| Piłka nożna / Niemcy

Klęska będąca kwestią czasu. Niko Kovac rzucił ręcznik

Niko Kovac – były już trener Bayernu Monachium (fot. Getty Images)
Niko Kovac – były już trener Bayernu Monachium (fot. Getty Images)

Październik rozpoczął się dla Bayernu zwycięstwem 7:2 na wyjeździe z Tottenhamem, co miało być gwoździem do trumny dla krytyków Niko Kovaca. Minął jednak miesiąc i Chorwata w klubie już nie ma, a ci, którzy umniejszali historyczne zwycięstwo, triumfują. Dlaczego tę katastrofę można było przewidzieć i jak właściwie do niej doszło?

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

TRENER Z BRAKU LAKU

Już dawno zatrudnienie trenera w Monachium nie budziło tylu wątpliwości. Gdy przy Saebener Strasse meldował się Pep Guardiola, wiadomo było o tym od kilku miesięcy. Carlo Ancelotti również zdążył dużo wcześniej wybrać sobie apartament, a powierzenie zespołu Juppowi Heynckesowi interpretowano raczej jako powrót doświadczonego fachowca na stare śmieci niż przyjście kogoś z zewnątrz. Dość powiedzieć, że hołubiony przez bawarskich kibiców szkoleniowiec przyznał po czasie, że przez długi czas pracował w ogóle bez podpisanej umowy, bo nie chciało mu się fatygować do gabinetu Uliego Hoenessa. Panowie zawarli dżentelmeńską umowę i żadne parafki nie były im do formalizacji tego związku potrzebne.

Kovac pewnie jeszcze długo nie mógłby liczyć na tak prestiżową posadę, gdyby nie opieszałość działaczy i różnica zdań między Hoenessem i Karl-Heinzem Rummennigge. Przy całym podziwie dla umiejętności i wyczucia prezydenta Bayernu, nie sposób bowiem nie obarczyć go choćby częściową winą za obecny stan rzeczy. Gdy mniej więcej półtora roku temu stało się jasne, że Heynckes nie może wiecznie robić za strażaka, a wyrwanie go z bujanego fotela i przerwanie emerytury to jedynie chwilowe rozwiązanie, na Allianz-Arena rozpoczęli poszukiwania nowego trenera. Na to mieli jednak nadzwyczaj mało czasu, w nienaturalny dla siebie sposób musieli działać w pośpiechu i intuicyjnie. Zazwyczaj wszelkie zmiany przygotowywali gruntownie i z zimną krwią – analizowali profile kandydatów, planowali strukturę kadry, prześwietlali trenerów pod kątem warsztatu i charakteru. Wiosną 2018 roku wskazówki tykały jednak z zawrotną szybkością, a gdy okazało się, że nie zdołają przeciągnąć na swoją stronę żadnego z wymarzonych szkoleniowców, do życia trzeba było wprowadzić plan nie A, B czy C, a może nawet E lub F.

Trafiając do Bayernu Chorwat miał za sobą ledwie 91 spotkań przepracowanych w roli trenera pierwszego zespołu ligowego. Z poziomu murawy nie słyszał nigdy wcześniej hymnu Ligi Europy, o Lidze Mistrzów już nawet nie wspominając. Bundesligę, z perspektywy szkoleniowej, dopiero poznawał, a i nigdy nie zderzył się z presją podobną do tej, która towarzyszy trenowaniu blisko 30-krotnego mistrza Niemiec. Pracował z zespołami, od których wymagało się realizacji podstawowych założeń, a wszystko ponad stan było tylko sympatycznym bonusem. W Monachium po raz pierwszy zmierzył się z tak wysoko zawieszoną poprzeczką i prawdopodobnie jego najmocniejszym atutem było zaufanie Hoenessa. To właśnie, planujący za niespełna dwa tygodnie ustąpić ze stanowiska 67-latek, najmocniej lobbował za kandydaturą Kovaca i uczynił ten plan autorskim.

