Mimo że Artur Jędrzejczyk i Sławomir Peszko nie są w najwyższej dyspozycji, to Adam Nawałka zaprosił ich na zgrupowanie, podczas którego reprezentacja Polski zagra z Nigerią i Koreą Południową (transmisja obu meczów w Telewizji Polskiej). – Selekcjoner nie zawiódł się na tych zawodnikach, dlatego ma prawo na nich stawiać, nawet jeśli są w dołku – uważa Tomasz Kłos, 69-krotny reprezentant kraju.
Jędrzejczyk był podstawowym obrońcą drużyny narodowej podczas mistrzostw Europy we Francji oraz w eliminacjach mistrzostw świata w Rosji. Ostatnio jednak coraz słabiej prezentował się w Legii Warszawa, a w ostatnim meczu z Wisłą Kraków (0:2) usiadł nawet na ławce rezerwowych.
Sytuacja Peszki wygląda trochę inaczej. Doświadczony skrzydłowy był wprawdzie powoływany, gdy był zdrowy, ale w eliminacjach MŚ wszedł na boisko w trzech meczach. W sumie na... trzy minuty. Był jednak wykorzystywany jako zmiennik na Euro 2016, a także w eliminacjach do tej imprezy. Strzelił m.in. bardzo ważnego gola z Irlandią (1:1).
Forma w klubie a forma w kadrze
Teraz Lechia Gdańsk spisuje się fatalnie, nie wygrała jeszcze meczu ligowego w tym roku, ale Peszko jest jednym z nielicznych, do których trudno mieć pretensje.
– Sytuacja klubów – i Legii, i Lechii – nie jest dobra, a od reprezentantów zawsze oczekuje się, że będą ciągnąć zespół. To nie jest proste. Organizm nie zawsze daje radę – skomentował Marcin Baszczyński, uczestnik mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku.
Podobnego zdania jest Kłos, który reprezentował Polskę na mundialu w Korei i Japonii w 2002 roku. – To, że Artur ma słabszą formę w klubie, nie znaczy, że nie podoła zadaniu w kadrze. To samo ze Sławkiem. Jak drużynie nie idzie, to trudno jest wyjść z serii porażek, nawet jeśli ma się dobrych zawodników. A Lechia takich posiada – wytłumaczył.
– Zostały nam mecze towarzyskie, a głównym celem są mistrzostwa świata. To ostatnia szansa, żeby przywrócić tych
zawodników "do żywych". Czasami zdarza się, że tacy piłkarze po powrocie ze zgrupowania, wyglądają dużo lepiej – dodał Baszczyński.
Działanie długofalowe
Selekcjoner ma jasne priorytety i trudno oczekiwać, by na turniej do Rosji zabrał niesprawdzonego zawodnika. W ten sposób można tłumaczyć powołania dla zasłużonych. – Trener Nawałka pokazuje działanie długofalowe. Patrzy na piłkarzy, których mógłby powołać. Ale lepiej wziąć sprawdzonych graczy, którzy za chwilę znów mogą odpalić, niż na siłę szukać następcy – ocenił Baszczyński.
Kłos z doświadczenia wie, że gra w klubie i w reprezentacji, to dwa różne światy. –Miałem okres, w którym nie grałem w klubie. Zwłaszcza gdy przyszedł nowy trener do Kaiserslautern. Siedziałem na ławce lub dostawałem "ogony", a w drużynie narodowej wychodziłem w pierwszym składzie i prezentowałem się dobrze – przypomniał.
Trzeba też spojrzeć na atuty "Jędzy" i "Peszkina". Obaj doskonale znają system pracy szkoleniowca i nie muszą uczyć się taktyki. Obrońca Legii jest uniwersalnym zawodnikiem i może łatać dziury w ustawieniu, natomiast pomocnik Lechii jest dobrą alternatywą dla podstawowych skrzydłowych. Do tego dochodzi kwestia atmosfery w zespole.
– Artura – znając jego podejście do kolegów i "szatni" – trzeba odbierać jako bardzo pozytywną postać. Myślę, że to kwestia czasu aż zacznie grać lepiej. Może jakiś impuls fizyczny, może kwestia posadzenia go na ławce w ostatnim meczu ligowym na niego podziała. Zaufajmy trenerowi Nawałce, bo do tej pory robił to z ogromnym wyczuciem – zakończył Baszczyński.
Następne