Jest jedna rzecz, która łączy najważniejsze drużyny narodowe w Polsce – piłka nożna, siatkówka, piłka ręczna i koszykówka narzekają na brak klasowych rozgrywających. Kibice piłkarscy wciąż czekają na eksplozję talentu Piotra Zielińskiego, z kolei w innych dyscyplinach liderzy zakończyli kariery, a następców nie widać. Paweł Habrat, psycholog sportowy, zastanawia się, czy to tylko zbieg okoliczności, czy choroba, która dotknęła polski sport.
Wspomniany Zieliński zdecydowanie lepsze mecze rozgrywa w drużynie klubowej, czyli Napoli. W reprezentacji Polski jeszcze nie pokazał wielkiego talentu i pełni swoich umiejętności. I to niezależnie od klasy rywala, bo zarówno przeciwko Danii, jak i Kazachstanowi oczekiwaliśmy od niego więcej.
Brak kreatywnych zawodników dotknął także reprezentację siatkarzy, odkąd karierę zakończył Paweł Zagumny. Problem był widoczny choćby podczas mistrzostw Europy, które na przełomie sierpnia i września zostały rozegrane w Polsce. Biało-czerwoni zajęli w ME dopiero 10. miejsce, a z pracą pożegnał się selekcjoner Ferdinando De Giorgi.
W czasach największych sukcesów piłkarzy ręcznych pozycja środkowego rozgrywającego nie była powodem do zmartwień. Bogdan Wenta, który zdobył z kadrą dwa medale MŚ, mógł skorzystać z Damiana Wleklaka, Grzegorza Tkaczyka, Bartłomieja Jaszki i Mariusza Jurkiewicza. Już jednak Tałant Dujszebajew, który pracował z kadrą podczas Rio 2016 czy MŚ 2017, miał ból głowy. Ze wspomnianej czwórki aktywnym zawodnikiem był jedynie Jurkiewicz, ale akurat dopadły go problemy zdrowotne i poprzedni selekcjoner zmuszony był do eksperymentów. Stąd na środku rozegrania pojawiali się skrzydłowi: Przemysław Krajewski czy Michał Daszek.
Wreszcie na brak kreatywnych zawodników cierpi reprezentacja koszykarzy, która zawiodła na ostatnim EuroBaskecie. Drużyna Mike'a Taylora wygrała tylko jedno spotkanie i pożegnała się z turniejem już po fazie grupowej. Amerykański szkoleniowiec stawiał na trzech rozgrywających, chociaż tylko dla Łukasza Koszarka to nominalna pozycja. Mateusz Ponitka i A. J. Slaughter występowali na "1" raczej z konieczności.
Damian Pechman, SPORT.TVP.PL: – Taktyka zabija kreatywność?
Paweł Habrat, psycholog sportowy: – Taktyka jest nieodzowna na boisku. Przede wszystkim ogranicza chaos w poczynaniach drużyny. Faktycznie jest tak, że jedni zawodnicy trzymają się jej ściślej, inni poruszają się w większej sferze możliwości. Tych pierwszych możemy nazwać "żołnierzami", tych drugich "artystami". Drużyna potrzebuje i jednych, i drugich. Sztywne trzymanie się taktyki może sprawić, że zespół staje się przewidywalny i czytelny dla przeciwnika. Z kolei zbyt lekkie podejście do taktyki może drużynę zdezorganizować i pogrążyć. Ważne jest umiejętne pogodzenie spontanicznej kreatywności i zaplanowanej taktyki.
– Grecja na Euro 2004 nie miała artystów, za to świetnego trenera-taktyka i zdobyła puchar.
– Oczywiście to dobry przykład na triumf taktyki, znajdziemy ich zapewne jeszcze sporo. Jednak możemy wymienić jeszcze więcej przykładów nieszablonowych i nieprzewidywalnych zachowań piłkarzy, które decydowały o wynikach ważnych meczów czy nawet trofeach.
– Artyści mogą omijać odprawy przedmeczowe?
– Nie, oni też muszą znać taktykę, muszą rozumieć na boisku zachowanie kolegów. Bez znajomości taktyki tracą na wartości. Bazowanie jedynie na intuicji może być zgubne. Zawodnik kreatywny potrafi świetnie czytać grę, ale ważnym elementem – poza zdolnością obserwacji i przewidywania pewnych sytuacji – jest także znajomość schematów, z których korzysta zespół.
O wyniku wielu spotkań decyduje jedna bramka albo jeden punkt. Ciągła rywalizacja i zbliżony poziom wielu drużyn sprawiają, że szuka się przewagi w detalach. Istotną przewagę może stworzyć właśnie zawodnik kreatywny.
– Ilu kreatywnych zawodników powinna liczyć idealna drużyna?
