| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Filip Marković. Piłka w genach i zero zazdrości

Filip Marković (fot. TVP)
Filip Marković (fot. TVP)

Tata piłkarz, wujek legendarny trener koszykówki, brat z przeszłością w Liverpoolu i kolegą Stevenem Gerrardem. Nowy zawodnik Śląska Wrocław opowiada o sportowych tradycjach w rodzinie, transferze do Benfiki i przebojach w RC Lens.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

27-letni Serb Filip Marković pod koniec sierpnia zasilił szeregi Śląska Wrocław. Jest starszym bratem Lazara Markovicia, znanego z występów m.in. w Benfice czy Liverpoolu. Nowy nabytek wrocławskiego klubu również grał w Benfice, ale w jej drugim zespole.

Antoni Cichy, TVPSPORT.PL – Oglądałeś mecze reprezentacji Serbii w koszykówce?
Filip Marković: – Tak, oglądałem. To niespodzianka dla mnie, dla całego kraju. Byliśmy jednymi z faworytów do złota. Pojechaliśmy w pełnym składzie, brakowało jednego, może dwóch kontuzjowanych zawodników. Ale w sporcie nigdy nic nie wiadomo. Raz się wygrywa, raz przegrywa. Trzeba się podnieść i iść dalej.

– Pochodzisz z Cacaku. Paru dobrych koszykarzy tam wyrosło...
– Z Cacaku pochodzi wielu bardzo dobrych piłkarzy i koszykarzy.

– I Zeljko Obradović, legendarny trener koszykówki.
– To mój wujek. Bawił się na weselu moich rodziców. Kiedy Lazar grał w Fenerbahce, mieli świetne relacje. Teraz nie są już tak zażyłe, ale utrzymujemy z nim kontakt przez telefon.

– Dorastałeś w rodzinie sportowców.
– Tak, mój tata też uprawiał sport, był piłkarzem. I to dobrym. To jeszcze czasy Jugosławii, była wtedy bardzo silnym państwem, miała wielu znakomitych piłkarzy. Ojciec grał do 25. roku życia. Potem popadł w konflikt z trenerem, skończył grać i odnalazł się w biznesie.

– Przy takim wujku nie myślałeś o koszykówce?
– Od małego patrzyłem, jak gra mój tata. Poszedłem do szkoły, nadal się w niego wpatrywałem. Myślałem wyłącznie o piłce, nie o koszykówce, nie siatkówce, tylko piłka nożna.

– Dorastałeś w czasach wielkiej koszykówki i wielkiej zawieruchy politycznej.
– Jugosławia się wtedy rozpadała, choć wcześniej była potęgą. Serbia, Czarnogóra, Chorwacja, Słowenia, wiele krajów ją tworzyło. Ale wojna to wojna, podzieliliśmy się, takie życie.

– Zostały jakieś wspomnienia?
– Byłem bardzo mały, miałem może trzy lata. Niewiele pamiętam, ale w domu są zdjęcia. Kiedy na nie patrzę, w myślach przewijają się slajdy. Niedużo tych wspomnień co prawda.

– Tata piłkarz, a mama z kancelarii...
– Jest adwokatem! Po serbsku i polsku nawet tak samo brzmi. Była bardzo dobra w swoim fachu, ale kiedy wyjechałem do Belgradu grać w Partizanie, rzuciła pracę. Nie zgodziła się, żebym mieszkał sam. Powiedziała w Partizanie, że kończy pracę i przyjeżdża z nami dwoma. Nie chciała rozdzielać mnie i brata, więc zamieszkaliśmy razem.

– Rezygnacja z takiej pracy, dla budżetu rodzinnego to musi być obciążenie.
– Oczywiście, to trudne. Bardzo dobrze zarabiała jako adwokat. Ale wierzyła w nas, miała pewność, że możemy do czegoś dojść w życiu.

– Na piłce znał się tata, ale do Belgradu pojechała mama?
– Matka to matka. Jest lepsza od taty w praniu, gotowaniu. Chciała dbać o nas na miejscu. A ktoś musiał w końcu pracować. Mama rzuciła pracę, tata został w Cacaku. Kiedy przychodził weekend i miał wolne, przyjeżdżał na dwa dni zobaczyć, jak gramy. I w poniedziałek wracał. To były trudne dni dla rodziny, ale rodzice nigdy się nie skarżyli, że jest im ciężko. Nigdy. Zawsze chodzili z uśmiechem na twarzy, czuliśmy się szczęśliwi.

– Dzieci piłkarzy mają trudniej? Tata krytykował?
– Zawsze, zawsze! Nawet kiedy graliśmy dobrze, mówił, że trzeba jeszcze lepiej. To chyba normalne dla ojców. Jeśli ciągle będą chwalić, mówić, że jesteś najgenialniejszy, to nie przyniesie młodemu zawodnikowi niczego dobrego.

