Doprowadził Galatasaray do triumfu w Pucharze UEFA. Z reprezentacją wywalczył brąz mistrzostw świata, zdobywając najszybszego gola w historii mundiali. W Turcji jest legendą, ale musiał opuścić kraj. Dziennikarze "New York Timesa" odnaleźli Hakana Sukura w jednej z kawiarni w kalifornijskim Palo Alto.
Turecki futbol nigdy nie był tak silny jak na przełomie wieków. Jego twarzą stał się wtedy Sukur. Rosły napastnik liderował Galatasaray, gdy te sięgnęło po pierwszy w historii triumf w europejskich pucharach, pokonując w serii jedenastek Arsenal w 2000 roku.
Dwa lata później pojechał na mundial. Zespół Senola Gunesa okazał się rewelacją. Sukur cieszył się zaufaniem trenera, choć długo kibice sugerowali, że gra poniżej możliwości. Przełamanie przyszło dopiero w meczu o trzecie miejsce. Napastnik wykorzystał błąd kapitana Korei – Hong Myung Bo – i zdobył bramkę. Minęło zaledwie 10,8 sekundy – nikt w historii nie trafił szybciej w finałach mistrzostw świata. Turcy wygrali ostatecznie 3:2 i wywalczyli brąz.
Sukur grał w piłkę do 2008 roku. Właściwie zaraz po zakończeniu kariery wybrał politykę. Często zapraszano go do telewizji, a popularność pozwoliła zdobyć mandat do parlamentu w 2011 roku. Były piłkarz startował z list Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, której przewodzi Recep Erdogan. Z prezydentem żyli w zgodzie tak długo aż ten poróżnił się z mentorem Sukura – Fethullahem Gulenem – zwolennikiem europejskiego postrzegania religii w życiu publicznym, zabiegającym o łagodniejszą wersję islamu.
Stany dla dzieci
Interesy Erdogana i Gulena były początkowo zbieżne. Ten pierwszy uchodził za reformatora, który zbliża Turcję do Unii Europejskiej. Z czasem zaczął jednak zmieniać kurs. W 2013 roku postanowił zamknąć sieć szkół przygotowawczych Gulena. To ostatecznie skłoniło Sukura do wystąpienia z Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. Media wspierające prezydenta zaczęły przedstawiać legendę krajowej piłki jako wroga. – Do tego jeszcze przeszkody administracyjne. Wszędzie mój biznes napotykał problemy – opowiada dziś Sukur.
Jesienią 2015 wyjechał do przyjaciół w Palo Alto. Mijał miesiąc pobytu, gdy sytuacja w Turcji stała się bardzo napięta, a powrót groził aresztowaniem, gdyż do więzienia zaczęli trafiać polityczni przeciwnicy Erdogana. Sukur postanowił zostać w USA wraz z żoną, dwiema córkami i synem. Stał się współwłaścicielem kawiarni swojego przyjaciela. – W Turcji dzieci sławnej osoby mogłyby być różnie traktowane. Chcę, aby poznały inne kraje, nauczyły się innej kultury, spotkały różnych ludzi. To powód dla którego zostałem – wykłada były piłkarz.
Łzy ojca, łzy syna
Tęsknota za Turcją wciąż jest obecna w domu Sukurów. – W zeszły piątek mój ojciec rozmawiał z moim synem. Powiedział, że tęskni za nim i chce go przytulić. Mój syn się rozpłakał, a za moment płakaliśmy już wszyscy – opowiada były piłkarz, którego wiza wygasa w 2020 roku. Jeśli otrzyma zieloną kartę, zamierza zmienić branżę i zaangażować się w futbol – otworzyć akademię. – Mam kilku inwestorów. Czuję, że mogę wnieść wkład w rozwój tutejszej piłki. Mam siatkę kontaktów na całym świecie – przyznaje.
Większość klientów jego kawiarni sądzi, że to zwykły imigrant. Serwuje latte, herbatę, a także tradycyjne tureckie śniadania. W porze lunchu podaje Kofte (tradycyjne tureckie kulki mięsne). – Wiem, że mógłbym być teraz ministrem, gdybym tylko tańczył jak mi zagrają. A tak... serwuję kawę – zauważa Sukur, który chciałby kiedyś wrócić do ojczyzny...