Niko Kovac i dyrektor sportowy Bayernu Monachium, Hasan Salihamidzić (fot. Getty Images)
Niko Kovac i dyrektor sportowy Bayernu Monachium, Hasan Salihamidzić (fot. Getty Images)

OD POCZĄTKU POD GÓRKĘ

Wątpliwości piętrzyły się właściwie od pierwszego dnia jego urzędowania przy Saebener Strasse. Brak doświadczenia to jedno, ale podejście do futbolu – drugie. We Frankfurcie Chorwat wykonał fantastyczną pracę – najpierw rzutem na taśmę utrzymując zespół w lidze, a potem robiąc z niego solidnego średniaka, który zdołał sensacyjnie wygrać Puchar Niemiec (nota bene po finale z Bayernem prowadzonym przez Heynckesa). Ówczesny Eintracht był jednak lustrzanym odbiciem Kovaca-piłkarza. Były zawodnik między innymi Herthy był na boisku charakternym rozbójnikiem skupiającym się na defensywie i taką też mentalność udało mu się wpoić piłkrzom. Ówczesne Orły nie grały w sposób efektowny, widowiskowy, przyjemny dla oka. Prezentowały piłkę surową, agresywną i z pazurem, ale opartą na filarach defensywnych i wolicjonalnych. To oczywiście było skuteczne i przynosiło efekty, lecz nie miało prawa zadowolić kibiców Bayernu, którzy dopiero co podziwiali błyskawicznie wyprowadzane kontrataki zespołu Heynckesa czy oparte na długim posiadaniu piłki kombinacyjne akcje drużyny Guardioli.

Od samego początku obawy budziło więc to, czy Kovac zdoła przekręcić wajchę w drugą stronę i zrobić z Bayernu zespół gwarantujący nie tylko zwycięstwa, ale i dobrą rozrywkę. Dotychczas nie dał się bowiem poznać od tej strony, a jego wypowiedzi w mediach tylko podsycały sceptyzym kibiców. – Taktyka nie jest istotna. Potrzeba jej dopiero wówczas, gdy czegoś brakuje. Kluczowe jest jednak serce do gry, bo gdy piłkarze się angażują to nieważne, czy gra się jednym, czy dwoma napastnikami – wypalił na pierwszej konferencji prasowej we Frankfurcie. I chociaż pokazał potem, że jego piłkarze mają jednak w głowie taktyczne instrukcje, a drużyna gra w sposób przemyślany, na Bayern mogło to nie wystarczyć.

By być sprawiedliwym, trzeba jednak przyznać że Chorwat od początku miał pod górkę. Nie sprzyjali mu kibice i dziennikarze, którzy z każdej strony krytykowali i podważali jego kandydaturę. Nie pomogli też działacze, którzy niedoświadczonemu trenerowi nie dali wielu narzędzi do tego, by mógł efektywnie chłonąć wiedzę. Zastał w Monachium leciwą i wąską kadrę – Arjen Robben i Franck Ribery, którzy decydowali o sile Bayernu w ostatnich latach, nie mieli na skrzydłach godnych zastępców, a i oczywistym było, że metryka nie wybacza i to ich ostatnie miesiące na Allianz-Arena. Ławka rezerwowych Bayernu była z kolei wyjątkowa krótka, a przecież zespół walczył na trzech frontach i potrzebował zmienników na poziomie...

"Złota Piłka" dla Lewandowskiego? "Jak nie teraz, to kiedy?"
fot. Getty
"Złota Piłka" dla Lewandowskiego? "Jak nie teraz, to kiedy?"

WIECZNA NIEPEWNOŚĆ

Cała kilkunastomiesięczna przygoda Kovaca z Bayernem to stąpanie po cienkim lodzie. Wątpliwości i pytania, które rodziło powierzenie mu tak odpowiedzialnej funkcji, dość szybko wyszły na wierzch i stały się już nie tylko luźnymi dywagacjami kibiców, a prawdziwymi problemami Bayernu. Chorwat rozpoczął od kilku efektownych zwycięstw, ale jego drużyna szybko popadła w marazm, jakiego w stolicy Bawarii nie uświadczyli od dawna. Tylko jesienią poprzedniego sezonu monachijczycy przegrali u siebie 0:3 z Borussią Moenchengladbach, zremisowali 3:3 z Fortuną Duesseldorf, w Lidze Mistrzów dali się zdominować Ajaksowi, nie zdołali pokonać Freiburga, przegrali w Dortmundzie i w pewnym momencie tracili już do lidera dziewięć punktów. Wydawało się wówczas, że kadencja Chorwata może się skończyć szybciej niż zaczęła, ale wiosna, druga najlepsza w historii klubu, pokazała że 48-latek, choć może i uczniem jest niedoświadczonym i na dorobku, wiedzę chłonie w szybkim tempie.

