Melbourne Park jest jak miasto – jedno z najpiękniejszych w tenisowym świecie. Korty, restauracje, murale, a pośród uliczek, którymi przechadzają się zawodnicy i kibice, wielki skwer otoczony rzeźbami.
Jest ich 40, do 2018 roku było 39. Wielcy australijskiego tenisa. Niektórzy meczu w Melbourne Park już z trybun nie obejrzą. Ich pomniki uświetniają po obu stronach drogę wokół Garden Square. Miejsca, w którym historia sprzed lat spotyka się z najnowszą. W tle popiersi wielkoszlemowych mistrzów stoją dwa najznamienitsze korty Australian Open – Rod Laver Arena i Margaret Court. Na nich we wtorek zagrają Magda Linette z mistrzynią US Open Naomi Osaką i Kamil Majchrzak z Keim Nishikorim.
Legendy mniej krzykliwe od Aperolu
Po wyjściu z biura prasowego (tutaj: media center) droga prowadzi w lewo pod rządkiem restauracji. Najbardziej widoczne są krzykliwe logotypy Aperolu i pomarańczowe fotele. Zakręt w prawo i rozpościera się Garden Square. Na horyzoncie w górę strzelają sylwetki wieżowców, których w panoramie Melbourne nie brakuje. Do centrum, stacji Flinders Street Station i placu Federation Square, stąd rzut kamieniem, więc widać je dobrze.
Wokół skweru można przechadzać się jak po salach muzeum australijskiego tenisa. Tylko na wolnym powietrzu i bez klimatyzacji. Droga przez historię trwa przez połowę Garden Square – to Galeria Sław (Australian Tennis Hall of Fame). Po prawej stronie 26 brązowych popiersi, po lewej 14. Pierwsze Margaret Court, drugie Roya Emersona, ale dwoma pierwszymi wyróżnionymi byli w 1993 roku wspomniana Court i Rod Laver. Na postumentach tabliczki informacyjne: kto, ile turniejów wygrał, ile razy triumfował w Australian Open, jakie funkcje pełnił – czy kapitana reprezentacji w męskim Pucharze Davisa czy kobiecym Federacji.
Hall jak Brytyjczycy w 1788
Zwyczajowo legendy włączano do Galerii Sław 26 stycznia. Tego dnia świętują tu Dzień Australii – na pamiątkę wzniesienia brytyjskiej flagi w Sydney Cove w 1788 roku. Dobra okazja, żeby uhonorować tych, którzy sławili dobre imię ojczyzny na kortach. Dorocznie zaszczyt ten spotykał przynajmniej jednego tenisistę, rzadziej tenisistkę (29 mężczyzn, 11 kobiet). Tylko w latach 1999 i 2005 niczyje popiersie nie dołączyło do pozostałych w Garden Square. Najmłodsze jest to, które postawiono Jan O'Neill (Lehane), czterokrotnej finalistce Australian Open w singlu, dwukrotnej mistrzyni w deblu.
W 2015 roku wybrano tylko jedną osobę. Ale wyjątkową. Pioniera. David Hall porusza się na wózku inwalidzkim. Już zakończył karierę, podczas której wygrał wszystko, przez lata był liderem rankingu singla i debla. I jako pierwszy tenisista na wózku współtworzy dziś 40-osobową galerię wybitnych.
Przed turniejem nikt nie chce się usmażyć
Spacer trwa. W niewielkim zakątku gromadzi całą ekipa telewizyjna. Jeden bohater, kamera, światła, blendy odbijające światło i kilka osób. Parę metrów dalej wygodnie na krzesłach przed telewizorem siedzi trzech mężczyzn. Obserwują, co nagrywa kamera. Do uszu cały czas docierają głosy odbierane przez krótkofalówki. Ochroniarz pilnuje, żeby niepożądani nie kręcili się na planie akcji. Przed rozpoczęciem turnieju wielu wyganiać nie musi.
Kilku śmiałków wyleguje się na leżakach ustawionych na trawniku. Słońce pali, więc odstrasza. Przechadza się kilku operatorów, którzy rejestrują obrazki do relacji telewizyjnych i wracają do biura prasowego w poszukiwaniu ochłody.
Delektować się Australian Open
Kiedy pierwsze turniejowe piłki przelatują przez siatkę, a Melbourne Park zaczyna się zapełniać, Garden Square jest jak park. Doskonałe miejsce do leżakowania i śledzenia na telebimie rywalizacji. Odpoczynek, słońce, z jednej strony najnowsza historia tenisa i wspaniałe korty, z drugiej postacie, które pisały tę historię dawniej. Teraz mogą na zasłużonej emeryturze przyglądać się następcom.