– Motywował was ten sposób?
– Tak, ale nigdy nie miał nadmiaru ambicji, żebyśmy grali na bardzo wysokim poziomie. Chciał, żebyśmy po prostu biegali za piłką. A jeśli uda nam się grać zawodowo, to świetnie. Jeśli nie, zajmiemy się nauką.

Filip Marković (fot. TVP)
Filip Marković (fot. TVP)

– Pierwsze wspomnienia z boiska? Pewnie pod nogami krzątał się mały Lazar.
– Oj tak! W dzieciństwie graliśmy po prostu codziennie. Przed szkołą, po szkole, w zimie, w śniegu. To była świetna zabawa dla mnie i brata. Mamy ze sobą świetny kontakt. Nie zazdroszczę mu, że zaszedł dalej ode mnie. Rozmawiamy po meczach, ja mówię jemu, co może poprawić, a on mi. Pewnie nie wszyscy bracia mają takie relacje jak my, nie sądzę.

– Starszy brat brał pod opiekę młodszego?
– Oczywiście. W Partizanie chcieli właśnie mnie, a nie Lazara. Miał osiem lat, chodził do szkoły. Uczył się, nie myślał o piłce. Zaczął trenować w juniorach Partizana, już po czterech latach wzięli go do pierwszej drużyny. I Serbia oszalała na jego punkcie. Gra zawodowo w wieku siedemnastu lat! Rok, dwa i zgłosiła się po niego Benfica.

– Transfer do Benfiki, to musiała być dla was obu wielka sprawa.
– Coś niesamowitego. Benfica chciała Lazara, wcześniej ja zabrałem go do Partizana, więc teraz on zabrał mnie do Portugalii. Wyjechaliśmy razem, całą rodziną. Tata też już przestał pracować. Uważam to za bardzo dobrą decyzję. Byliśmy szczęśliwi.

– Oblak, Lindelof, Cancelo, Semedo, Bernardo Silva...
– Grałem z nimi wszystkimi! To był w ogóle jeden z najlepszych sezonów w historii Benfiki, tak sądzę. Zdobyła trzy tytuły w tym dwa puchary, a brat grał w finale Ligi Europy. Ja z tymi zawodnikami należałem do drugiej drużyny, wielu z nich nie dało rady przebić się do pierwszego zespołu. A teraz są w najlepszych klubach na świecie. I dalej mam z nimi kontakt, rozmawiamy każdego miesiąca.

– Z kim zaprzyjaźniłeś się najbardziej?
– Z Janem Oblakiem. Pochodzi ze Słowenii, więc mówi w niemal identycznym języku. Kiedy grałem w Mallorce, przyjeżdżał mnie odwiedzić. Z Madrytu to niedaleko, są dobre połączenia. Wiele razy wpadał i dobrze się bawił na Majorce. Ja też latałem do Madrytu. Oblak to w porządku facet.

– Siadasz na kanapie, oglądasz Ligę Mistrzów. Nie czujesz smutku? Nie mówisz sobie "grałem z tymi facetami".
– Ktoś mógłby tak pomyśleć, być smutny, zazdrosny, że inni osiągnęli więcej. Czasem podejrzewają mnie, że zazdroszczę bratu, różnym piłkarzom, z którymi grałem, bo oni zaszli dalej ode mnie. Nie, nie należę do tego typu ludzi. Jestem szczęśliwy, zadowolony z mojego życia. Najważniejsze, że mam tak dobre relacje z bratem.

– Nie żałujesz pewnych decyzji? Czy po prostu zrobiłeś w piłce tyle, ile mogłeś?
– Nigdy nie wiadomo. Oczywiście, może w przeszłości popełniłem jakieś błędy. Może tak, może nie. Ale nie myślę tymi kategoriami, staram się cieszyć każdą chwilą życia.

– Skąd Wrocław, Polska, w twojej karierze?
– Zeszły rok mocno mnie doświadczył. W pierwszym sezonie we Francji, w Lens, grałem dużo i dobrze. Nagle coś w klubie się zmieniło. Odsunęli mnie oraz dwóch, trzech innych podstawowych piłkarzy. Nie wiadomo, dlaczego, nikt z nami nie rozmawiał. Już rok temu otrzymałem dwie czy trzy oferty od polskich klubów.

– Ale dopiero teraz odszedłeś z Lens.
– Postanowiłem wtedy zostać z powodu zapisu w kontrakcie. Gdybyśmy awansowali do Ligue 1, Lens przedłużyłoby o rok moją umowę. Wolałbym, żeby ktoś ze mną porozmawiał, powiedział, co jest nie tak. Lens to wspaniały klub, zasługuj na Ligue 1, ale część pracowników powinna się zmienić.