Kovac dał się co prawda brutalnie wypunktować Juergenowi Kloppowi w Lidze Mistrzów, ale już na arenie krajowej ciężko było mu cokolwiek zarzucić. Jego zespół miewał momenty pięknej gry, wygrywał mecz za meczem, odrobił stratę do Borussii, przeskoczył rywala w tabeli, a koniec końców skończył sezon z dwoma trofeami, bo przecież w finale Pucharu Niemiec udało się jeszcze ograć RB Lipsk. Dość powiedzieć, że dublet, wydawałoby się tak oczywisty w przypadku tego zespołu, w ostatnich latach był nieosiągalny. Dwoma pucharami gabloty nie potrafili zasilić ani Ancelotti, ani Heynckes, a udało się to dopiero tak powszechnie krytykowanemu Kovacowi.

"Mistrzostwo i puchar są oczywiście z perspektywy trenera bardzo cenne, ale najważniejszą rzeczą, jaką wygrał Kovac, jest czas" – napisał wówczas magazyn "11 Freunde" i właściwie trudno byłoby lepiej scharakteryzować ówczesne sukcesy Chorwata. Mimo wąskiej i podstarzałej kadry, mimo wiecznego ostrzału ze strony kibiców i mediów, mimo nikłego doświadczenia i wielu problemów, szkoleniowiec Bayernu pokazał że szybko chłonie wiedzę, rozwija się i stara się unikać powielania błędów. Wcześniej bazował na zaufaniu, które z automatu przydzielił mu Hoeness i które przysługiwało mu jako byłemu zawodnikowi klubu, zaś od maja – bufor bezpieczeństwa stworzyły nowe meble w gablocie.

Robert Lewandowski i Niko Kovac (fot. Getty Images)
Robert Lewandowski i Niko Kovac (fot. Getty Images)

W ZASIĘGU OUTSIDERÓW

Jesienią demony jednak powróciły. Bayern znów nie był zespołem, na widok którego przeciwnikom trzęsły się łydki. Gdy na Saebener Strasse urzędował Guardiola, ówczesny trener Eintrachtu Frankfurt, Armin Veh, potrafił wysłać do Monachium rezerwowy skład, bo wiedział że i tak punktów nie zdobędzie, a tak przynajmniej oszczędzi kluczowych zawodników. Piłkarze innych zespołów, między innymi Werderu Brema, podejrzewani byli z kolei o celowe wykartkowanie się kolejkę wcześniej, by oszczędzić sobie kolejnego blamażu w CV, bo przecież wycieczka do stolicy Bawarii zazwyczaj kończyła się przyjęciem kilku goli i sporym obciążeniem psychicznym. Mistrz Niemiec stał się nagle zespołem będacym w zasięgu ligowej szarzyzny. Drużyny nastawione na walkę o utrzymanie, jak Paderborn, Augsburg czy Union Berlin, wychodziły na boisko z wiarą, że nawet jeśli nie uda się choćby zremisować, to na pewno uda się rozegrać fajne spotkanie i uzyskać w miarę korzystny wynik. Beniaminkowie byli od Bawarczyków gorsi o gola, słabiutki Augsburg zremisował 2:2, a gdy naprzeciwko stanął rywal poważny, jak w ubiegły weekend Eintracht, skończyło się blamażem 1:5.

Przyczyn katastrofy jest wiele. Przede wszystkim, właściwie przez cały okres pracy Kovaca, zespół nie miał określonego stylu gry – bazował na indywidualnych umiejętnościach, zrywach zawodników, sumie potencjału, który tkwił w szatni. W tym sezonie drużynę w pojedynkę ciągnął na swoich barkach Robert Lewandowski, ale koniec końców i on nie był w stanie uchronić Kovaca od katastrofy. Problemy w ofensywie to jedno, a kłopoty w obronie – drugie. Chorwat dotychczas słynął z tego, że potrafił drużynę ustawić tak, że ta nie traciła wielu goli, tymczasem w tym sezonie ligowym Manuel Neuer wyciągał piłkę z bramki już 16 razy – więcej zatem niż bramkarze Borussii Moenchengladbach, BVB, Lipska, Freiburga, Schalke, Eintrachtu, Wolfsburga, Hoffenheim czy nawet słynącego z wesołego futbolu Bayeru Leverkusen. Ba! Union Berlin, beniaminek z Rafałem Gikiewiczem w składzie, dał się pokonać tylko 15-krotnie, a przecież sam Benjamin Pavard kosztował latem tyle, ile warta jest cała kadra stołecznego zespołu.

