na Twitterze, że... wycofuje dla niego zaproszenie. Wizyta czempionów koszykarskiej ligi w Białym Domu to tradycja, jednak w tym roku do niej nie dojdzie, bo koledzy z Golden State Warriors stanęli murem za Currym.
"Ty leszczu! Curry powiedział wcześniej, że nie idzie, więc nie było żadnego zaproszenia. Pójście do Białego Domu było zaszczytem zanim się w nim pojawiłeś" – odpowiedział bez pardonu LeBron James. Później dodał, że nigdy nie wyrazi zgody na dzielenie środowiska w sposób, w jaki zaczął Trump. – Próbuje to robić od samego początku, a teraz chce do tego używać sportu. Nigdy nie będzie na to mojej zgody – dodał koszykarz.
Nie mogę siedzieć cicho, gdy dzieją się takie rzeczy. Nie można używać sportu do dzielenia społeczeństwa!
Między słowami LeBron wspomniał o Kaepernicku. Nazwał go bohaterem i człowiekiem, który "próbuje łączyć Amerykę, a nie dzielić". Reakcja środowiska sportowego na ostatnie zajścia była zdecydowana – wcześniej klękali pojedynczy sportowcy, teraz ich przybywa. Przed meczem z Arizona Cardinals na ten gest zdecydowali się... wszyscy zawodnicy Dallas Cowboys. Po raz pierwszy w historii do graczy dołączył właściciel zespołu.
Z trybun rozległy się gwizdy, a w mediach społecznościowych rywalizują dwie akcje. Pod hashtagiem #TakeAKnee ("uklęknij") pojawiają się głosy wspierające akcję sportowców, z kolei pod #BoycottNFL ("bojkot NFL") są ludzie domagający się sankcji wobec zawodników.
Akcja rozprzestrzenia się na inne sporty. W sobotę Bruce Maxwell został pierwszym baseballistą, który klęczał podczas hymnu przed meczem ligi MLB. O pomyśle ciepło wypowiedział się też legendarny Michael Jordan, dziś właściciel grającego w NBA klubu Charlotte Hornets.
– Każdy, kto decyduje się na pokojowe przedstawienie własnych poglądów, nie zasługuje na to, by publicznie go demonizować i wykluczać ze sportowego środowiska – dodał. Do akcji podczas jednego z koncertów przystąpił także piosenkarz Stevie Wonder oraz Gillian Anderson i David Duchovny – gwiazdy serialu "Z Archiwum X".
Eskalacja konfliktu wydaje się nieunikniona. Trump nie słynie z wyważonych opinii, a gdy wypowiada wojnę, to idzie na całość. "Oglądalność NFL słabnie, z wyjątkiem momentu, gdy zawodnicy zaczynają mecz. Ludzie chcą zobaczyć czy nasz kraj znów zostanie obrażony. Takich gwizdów jak ostatnio jeszcze nie słyszałem!" – napisał we wtorek w mediach społecznościowych.
Wszystko wskazuje na to, że akcja Kaepernicka właśnie staje się większa od niego samego. Współczesne niezrozumienie protestu może być znakiem czasów – Muhammad Ali również był powszechnie krytykowany, gdy w połowie lat 60. odmówił pójścia do wojska i wyjazdu na wojnę w Wietnamie.
– Gdybym wierzył, że wojna przyniesie pokój i równość 22 milionom ludzi w Wietnamie, to wstąpiłbym do wojska. Pójdę do więzienia? I co z tego? Jesteśmy w więzieniu od ponad 400 lat! – mówił wtedy pięściarz.
Czy czarnoskórzy rzeczywiście spotykają się z systemową opresją w USA? Trudno się dziwić, że mają takie wrażenie – zwłaszcza w codziennych kontaktach z władzą. W 1992 roku policjanci ciężko pobili Rodneya Kinga. Sprawę uwiecznił na filmie przypadkowy świadek, jednak mimo przytłaczających dowodów, potwierdzających bezmyślną przemoc wobec bezbronnego, oskarżeni zostali uniewinnieni. Doprowadziło to do wielkich zamieszek w Los Angeles, które przypłaciły życiem 63 osoby. Do aresztu trafiło ponad 12 tysięcy.
– Kwestia rasy jest tym "słoniem w pokoju", powszechnie ignorowaną przez wszystkich niewygodną sprawą. Dlaczego musimy o tym rozmawiać? Właśnie dlatego, że to jest niewygodne. Ten element jest niezbędny. Ludzie muszą czuć się niezręcznie, aby coś się stało. Zwłaszcza biali! Nie mamy pojęcia, jak to jest urodzić się czarnym i z czym to się wiąże – tłumaczył legendarny trener San Antonio Spurs, Gregg Popovich.
– Bycie białym jest jak rozpoczęcie wyścigu na 100 metrów w połowie dystansu. Wiąże się z wieloma przywilejami, z których często nie zdajemy sobie nawet sprawy w codziennym życiu. I dopóki niektórzy nie będą w stanie z tego zrezygnować, ta sprawa będzie uwierać – dodał.
Prezydentura Baracka Obamy niewiele zmieniła w temacie głęboko zakorzenionych uprzedzeń. To właśnie pod koniec drugiej kadencji poprzedniego prezydenta zaczął się protest Kaepernicka. Niewiele wcześniej popularność zyskała akcja "Black Lives Matter", która miała walczyć z codziennym rasizmem.
Jej powstanie sprowokowała między innymi sprawa Michaela Browna. Nastolatek został zastrzelony w Ferguson przez policjanta po... kradzieży cygar. W jego ciele znaleziono aż sześć kul – w tym dwie w głowie. Mimo to funkcjonariusz został uniewinniony od zarzutu nadużycia siły, a w mieście rozpętały się zamieszki. To właśnie takie wydarzenia zainicjowały protest Kaepernicka. Być może najlepiej jego sprawę podsumował dziennikarz HBO i ESPN, Max Kellerman.
– Bardzo możliwe, że właśnie widzimy jak Colin Kaepernick poświęca swoją karierę na rzecz postępu w relacjach rasowych w USA. Systemowa opresja czarnoskórych trwa od wielu lat i doprowadziła do sytuacji, w której pojawiły się napięcia. Niektórzy nie czują się uczciwie traktowani. I przeciwko temu protestuje Kaepernick – tłumaczył.
– Właścicielami 31 z 32 klubów ligi NFL są starsi biali milionerzy. Jeśli ktoś dobrze rozumie historię Stanów Zjednoczonych, to zdaje sobie sprawę, że ten fakt także wynika z nierówności rasowych. Pomyślcie o ironii! Kaepernick nie ma pracy, bo protestuje przeciwko powodowi, dla którego... właśnie stracił pracę! – puentuje Kellerman.
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart
#TheXFiles #TakeAKnee pic.twitter.com/QvhtQ9aF0R
— David Duchovny (@davidduchovny) 26 września 2017