Serbowie po ośmiu latach wrócą na dużą piłkarską imprezę. Zawodnicy Slavoljuba Muslina wygrali grupę D, a awans zapewnił im Aleksandar Prijović. Dlaczego musieli czekać tak długo? – Mieliśmy dobrych piłkarzy pod względem indywidualnym, ale nie tworzyli zespołu – ocenił Branko Spasojević, dziennikarz "Sportski Zurnal".
Serbowie są spadkobiercami byłej Jugosławii. Po ogłoszeniu niepodległości długo rozgrywali tylko spotkania towarzyskie. Z oficjalnych rozgrywek byli przez pewien czas wykluczeni.
Pierwszą imprezą, w której wzięli udział były eliminacje mistrzostw świata 1998. Drużyna w składzie z Predragiem Mijatoviciem, Sinisą Mihajloviciem i Darko Kovaceviciem grała ofensywnie i efektownie. Zyskała nawet przydomek "Brazylia Europy".
Serbia awansowała na mundial po barażach z Węgrami (12:1 w dwumeczu). W samej imprezie nie przyniosła wstydu. Odpadła pechowo w 1/8 finału z Holandią 1:2. Karnego nie wykorzystał Mijatović.
W XXI wieku brakowało nie tylko spektakularnych wyników, ale nawet awansów na duże turnieje. Częste zmiany selekcjonerów oraz wewnętrzne konflikty spowodowały, że Serbowie po raz ostatni na mundialu zagrali w 2010 roku. W RPA zajęli jednak ostatnie miejsce w grupie.
Stracone talenty i niesforni kibice
W kolejnych eliminacjach MŚ i Euro drużynie z Bałkanów ewidentnie nie szło. Mimo zawodników występujących w dobrych klubach, trudno było stworzyć z nich prawdziwą drużynę. W osiąganiu dobrych wyników nie pomagali też fanatyczni kibice, przez których reprezentacja traciła punkty, a na związek były nakładane wysokie kary finansowe.
– Dwukrotnie byliśmy karani przez UEFA. Pierwszy raz, kiedy fani przerwali mecz we Włoszech. Po raz drugi nałożono na nas sankcje, kiedy podczas meczu z Albanią nad stadionem pojawił się dron z flagą "Wielkiej Albanii". Doszło do wielkiej bijatyki – powiedział serbski dziennikarz. – Federacja nie lubi krajów, które mają własne zdane i je wyrażają. Sami dobrze o tym wiecie na przykładzie Legii w europejskich pucharach – dodał po chwili.
Serbowie przez zmiany ustrojowe stracili też wiele talentów. Nie byli to bardzo znaczący zawodnicy, ale Marko Arnautović, Aleksandar Dragović i Bojan Krkić mogliby znacząco zwiększyć siłę rażenia tej reprezentacji. – Sporo sportowców rozwijało się za granicą. Nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem. Wielu piłkarzy grało w młodzieżowych reprezentacjach, ale później nie dostało szansy w dorosłej kadrze – stwierdził Spasojević.
Na ratunek Prijović
Zespół Muslina awansował na mundial do Rosji bez większych problemów. 21 punktów i tylko jedna porażka sprawiła, że zdystansowali w tabeli grupy D Irlandię, Walię oraz Austrię. Kluczowe trzy punkty zapewnił Aleksandar Prijović w meczu przeciwko Gruzji. Były zawodnik Legii Warszawa w kadrze jest tylko rezerwowym.
– Przez lata brakowało nam też klasowego napastnika. Kiedy liderem kadry był Sinisa Mihajlović graliśmy bez niego. Aleksandar Mitrović prezentuje dobry poziom, ale potrzebujemy alternatywy – stwierdził dziennikarz "Sportski Zurnal".
– Opcją jest Prijović, który grał w Serbii U17 i 19, ale w wyższych kategoriach wiekowych – U20 i U21 – reprezentował Szwajcarię. Musieliśmy poprosić UEFA, aby dostał szansę gry dla kraju ojca. Mecz z Gruzją był dla niego piątym w kadrze. Strzelił dopiero pierwszego gola, także nie jest to oszołamiający bilans. Zazwyczaj dostaje szansę, kiedy zawodzi Mitrović – tłumaczy Spasojević.
Kariera Prijovicia wróciła na właściwe tory po pobycie w Warszawie. Napastnik po przenosinach do PAOK-u Saloniki nie zatracił skuteczności. W tym sezonie strzelił już pięć bramek w dziesięciu meczach. Poprzedni sezon w Grecji zakończył z dziesięcioma trafieniami.
– Wierzymy, że będzie w stanie pomóc kadrze. Nie jest ważne, w jakim wymiarze czasowym. Pokazał w Legii, że potrafi grać na wysokim poziomie, dlatego dobrze, że Muslin powalczył o niego – zakończył dziennikarz.
Lewandowski przypomni o sobie?
Serbowie trafili do czwartego koszyka przed losowaniem grup mistrzostw świata 2018. W Rosji mogą zmierzyć się z Polską. Na Bałkanach bardzo szanowany jest Robert Lewandowski. Zawodnik Bayernu Monachium mógł w przeszłości trafić do... Crveny zvezdy Belgrad.
18-letniego "Lewego" polecił Mirko Poledica, który w sezonach 2004/05 i 2005/06 był piłkarzem Legii Warszawa. Crvena ostatecznie nie zdecydowała się na sprowadzenie Polaka i... teraz może żałować. Napastnik trafił do Znicza Pruszków, gdzie rozpoczęła się jego wielka kariera. W czerwcu być może będzie miał okazję do tego, żeby przypomnieć się władzom jednego z największych serbskich klubów...