Kovac miał jednak kłopot nie tylko na boisku, ale i w szatni. Coraz częściej w niemieckiej prasie pojawiały się głosy o tym, że Chorwat nie potrafi dogadać się z zawodnikami. Że ci podważają jego autorytet, nie wierzą w warsztat i wątpią, by z takim człowiekiem za sterami zdołali pokazać cokolwiek w Europie. Kilka miesięcy temu narzekali na zbyt krótkie jednostki treningowe, brak schematów gry ofensywnej a nawet na to, że trener zbyt często korzysta z języka chorwackiego w rozmowach ze swoim asystentem, Robertem Kovacem. – To nie jest Eintracht Frankfurt! – miał po jednym z meczów krzyczeć w stronę szkoleniowca James Rodriguez, a poprzeć mieli go najbardziej doświadczeni zawodnicy, z Robbenem i Riberym na czele. W międzyczasie Kovac skłócił się też z Matsem Hummelsem, który koniec końców odszedł do Dortmundu, a informacje o niezadowoleniu z pracy przełożonego wciąż wyciekały do mediów.

Robert Lewandowski: miejsce w "11" stulecia? Byłoby miło!
fot. TVP
Robert Lewandowski: miejsce w "11" stulecia? Byłoby miło!

Kamyczkiem do ogródka Kovaca jest nie tylko brak progresu wykonanego przez zespół, ale i przez zawodników. Wysoka forma Lewandowskiego nie jest raczej wypadkową współpracy z Chorwatem, a właściwie jedynym zawodnikiem, na którego 48-latek miał pomysł i potrafił nauczyć go czegoś nowego, był Thiago Alcantara, który często grywał w roli "szóstki" i rzeczywiście pokazał się w tej roli z całkiem ciekawej strony. Większość piłkarzy nie rozwinęła się jednak pod okiem trenera, a letnie nabytki, z Pavardem i kosztującym prawie 100 milionów euro Lucasem Hernandezem na czele, prezentowały się wręcz gorzej niż dotychczas, notorycznie popełniając koszmarne błędy.

ATRAKCYJNY WAKAT

Ekspertyment z zatrudnieniem chorwackiego szkoleniowca z pewnością nie potoczył się tak źle, jak się spodziewano. Katastrofa, która nastąpiła w nieco ponad miesiąc po historycznym 7:2 z Tottenhamem, była jednak do przewidzenia. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że może i Kovac to trener na Bayern, ale na pewno nie w tym momencie, nie na początku trenerskiej kariery i nie z tak skromnym doświadczeniem. Dotychczas ścigał się jedynie w rajdach WRC, a znienacka wrzucono go do bolidu i wystawiono w wyścigach Formuły 1. Wiosną 2019 roku pokazał co prawda, że potrafi szybko się uczyć i rozwijać, ale w Monachium nie wybaczają pomyłek będących nieodłączną częścią procesu naukowego. 48-latek potykał się zbyt często, a wspomniane spotkanie w Londynie, które trudno zamknąć w logicznych ramach pojmowania futbolu, tylko chwilowo dało mu chwilę spokoju. Podobny margines błędu stworzyło mu przed kilkoma miesiącami rozbicie Borussii 5:0, potem wygrane mistrzostwo kraju i w końcu zdobyty Puchar Niemec.

Kovac okazał się trenerem zbyt niedoświadczonym i zbyt słabym, by w tej chwili zmierzyć się ze wszystkimi wyzwaniami, które niesie ze sobą praca w tak wielkim klubie. W niedzielę rzucił ręcznik i zrezygnował z dalszego prowadzenia zespołu. To z automatu rozkręciło karuzelę nazwisk, a do pracy w Monachium przymierzani są już Erik ten Hag, Ralf Rangnick, Massimiliano Allegri, Arsene Wenger czy nawet Jose Mourinho. Na razie zespół poprowadzi tymczasowo Hansi Flick, dotychczasowy asystent Chorwata, a w międzyczasie działacze będą intensywnie rozglądali się za następcą. Klucz dotyczący jego wyboru musi być jednak znacznie inny niż ten, który sprawił że za stery zespołu chwycił Kovac. Kibice ze stolicy Bawarii głodni bowiem są tego Bayernu, który oglądali przez lata – grającego w sposób widowiskowy i ofensywny, co sprawiało że ligowi rywale często już nawet w tunelu przegrywali mecze.