– Nie myślałeś, że ktoś cię tak traktuje, bo pochodzisz z Europy Wschodniej?
– Nie chcę myśleć w ten sposób.

Filip Marković (fot. TVP)
Filip Marković (fot. TVP)

– Dlaczego akurat Wrocław?
– Śląsk bardzo o mnie zabiegał. Rozmawiałem z dyrektorem sportowym, przekazał mi wiele pozytywnych rzeczy o mieście, o klubie. Podpytałem także kilku reprezentantów Czech, którzy pracowali z trenerem Lavicką. Wypowiadali się o nim w samych superlatywach. Mówili, że to wielki profesjonalista, bardzo życzliwy człowiek. Chciałem odbudować swoją pewność siebie. Wybrałem Śląsk ze względu na ludzi, którzy tu pracują.

– Trudno mentalnie zaakceptować, że musisz się odbudowywać przez grę w polskiej lidze?
– Nie, nie mam z tym problemu. Nie grałem przez cały poprzedni sezon, więc uznałem, że muszę zrobić krok wstecz, żeby potem wykonać dwa naprzód. To nie jest gorszy klub od Lens, nie patrzę, czy to Zachód czy Wschód. To jedna z najbardziej renomowanych polskich drużyn. Cieszę się, że tu jestem.

– Nie wypaść całkiem z formy pomagał ci Andreja Milutinovic.
– Mowa o jednym z najlepszych trenerów przygotowania fizycznego w Europie. Pięć, sześć lat temu pracował w Szachtarze Donieck, Interze Mediolan. Teraz już nie chce wiązać się z żadnym klubem, woli indywidualną współpracę z konkretnymi zawodnikami. Tego lata u Milutinovicia trenowali Gianluigi Buffon, Luka Modrić, Zlatan Ibrahimović. Wielu piłkarzy odwiedza go w Belgradzie, żeby przygotowywać się do sezonu.

– Trenowałeś z którymś z nich?
– Z Ibrahimoviciem nie, ale tego lata razem z Buffonem i Modriciem.

– Pogawędka przy okazji treningu?
– Trochę pożartowaliśmy, ale nie było czasu na rozmowy. Przyjechali trenować na pełnych obrotach. To jednak wspaniałe doświadczenie, kiedy możesz spotkać Buffona, powiedzieć mu "cześć", zapytać, co u niego słychać.

– Widać, że to wielcy mistrzowie, profesjonaliści?
– Wielcy profesjonaliści. Buffon ma 40 lat, Modrić 34, a dają z siebie sto procent. Coś niesamowitego! Dają przykład, że co roku musisz pracować na maksa. Raz możesz być w dołku, ale za rok przyjdą lepsze czasy.

– Stevena Gerrarda też spotkałeś.
– To chyba jedno z moich najbardziej niezwykłych wspomnień. Występowałem wtedy w Mallorce. Miałem akurat wolne i tak się złożyło, że tego dnia ostatni mecz w Liverpoolu rozgrywał Gerrard. Na Anfield! Lazar też brał w nim udział. Po meczu zaprosił mnie do szatni. Poznałem Gerrarda, rozmawiałem z nim, razem jedliśmy kolację. Na pamiątkę zostało mi pełno zdjęć.

– Chyba nie tylko o piłce rozmawialiście?
– Tego dnia nie. Zresztą Gerrard przyjaźni się z Lazarem. Bardzo często ze sobą rozmawiają. Już w Liverpoolu mieli tak dobre relacje. Może któregoś dnia Lazar zostanie trenerem, będzie potrzebował jakichś wskazówek. Gerrard na pewno mu wtedy pomoże.

Od lewej: Fabio Borini, Steven Gerrard i Lazar Marković (fot. Getty)
Od lewej: Fabio Borini, Steven Gerrard i Lazar Marković (fot. Getty)

– Też planujesz karierę trenerską?
– Chcę zostać w piłce nożnej. Ukończyłem studia z zarządzania w sporcie. Mógłbym być trenerem albo dyrektorem w klubie. Kocham piłkę ponad wszystko.

– Sama Benfica ze swoją akademią musiała być jak uniwersytet futbolu.
– Partizan też ma bardzo dobrą akademię. Myślę, że pierwsze dwa miejsca pod tym względem zajmują Ajax i właśnie Partizan. Ale Benfica też. Sam widziałeś, jakie nazwiska przewinęły się tam pięć lat temu. I gdzie teraz grają. Teraz też to pokazali, Joao Felix poszedł do Atletico.

