W sobotę biegaczki rozpoczną rywalizację podczas mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Seefeld. Pierwszą konkurencją będzie sprint techniką dowolną. Trasę testuje już Justyna Kowalczyk, która w rozmowie z Filipem Czyszanowskim opowiedziała o przygotowaniach, a także o swoim... nerwowym usposobieniu. Transmisje z mistrzostw w TVP SPORT, na stronie TVPSPORT.PL i w aplikacji mobilnej.
Kowalczyk przez ostatnie miesiące razem z Aleksandrem Wierietielnym trenuje polskie młode zawodniczki. Na mistrzostwach w Seefeld nie przyjechała jednak tylko w roli trenera. Najbardziej utytułowana polska biegaczka narciarska weźmie udział w sztafecie. Pomaga także w doborze sprzętu i testuje różne mieszanki smarów.
O oczekiwaniach przed mistrzostwami świata...
Oczekuję od dziewczyn, a także od siebie, żebyśmy nie popełniały głupich błędów i nie zdarzyły się żadne złamania kijków oraz niepotrzebne potknięcia. To może bardzo dużo popsuć. Chcielibyśmy otrzymać to, na co po prostu zapracowaliśmy. Dziewczyny są młodziutkie – to najmłodsza reprezentacja na tych mistrzostwach i jeszcze z pewnością przez długie lata nią będą. Uczulamy je na to, by podglądały najlepsze zawodniczki, ale i mężczyzn. Dziewczyny mają zawalczyć o to, co potrafią, a jeżeli coś durnego się zdarzy, to konsekwencje zostaną wyciągnięte.
O przyszłości Moniki Skinder...
Jeżeli 17-latka jest w stanie wywalczyć medal mistrzostw świata juniorów, a jeszcze tą juniorką będzie dwa lata, to znaczy, że ta dziewczyna nie jest gorsza od równolatek z Norwegii, Finlandii i Szwecji. Jeżeli nie jest gorsza na tym etapie, a będzie za kilka lat, to znaczy, że czegoś zabrakło – dobrego szkolenia, sprzętu albo samozaparcia. Iza i Monika, jak i inne dziewczyny, są na szczęście bardzo samo zaparte. Jedyne o co się martwię, to braki sprzętowe. Od tego będą jednak trenerzy i cała ekipa, by stworzyć jak najlepsze warunki do rozwoju.
O współpracy z trenerem Aleksandrem Wierietielnym...
W tym duecie to ja jestem złym policjantem. Przyzwyczaiłam się do pewnych standardów od 20 lat, a że jestem nerwusem i raptusem, reaguję bardziej emocjonalnie. Trener jest w tym wszystkim spokojniejszy, ponieważ już trzykrotnie przeszedł tę drogę od bardzo małego człowieczka narciarskiego do gwiazdy. Ja dopiero się uczę, ale myślę, że już teraz dobrze dogadujemy się z dziewczynami. Są w reprezentacji z ludźmi, którzy kiedyś walczyli o medale i chcą robić to dalej.
O pogodzie w Seefeld...
Wiedzieliśmy, że opad śniegu w austriackich Alpach po dwóch tygodniach odejdzie i może być bardzo cieplutko. Takie warunki będą powodować komplikacje w przygotowaniu nart na dłuższych dystansach. Starty zaplanowano w porach, kiedy w jednej części trasy świeci słońce, a w drugiej już nie. Mamy jednak świetnego technika od "klasyka" Peepa Koidu. Od 9:00 rano sprawdzamy, jak narty pracują o różnych porach dnia. Wydaje mi się, że jest dobrze, ale mamy jeszcze kilka dni by dopracować system.