{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Adam Waczyński przed Polska – Litwa: żyję dla takich meczów
Hubert Błaszczyk /
— Przede wszystkim musimy trafiać łatwe rzuty, bo to będzie klucz do wygranej. Jeśli tak się stanie, to złapiemy pewność siebie i spotkanie potoczy się po naszej myśli – powiedział Adam Waczyński przed meczem Polska – Litwa w eliminacjach mistrzostw świata 2019. Transmisja od godz. 18:50 w TVP HD, aplikacji mobilnej i SPORT.TVP.PL.
Hubert Błaszczyk, SPORT.TVP.PL: – Wraca pan do kadry po prawie roku. Lepszych okoliczności jednak nie można było sobie wymarzyć – mocny przeciwnik i wielu znajomych na trybunach.
Adam Waczyński: – Trochę czasu minęło od mojego ostatniego meczu w kadrze. Nie było mnie na dwóch ostatnich oknach reprezentacyjnych. Przeszkody były różne i niewiele zależało ode mnie. Wracam do domu, bo grałem przez kilka lat w barwach Trefla Sopot. Znam też Ergo Arenę. Cieszę się, że przeciwnik jest silny. Spotkanie z Litwą jest dla nas bardzo ważne. Dla takich meczów się żyje i gra w koszykówkę.
– Musiał pan zakończyć przedwcześnie sezon. Czy kontuzja kostki jeszcze doskwiera?
– Idealnie nie jest, ale na tyle dobrze, żebym mógł zagrać z Litwą i Kosowem. Od początku zgrupowania trenowałem normalnie i nie opuściłem żadnych zajęć. Będę gotowy do gry w czwartek na sto procent.
– Mike Taylor miał duże zastrzeżenia do gry kadry w ofensywie. Na co kładzie największy podczas przygotowań?
– Od samego początku współpracy z Taylorem działamy według nakreślonego przez niego planu. Teraz wrócił Maciej Lampe, są też inni zawodnicy, którzy grają w Europie na wysokim poziomie. Naszym atutem jest to, że gramy ze sobą od kilku lat. Chcę, żebyśmy udowodnili, że potrafimy się odnaleźć w systemie trenera. Przede wszystkim musimy trafiać łatwe rzuty, bo to będzie klucz do wygranej. Jeśli tak się stanie, to złapiemy pewność siebie i spotkanie potoczy się po naszej myśli. Kładliśmy nacisk właśnie na ten aspekt i na zagrywki Litwinów oraz koszykarzy Kosowa. Tą drugą reprezentacją zajmiemy się jednak bardziej szczegółowo od piątku.
– Przed meczem z Litwą kadra jest osłabiona w strefie podkoszowej. Pod nieobecność Jakuba Wojciechowskiego i Damiana Kuliga mogą być spore problemy z ograniczeniem poczynań Jonasa Valanciunasa…
– Muszę przyznać, że na treningach, mimo osłabień, prezentujemy się naprawdę dobrze. Wszyscy są w dobrej formie, dlatego o naszą dyspozycję jestem spokojny. Przyjechał Dominik Olejniczak, który dostanie szansę w najbliższych spotkaniach. Jest głodny gry i chce pokazać się z jak najlepszej strony. Będzie też solidny Adam Hrycaniuk i Maciej Lampe, o którego talencie nie trzeba nikomu przypominać.
– Trudno wymazać z pamięci przegrany mecz z Węgrami, na którym pana zabrakło. Nie było szansy, by pomóc w tym meczu?
– Nie chciałbym tego szerzej komentować. Chciałem przyjechać, niestety różne okoliczności wokół całego konfliktu na linii FIBA – Euroliga to uniemożliwiły. Nie wracajmy do tego, bo nie było to zależne ode mnie. Musimy nadrobić stracone punkty i czas. Postaram się pomóc, żeby stało się to w najbliższym oknie.
– Podpisał pan dwuletnią umowę z Unicają Malaga. Długo zastanawiał się pan czy kontynuować karierę w tym miejscu?
– Rozmawialiśmy od dłuższego czasu i negocjowaliśmy. Ta sytuacja nie była taka prosta, jak się wydawało. Doszliśmy w końcu do konsensusu i sfinalizowaliśmy umowę. Cieszę się, bo klub we mnie wierzy i wiąże ze mną przyszłość. Przedłużenie kontraktu o rok miałem już zagwarantowane wcześniej, ale dla mnie istotna była długoterminowa perspektywa. Będę dalej grał w solidnym klubie i bardzo dobrym miejscu do życia. Klimat do koszykówki w Maladze jest znakomity.