– Słyszałem, że wszystkie drużyny trenują w jednym miejscu. Seniorzy obok juniorów.
– Tak, kilka razy w tygodniu trenowaliśmy obok pierwszego zespołu. To bardzo istotne. Młodzi zawodnicy obserwują starszych. Pierwsza drużyna ma jedno ustawienie, zawsze nim gra. Juniorzy patrzą i uczą się. Kiedy wejdą do składu, od razu grają, nie muszą się przystosowywać. Trenerzy pozostają w kontakcie, stosują podobne treningi, ustawienie.

– Dwukrotnie graliście z bratem w jednym klubie. Raz Partizan, potem Benfica.
– Tak, ale nigdy nie byliśmy razem w składzie. Kiedy w Partizanie przebił się do pierwszego składu, ja byłem w rezerwach, tak to nazwijmy. W Benfice on trafił do pierwszego zespołu, ja do drugiego. Chciałbym w przyszłości zagrać razem z nim. To byłoby coś naprawdę pięknego.

– Nie konsultowaliście się teraz przy wyborze klubu? Lazar wrócił do Partizana.
– Uznaliśmy, że każdy pójdzie swoją drogą. Już dwa razy szliśmy razem do jednego klubu. Każdy z nas ma swoją karierę, niech tak na razie zostanie.

– Spotkacie się z Lazarem na zakończenie kariery w Partizanie?
– Chciałbym tam zakończyć karierę. Dorastałem w Partizanie, to moja drużyna. Jedyna, w której zagrałbym w Serbii. Bo w Czerwonej Gwieździe (przyp. FK Crvena zvezda) na pewno nigdy nie wystąpię. Z Lazarem dzielą nas dwa lata. Ja mógłbym kończyć, a on jeszcze pograć ze trzy sezony. Czemu nie, czemu nie?

– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.

Zobacz też
Krychowiak trafi do Ekstraklasy? "Dostałem propozycję"
Grzegorz Krychowiak (fot. Getty Images)
tylko u nas

Krychowiak trafi do Ekstraklasy? "Dostałem propozycję"

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Kłopoty Lecha przed meczem z Legią. Tak źle nie było od dawna
Przed meczem z Legią Niels Frederiksen ma wiele powodów do zmartwień (fot. Piotr Polak/PAP)

Kłopoty Lecha przed meczem z Legią. Tak źle nie było od dawna

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Zawodnik Lecha chwalony. "Może sobie poradzić w silniejszych ligach"
Justin Nnorom dostrzega ogromny potencjał w Afonso Sousie (fot. PAP)
tylko u nas

Zawodnik Lecha chwalony. "Może sobie poradzić w silniejszych ligach"

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Wzmocnienie Rakowa tuż przed końcem sezonu!
Artur Płatek (fot. Informacja prasowa)

Wzmocnienie Rakowa tuż przed końcem sezonu!

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Terminarz 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Który mecz w TVP?
Terminarz 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Który mecz w TVP? (fot. Getty Images)

Terminarz 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Który mecz w TVP?

| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Najnowsze
Arteta skomplementował Kiwiora przed meczem z PSG
Arteta skomplementował Kiwiora przed meczem z PSG
Frank Dzieniecki
Frank Dzieniecki
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Jakub Kiwior (fot. Getty Images)
Mistrzostwa Polski w szachach. Obrońca tytułu zaczął od wygranej
Radosław Wojtaszek (z lewej) (fot. Getty Images)
Mistrzostwa Polski w szachach. Obrońca tytułu zaczął od wygranej
| Inne 
Marciniak o trenerze Arki Gdynia. "Nie wierzyłem w tę zmianę" [WIDEO]
Adam Marciniak (fot. TVP Sport)
Marciniak o trenerze Arki Gdynia. "Nie wierzyłem w tę zmianę" [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Mocna deklaracja przed półfinałem LM. "Historia jest przeciwko nam, napiszmy ją na nowo"
Bukayo Saka i Khvicha Kvaratskhelia w półfinale Ligi Mistrzów (fot. Getty Images)
Mocna deklaracja przed półfinałem LM. "Historia jest przeciwko nam, napiszmy ją na nowo"
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Dawid Szwarga z pucharem TVP Sport! [WIDEO]
Dawid Szwarga (fot. PAP)
Dawid Szwarga z pucharem TVP Sport! [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Oglądaj Magazyn Betclic 1 Ligi! Gościem Dawid Szwarga
Magazyn Betclic 1 Ligi. Transmisja online na żywo w TVP Sport (6.05.2025) – fot. Getty Images
transmisja
Oglądaj Magazyn Betclic 1 Ligi! Gościem Dawid Szwarga
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Znamy składy na mecz Inter – FC Barcelona w półfinale LM!
Wojciech Szczęsny, Robert Lewandowski (fot. Getty Images)
Znamy składy na mecz Inter – FC Barcelona w półfinale LM!
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Do góry