– Nie ma złotego środka. Gdyby istniała prosta odpowiedź, to łatwo można byłoby stworzyć drużynę marzeń. Można mieć takiego jednego zawodnika i być skutecznym, a można mieć kilku, czego przykładem jest Barcelona i to może też świetnie funkcjonować. Z pewnością zespół nie może się składać wyłącznie z piłkarzy z których każdy będzie miał inny pomysł na grę.
– Nawet w Barcelonie numerem 1 jest Leo Messi. Reszta musi to zaakceptować.
– Każdy ma inne zadania, ktoś musi w większym wymiarze bronić, inny więcej atakować. Każdy jest ważny jako element dobrze funkcjonującej maszyny. W trudnych momentach jednak na pierwszy plan wychodzi lider.
– Nie lepiej mieć w zespole tylko posłusznych żołnierzy?
– Trenerzy zawsze szukają zawodników kreatywnych. Wiedzą, że podnoszą oni wartość drużyny. Potrafią stworzyć przewagę, kreują grę, nadają jej ton i przy okazji budują pewność siebie całego zespołu. Każda drużyna funkcjonuje lepiej, gdy ma w składzie co najmniej jednego artystę.
– Dostrzega pan w Polsce ich deficyt?
– Trenerzy bardzo często narzekają, że brakuje im takich zawodników w zespołach. Tłumaczą w ten sposób niepowodzenia i podkreślają, że mecz mógłby się potoczyć inaczej, gdyby mieli w składzie kreatywnego zawodnika. Gdy padają takie słowa jest już za późno. Trudno w krótkim czasie wyszkolić lub znaleźć zawodnika, jakiego szuka trener i jakiego potrzebuje drużyna.
– To przypadek czy poważny problem, że takie narzekania słychać z ust trenerów najważniejszych reprezentacji?
– Proszę pamiętać, że o wyniku wielu spotkań, a więc także o sukcesach, decyduje jedna bramka albo jeden punkt. Ciągła rywalizacja i zbliżony poziom wielu drużyn sprawiają, że szuka się przewagi w detalach. Istotną przewagę może stworzyć właśnie zawodnik kreatywny, który będzie szukał niekonwencjonalnych rozwiązań i może zaskoczyć przeciwnika.
Nie zawsze lider na boisku oznacza lidera w szatni. Jeden może mieć większy wpływ na grę, drugi na atmosferę, co również ma przełożenie na wyniki. Liderem może być też trener.
– Gdzie ich szukać? Może warto rozejrzeć się uważnie w obecnych kadrach?
– Trenerzy mogą nie być świadomi, że w składzie mają kreatywnych zawodników, bo na przykład wymagają od nich ślepego posłuszeństwa. Poza tym dochodzi jeszcze czynnik psychologiczny – niektórym zawodnikom może brakować zwyczajnie pewności siebie, by wyjść poza schematy i pokazać coś niekonwencjonalnego. Obawiają się, że w przypadku błędu zostaną skrytykowani. Tymczasem kreatywność łączy się z ryzykiem. Kreatywność kształtuje się już w najmłodszych latach, chociaż trudno wskazać konkretny wiek. Rozmawiam systematycznie z trenerami grup młodzieżowych i wiem, że potrafią wyłowić z grupy takiego zawodnika i stworzyć mu odpowiednie środowisko. Najważniejsze, to pozwolić mu na ryzyko i – co się z tym wiąże – błędy.
– Trenerzy zwykle nie mogą czekać. Muszą mieć gotowego zawodnika "tu i teraz". Jak odblokować potencjalnego kandydata?
– Przygotowywać ćwiczenia, które będą zmuszały zawodnika do samodzielnego podejmowania decyzji. Także podczas meczu, w ramach przyjętej taktyki, warto wyznaczyć zawodnikom przestrzeń do improwizacji, zamiast ciągłe ich strofować. Zawodnik powinien się stać bardziej pewny siebie.
– To zadanie wyłącznie trenera, czy także psychologa?
– Byłem i jestem proszony, aby pomóc odzyskać zawodnikowi pewność siebie. Ma on umiejętności techniczne i taktyczne, prezentuje się świetnie na treningach, ale nie potrafi tego przełożyć na mecz. Jest zablokowany przez presję, którą sam sobie nakłada. Jeśli sprawimy, że nie będzie się koncentrował tylko na wyniku i błędach, które mogą się przydarzyć, to odzyska pewność siebie i luz. To kolejny element układanki.
– Na swobodę łatwiej pozwolić w grupach młodzieżowych, gdzie wynik nie jest jeszcze sprawą życia i śmierci.