– Czy rozważał pan inne opcje?
– Były wstępne propozycje z innych drużyn. Trzeba jednak pamiętać, że mamy czerwiec. Inne kluby zaczynają nieco późno kompletować składy. Nie było wielkich konkretów. Miałem pewne opcje i mogłem czekać, ale zdecydowałem się, żeby dalej grać w Maladze. To jedna z lepszych możliwości dla mnie jako zawodnika, ale przede wszystkim mojej rodziny, która żyje ze mną na miejscu.
Czuję, że przez dwa lata nie pokazałem stu procent moich możliwości. Będę mógł załatwić niedokończone sprawy i pokazać, że jestem lepszym koszykarzem.
– Unicaja przejdzie sporą przebudowę. Wiadomo, że odejdzie Nemanja Nedović, będzie też nowy trener. Rozmawiał już pan o swojej roli w zespole?
– Jeszcze nie kontaktowałem się z trenerem, żeby rozmawiać o szczegółach. Przyjdzie na to czas. Doskonale wiem, że nie będzie Nedovicia. Nastawiam się, że gra będzie bardziej spoczywać na moich barkach i jestem na to gotowy. Czuję, że przez dwa lata nie pokazałem stu procent moich możliwości. Będę mógł załatwić niedokończone sprawy i pokazać, że jestem lepszym koszykarzem.
– Trener Joan Plaza lubił stosować rotację. Często nie było wiadomo, kiedy zawodnik dostanie 30 minut, a kiedy zero. Nowy szkoleniowiec doskonale zna ACB, jakie opinie o nim docierały do pana?
– Znam Luisa Casimiro i docierały do mnie same dobre opinie na jego temat. Jest surowy, bezpośredni, ale przede wszystkim ludzki. Można z nim porozmawiać, jeśli pojawiają się problemy. To jest bardzo ważne, żeby wymieniać się opiniami z koszykarzami. Nie mogę doczekać się nowego sezonu. Wielu zawodników odchodzi, ale też sześciu zostanie. Chemia zostanie podtrzymana.
– Miniony sezon był bardzo intensywny. Rywalizowaliście na dwóch frontach w ACB i Eurolidze. Za panem najcięższe rozgrywki w karierze?
– Był to ciężki sezon fizycznie i mentalnie. Nastawiałem się psychicznie na to od momentu, kiedy wygraliśmy Eurocup. Oglądałem już w poprzednim roku, jak wyglądała Euroliga z szesnastoma drużynami. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo. To było najcięższe kilka miesięcy w mojej karierze. Indywidualnie było całkiem solidnie, ale jako drużyna nie zrealizowaliśmy celów. Jest lekki niedosyt, bo było nas stać na więcej niż osiągnęliśmy.
– Zagrał pan z Unicają na najwyższym możliwym poziomie w Europie. To spełnienie marzeń?
– Zawsze moim marzeniem było, żeby zagrać w Eurolidze jako pełnoprawny zawodnik. Wcześniej zaliczyłem dwa mecze jako junior. Marzenie spełniło się szybciej niż myślałem. Cieszę się, że miałem okazję tego doświadczyć. To naprawdę ciężkie rozgrywki. Wystarczy wymienić zespoły – CSKA Moskwa, Real Madryt, Panathinaikos. To drużyny, które mają nie tylko bardzo utalentowanych zawodników, ale też grają bardzo twardo. Trzeba być gotowym fizycznie na takie pojedynki. Było się od kogo uczyć. Liga ACB też jest bardzo mocno i nie było tak naprawdę, kiedy odpocząć. Wszystkie mecze się liczyły…
– Który moment zapadnie najbardziej w pamięć?
– Jednym z takich meczów jest ten przeciwko Baskonii. Zdobyłem 25 punktów i trafiłem siedem z dziewięciu rzutów za trzy punkty. Całkiem nieźle zagrałem też z Anadolou Efesem (20 pkt, 5/6 z gry). W pamięci utkwi mi wygrany mecz z Olympiakosem po dogrywce w Maladze oraz dwa spotkania z Fenerbahce. Pokonaliśmy dwukrotnie obrońcę tytułu, dlatego będę pamiętał te momenty do końca życia.
– Unicaję czeka przynajmniej roczny rozbrat z Euroligą. Zyska na tym jednak kadra…
– Eurocup i liga hiszpańską będą wstrzymywać rozgrywki na czas przerw reprezentacyjnych. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów z moim przyjazdem. Będę mógł pomóc kadrze przez cały rok.