"Stan futbolu". Szanse Lewandowskiego na Złotą Piłkę
(fot. TVP/PAP)
"Stan futbolu". Szanse Lewandowskiego na Złotą Piłkę

Zobacz też
Bundesliga: Bayern o krok od tytułu
Piero Hincapié (fot. Getty)

Bundesliga: Bayern o krok od tytułu

| Piłka nożna / Niemcy 
Skandal w Niemczech. Związek wściekł się na trenera
Radość trenera Arminii Bielefeld po wyeliminowaniu Bayeru Leverkusen (fot. Getty).

Skandal w Niemczech. Związek wściekł się na trenera

| Piłka nożna / Niemcy 
Popis Dawida Kownackiego! Gol i asysta
Dawid Kownacki (fot. Getty Images)

Popis Dawida Kownackiego! Gol i asysta

| Piłka nożna / Niemcy 
Bayern zawiódł w Der Klassiker. Nie wykorzystał potknięcia Bayeru [WIDEO]
Od lewej: Emre Can, Thomas Mueller i Niclas Suele (fot. Getty Images)

Bayern zawiódł w Der Klassiker. Nie wykorzystał potknięcia Bayeru [WIDEO]

| Piłka nożna / Niemcy 
O której Der Klassiker? Zobacz składy na mecz Bayern – Borussia Dortmund
Bayern Monachium – Borussia Dortmund. Kiedy i o której der Klassiker? (12.04.2025)

O której Der Klassiker? Zobacz składy na mecz Bayern – Borussia Dortmund

| Piłka nożna / Niemcy 
wyniki
terminarz
tabela
Wyniki
20 kwietnia 2025
19 kwietnia 2025
Terminarz
25 kwietnia 2025
Piłka nożna
26 kwietnia 2025
27 kwietnia 2025
Piłka nożna
Tabela
Bundesliga
 
Drużyna
M
+/-
Pkt
1
30
58
72
2
30
29
64
4
30
10
49
5
30
-4
48
6
30
12
47
8
30
-6
45
10
30
-7
43
11
30
6
41
12
30
6
39
13
30
-14
35
14
30
-10
30
15
30
-17
30
16
30
-28
22
17
30
-33
20
18
30
-30
19
Rozwiń
Najnowsze
Świątek zaczyna występ w Madrycie. Wiemy, kiedy jej pierwszy mecz
nowe
Świątek zaczyna występ w Madrycie. Wiemy, kiedy jej pierwszy mecz
| Tenis / WTA (kobiety) 
Kiedy Iga Świątek gra pierwszy mecz w WTA Madryt 2025? O której mecz Świątek – Eala? (24.04.2025)
Olbrzymie problemy Viniciusa. Może zostać zawieszony na dwa lata!
Vinicius Junior (fot. Getty Images)
nowe
Olbrzymie problemy Viniciusa. Może zostać zawieszony na dwa lata!
FOTO
Wojciech Papuga
Linette poznała rywalkę! Powalczy z byłą "trójką" rankingu
Magda Linette (fot. Getty Images)
Linette poznała rywalkę! Powalczy z byłą "trójką" rankingu
| Tenis / WTA (kobiety) 
Inter zagra z Milanem o finał Pucharu Włoch. O której dzisiaj mecz?
Inter Mediolan – AC Milan: kiedy i o której mecz Pucharu Włoch? (23.04.2025)
Inter zagra z Milanem o finał Pucharu Włoch. O której dzisiaj mecz?
| Piłka nożna / Włochy 
Śląsk najgorszy w całej Europie. Ta statystyka jest bezlitosna
Piłkarze Śląska Wrocław (fot. 400mm.pl)
Śląsk najgorszy w całej Europie. Ta statystyka jest bezlitosna
FOTO
Wojciech Papuga
Półfinał Ligi Mistrzów w TVP! Ten mecz pokażemy na naszych antenach
Jakub Kiwior powalczy o wielki finał Ligi Mistrzów (fot. Getty).
Półfinał Ligi Mistrzów w TVP! Ten mecz pokażemy na naszych antenach
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Hurkacz wraca na kort. Poznał pierwszego rywala
Hubert Hurkacz (fot. Getty Images)
Hurkacz wraca na kort. Poznał pierwszego rywala
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Do góry