Choć są na świecie kluby, które żyją z promocji i sprzedaży gwiazd, to Bayern Monachium zdecydowanie do tego grona nie należy. Historia pokazuje bowiem, że Robertowi Lewandowskiemu będzie niezwykle trudno opuścić Allianz-Arena.
Od kilku dni media na Starym Kontynencie prześcigają się w spekulacjach dotyczących przyszłości Lewandowskiego. Od momentu, gdy Polak zdecydował się zmienić agenta i związał się z Izraelczykiem Pinim Zahavim, kibice i obserwatorzy zastanawiają się tylko: Real czy PSG? Nie jest bowiem tajemnicą, że 29-latek od dawna marzy o przenosinach na Santiago Bernabeu, a mając znakomite kontakty Zahavi miałby mu to umożliwić. Problem jest jednak jeden, ale za to poważny: Bayern nie potrzebuje sprzedawać napastnika.
Jeśli prześledzić finansowy bilans największych klubów Europy, dość szybko można zauważyć, że jedynym niezadłużonym jest zespół ze stolicy Bawarii. Uli Hoeness na rynku transferowym działa oszczędnie i nie wydaje bajońskich sum na wzmocnienia, dzięki czemu jego firma rokrocznie notuje zyski. Monachijczycy nie polują więc na wpływy ze sprzedaży piłkarzy i by oddać zawodnika do innego zespołu, potrzebują solidnych argumentów w postaci zer na umowie.
Dość powiedzieć, że w tym stuleciu najdroższym piłkarzem, który opuścił Allianz-Arena był Douglas Costa. Brazylijczyk kosztował Juventus 40 milionów euro, ale nie odszedł z Bayernu dlatego, że wybijał się ponad przeciętność i Niemcy nie zdołali utrzymać go w zespole. Wręcz przeciwnie – Costa regularnie zawodził działaczy, więc ci postanowili się go pozbyć.
Podobnie było zresztą w przypadku pozostałych transferów z klubu, które zasiliły kasę o rekordowe, jak na realia klubu, pieniądze. Przed kilkoma laty Toni Kroos postanowił spróbować sił właśnie w Realu, ale trudno traktować jego odejście z Monachium jednoznacznie. Pomocnik został wymieniony na Xabiego Alonso i była to raczej uzasadniona decyzja rządzących monachijskim klubem, a nie niemożność utrzymania piłkarza.
Wśród rekordowych transferów z klubu znajdziemy głównie nazwiska piłkarzy, którzy albo nie poradzili sobie w Bawarii (Goetze, Benatia, Shaqiri, Hoejbjerg, Rode), albo dali zespołowi już wszystko i działacze uznali, że czas zastąpić ich innymi zawodnikami (Kroos, Mandzukić, Gustavo, Gomez). Lewandowskiego nie da się więc umieścić w żadnej z tych grup.
W historii Bayernu na próżno szukać więc przypadków, gdy gwiazda zespołu opuszczała go skuszona albo lepszą ofertą finansowo, albo lepszymi perspektywami sportowymi. W przeszłości sporo mówiło się choćby o tym, że Allianz-Arena chciał pozostawić Franck Ribery, lecz Francuz został błyskawicznie "spacyfikowany" i już po chwili przepraszał w mediach twierdząc, że jego słowa zostały źle zinterpretowane przez dziennikarzy, a Bayern spełnia wszystkie jego oczekiwania.
Biorąc więc pod uwagę wszystkie czynniki, trudno oczekiwać by Hoeness zgodził się oddać Lewandowskiego czy to do Madrytu, czy Paryża. Ani bowiem Bawarczycy nie potrzebują pieniędzy z transferu zawodnika, ani też nie planują szukać jego zastępcy.