Dominik Wydra znalazł się w szerokiej kadrze Austrii, choć ma również polskie korzenie. – Naprawdę nie wiem, który kraj kocham bardziej. Rodzina byłaby dumna, gdybym mógł reprezentować Polskę. To oznaczało jednak rezygnację z austriackiego obywatelstwa – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.pl.
Mateusz Karoń, SPORT.TVP.PL: – Przydałby się sabotażysta...
Dominik Wydra: – Nie dostałem powołania. Miałem słabszy początek sezonu, było pod górkę z trenerem Erzgebirge Aue. Teraz gram regularnie, wyglądam coraz lepiej. Wierzę, że wrócę do reprezentacji. Chciałbym móc wystąpić we wrześniu. Nie miałbym nic przeciwko, żeby zadebiutować akurat przeciwko Polsce. Zrobiłbym wszystko, by wygrać.
– Od naszej młodzieżówki dzielił tylko paszport?
– W trakcie załatwiania formalności wyszły spore problemy. Nie dało się uzyskać drugiego obywatelstwa. Byłoby to możliwe pod jednym warunkiem: musiałbym całkowicie zrezygnować z austriackiego. Powiedziałem, że mógłbym mieć dwa. A jeśli trzeba wybierać – zostanę przy aktualnym.
– Dlaczego?
– Moje życie prywatne skupia się wokół Wiednia. Tam mieszkają moi najbliżsi i być może tam będę żył w przyszłości. Będzie mi prościej załatwiać wszystkie formalności. Rodzice lata temu zrezygnowali z polskiego obywatelstwa. Stąd kłopoty.
– Co mówili w PZPN?
– Nie pamiętam tej rozmowy zbyt dokładnie. Interesowali się, pytali czy wyobrażam sobie grę dla Polski. Jeśli dobrze pamiętam, dzwonił Radosław Gilewicz. Znany z Austrii Wiedeń.
– Jaka padła odpowiedź?
– Urodziłem się i mieszkałem w Wiedniu, ale Polska jest ważną częścią mojego życia. Korzenie, właściwie cała rodzina stamtąd pochodzi. Jeździliśmy tam na każde święta czy wakacje. Mam wielu znajomych w Polsce. Język znam perfekcyjnie. Czuję się obywatelem Austrii i Polski. Ludzie tego nie rozumieją, dziwi ich, bo niby powinienem wybierać między jednym a drugim.
– Opinie doskwierały?
– Na początku czytałem komentarze. Ludzie pisali jakieś głupoty. No bo jak to? Przecież zakładałem opaskę kapitańską młodzieżówki austriackiej. Naprawdę nie potrafię powiedzieć, który kraj kocham bardziej. Cóż, reakcja jest zawsze taka sama – niezależnie od tego, o jakim państwie rozmawiamy. Może pisali tak, ponieważ nie znali mojej sytuacji rodzinnej? W twarz nigdy nie powiedzieli mi czegoś nieprzyjemnego. Teraz zdanie innych jest mi obojętne. Po drugie: temat został wyciszony.
– Mieliśmy kilku piłkarzy jak Ludovic Obraniak, Damien Perquis czy Eugen Polanski. Nazywaliśmy ich "farbowanymi lisami" i temat wzbudzał sporo emocji.
– Ludzie oczekują, że zawodnik zakładający koszulkę reprezentacji będzie to robił, bo faktycznie mu zależy i czuje się z tego powodu dumny. Kibice mają prawo tak reagować. Chodzi o ich ojczyznę. Chciałbym jednak coś wytłumaczyć: spotkałem w Wiedniu wiele osób, które się tam wychowały, ale czują się też Polakami. Nie jest możliwe, by pewne kwestie rozdzielić.
– Więc serce jest bardziej polskie?
– Właśnie tego nie wiem. Chodziliśmy do polskiego kościoła, często rozmawiamy po polsku i nie miałbym nic przeciwko, żeby kiedyś zagrać w Lotto Ekstraklasie czy zamieszkać gdzieś w Polsce. Miałem nawet oferty. Nie chcę mówić, z jakimi klubami negocjowaliśmy. Oceniam te rozmowy bardzo pozytywnie. Jeżeli znowu coś się pojawi i będzie to ciekawa opcja, chętnie wykonam taki ruch. Za kilka miesięcy kończy mi się kontrakt. Wiele może się wydarzyć...
– Rodzinę ucieszył pomysł gry w naszej reprezentacji?
– Babcia czy rodzice byli dumni. Tak samo znajomi. Dostałem mnóstwo wiadomości, że byłoby fantastycznie, gdyby kiedyś zagrał dla Polski.
– Oglądał pan mecze?
– Mój tata i brat dorastali w Polsce. Włączaliśmy telewizor przy okazji każdego spotkania. Widzieliśmy mundial, mistrzostwa Europy, eliminacje, a nawet sparingi. Nie było innej możliwości. Oczywiście, interesowały nas też spotkania Austrii.
– Stadiony również odwiedzaliście?
– Niestety nie. Zawsze, gdy Polska grała, musiałem jechać na zgrupowanie kadry młodzieżowej. Teraz Erzgebirge Aue ma mecz towarzyski w Austrii i może uda mi się wreszcie zobaczyć reprezentację Polski. Byłem za to na spotkaniu Borussia Dortmund – Legia Warszawa 8:4.
– To nie była reklama naszej piłki...
– To była reklama piłki ogólnie. Dużo ofensywy, goli.
– Selekcjoner Austrii powoływał już na zgrupowanie, ale debiutu nie było. Temat wyboru drużyny narodowej zamknięty?
– Teoretycznie mógłbym jeszcze się zastanowić. Praktycznie to byłoby nie w porządku. Przyjechałem na obóz reprezentacji Austrii, miałem kontakt z trenerem i wszystko mi odpowiadało. Może dostawałbym kolejne szanse, ale miałem gorszy czas w klubie.
– Co pomogło podjąć decyzję?
– Spędziłem w Austrii prawie całe życie. W Wiedniu nauczyli mnie grać. Chcę coś oddać, jakoś się odwdzięczyć. Podobnie byłoby z Polską.
– Jesteście silniejsi niż myślimy?
– Nie powiedziałbym, że posiadamy lepszy zespół niż Jerzy Brzęczek. To wyrównane drużyny. Trudno je zestawić. Mamy bardzo wielu dobrych zawodników, występujących na przykład w Bundeslidze. Na boisku będzie dużo jakości i zobaczymy świetne spotkanie.
– Austriacy się nas boją?
– Znamy polskich piłkarzy, musimy na nich uważać, ale strachu nie czujemy. Dysponujecie znakomitą ofensywą. Silny punkt reprezentacji Austrii to obrona.
Następne