– Mało tego, często ten wynik nie jest w ogóle istotny, bo ważne jest nabywanie odpowiednich umiejętności, doświadczeń, które odbywa się kosztem wyniku. Zdarza się, że młodzi zawodnicy muszą się zmagać z presją narzuconą przez trenerów i rodziców. Zamiast koncentrować się na wyniku, lepiej skupić się na konkretnych zadaniach. Popełnianie błędów jest nieodłącznym elementem gry, a często traktuje się je jako niedopuszczalne i wywiera dodatkową presję. To daje efekt odwrotny – gdy młody zawodnik myśli tylko o tym, aby nie popełnić błędu i nie zawieść trenera, zazwyczaj go popełnia...
– Zawodnikiem kreatywnym trzeba się urodzić?
– To spór, który trudno rozwiązać. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, czy kreatywność to czynnik środowiskowy czy biologiczny. Jednak bez pewnych warunków, w postaci odpowiedniej dyscypliny sportu i trenera, kreatywność nie będzie miała szans, by się ujawnić. Na czynnik środowiskowy mamy wpływ, na biologiczny już nie.
– A co ze zdolnościami przywódczymi? Lider musi być kreatywny?
– Zwykle wygląda to tak, że zawodnik najpierw wyróżnia się w zespole umiejętnościami technicznymi, ma ciekawe pomysły na grę i w naturalny sposób staje się liderem. Łatwiej mu wtedy podjąć ryzyko, bo ma większe poparcie w zespole. Zwykle to na nim spoczywa też większa presja i odpowiedzialność za wyniki. Nie zawsze lider na boisku oznacza lidera w szatni. Jeden może mieć większy wpływ na grę zespołu, drugi na atmosferę w zespole, co również ma przełożenie na wyniki. Liderem może być też trener, jeśli posiada silną osobowość. Nie ma jednego typu lidera, ale najważniejsze, żeby był skuteczny.
– Może okazywać emocje?
– Wpływ radości, złości, smutku czy strachu na funkcjonowanie zawodnika jest oczywisty. W parze z emocjami idą reakcje fizjologiczne, które zawężają sposób myślenia i utrudniają realizację planu. Napięcie mięśniowe może sprawić, że nie będzie miał potrzebnego luzu i nie zagra na odpowiednim poziomie. Pod wpływem stresu spada poziom koncentracji i może zapomnieć o realizacji taktyki. Chociaż dzieje się tak również pod wpływem... radości. Nie bez powodu zespoły często tracą bramki, gdy kilka minut wcześniej same się z nich cieszyły. Kontrolowanie emocji jest niezwykle ważne.
– To chyba najtrudniejszy element układanki, która tworzy "kreatywność".
– Na treningach jestem świadkiem sytuacji, gdy zawodnicy działają w sposób niestandardowy i robią to z dużą swobodą. Wystarczy im jednak dołożyć presję, a pojawia się strach i wtedy sięgają po schematy. To naturalne zachowanie dla większości osób – gdy czujemy stres, nie ma miejsca by szukać zachowań kreatywnych. Tylko najbardziej odporni psychicznie, czyli zawodnicy, którzy potrafią kontrolować emocje mogą sobie na to pozwolić. Głowa i kreatywność są ze sobą ściśle powiązane.
– Czy kiedykolwiek badano inteligencję liderów?
– Nie spotkałem się z tym. Zresztą jest wiele typów i wiele definicji inteligencji. Gdy określamy jakiegoś sportowca jako inteligentnego, to mamy na myśli zdolność czytania gry i podejmowania dobrych decyzji. Jestem często proszony o przygotowanie profilu zawodnika, ale w ankietach nie ma rubryki "inteligencja". Większe znaczenie ma temperament zawodnika, jego charakter, szybkość podejmowania decyzji albo to, czy jest ryzykantem czy asekurantem.
– Zaczęliśmy rozmowę od piłki i na niej zakończmy. Kiedy zobaczymy w reprezentacji wielki mecz Piotra Zielińskiego?
– Jako psychologowi nie wypada mi rozmawiać o konkretnych nazwiskach. Nie komentuję publicznie zachowań zawodników, bez względu na to czy są to zawodnicy z którymi pracuję – wtedy obowiązuję mnie klauzula poufności – czy jedynie znam ich z zachowań boiskowych. Psychologia człowieka jest naprawdę bardzo złożona. Tymczasem często łatwo o wnioski, gdy nie zgłębi się tematu czy wnioskuje jedynie z poszlak.
Paweł Habrat – psycholog sportowy, który współpracuje z drużyną piłkarską Zagłębia Lubin, reprezentacją Polski tenisa i reprezentacją Polski piłkarzy ręcznych. Wcześniej m.in. pomagał reprezentacji Polski w trakcie Euro 2012 oraz siatkarzom Politechniki Warszawskiej.