| Piłka ręczna / Pozostałe rozgrywki
Sekcja piłki ręcznej Śląska Wrocław to historia, na której sukcesach wychowało się wiele pokoleń polskiego szczypiorniaka. W dolnośląskiej stolicy mają pomysł na reaktywację legendy. WKS Śląsk Forza Wrocław to klub, który ma wrócić na szerokie, krajowe wody. Zaczyna się obiecująco, od pozycji pierwszoligowego lidera. Legenda odżyje na dobre?
We Wrocławiu w kilku punktach miasta zatrzymał się czas. Sport ma swoje legendarne obiekty, które choć powinny spełniać rolę muzealno-historyczną, nadal służą sportowcom. W 2019 roku do lamusa odeszła hala przy ulicy Krupniczej, przez ponad 70 lat służąca wielosekcyjnej Gwardii. Przejęty przez Agencję Mienia Wojskowego obiekt, bardziej przypominający neogotycki zamek, straszy w sercu miasta swoją nową, żółtą peleryną. Rusztowanie z siatką zabezpieczającą w barwach jajecznicy mają zabezpieczać przed sypiącymi się kawałkami elewacji. A dodatkowo robić za straszaka przed niechcianymi gośćmi, czyli sportowcami.
Inaczej wygląda sytuacja z domem wrocławskiej koszykówki. Hala przy ulicy Mieszczańskiej to nadal siedziba siedemnastokrotnych mistrzów Polski. Śląsk wrócił do elity i choć swoje mecze koszykarze WKS grają w Orbicie, trenowanie w "Kosynierce" jest czymś normalnym. Podobnie grupy młodzieżowe, które trenując spoglądają na zdjęcia legend klubu, które wiszą tuż pod sufitem. Obiekt jest własnością wojskową i tak jak w przypadku Gwardii, czuć w powietrzu powiew dawnych czasów. Sytuacja właścicielska powtarza się również u piłkarzy ręcznych. O ile hale przy Krupniczej i Mieszczańskiej to ścisłe centrum Wrocławia, nieco dalej od Rynku mieści się obiekt przy ulicy Saperów. Niedaleko ulic generała Józefa Hallera, Powstańców Śląskich, w sąsiedztwie siedziby Żandarmerii Wojskowej. Zestaw kamienic z dzielnicy Borek (nazwa od iglastego lasu – boru) tworzą kompozycję pierwotnego, niemieckiego założenia – willowego osiedla. Obecnie to jeden z najbardziej prestiżowych rejonów Wrocławia.
Przechadzając się po ulicy Saperów można nie zauważyć kolejnej sportowej legendy miasta. Hala w której swój dom ma piętnastokrotny mistrz Polski jest zupełnie anonimowo schowana w podwórku. Do środka dostaną się tylko ci, którzy są wcześniej dostaną zgodę od wojskowych. I nie jest to zwrot odnoszący się do zawodowych sportowców.
Dzwonek do drzwi, otwiera nieco znudzony ochroniarz. Tuż za ciasnym przedsionkiem – gablota z pucharami. Hala sportowa położona praktycznie ściana w ścianę z terenem należącym do Żandarmerii Wojskowej. W środku znaleźć można wielu wojskowych ze sportową przeszłością i teraźniejszością. Jednym z nich jest Mariusz Jędra, olimpijczyk z Sydney (2000), sztangista, obecnie prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Gdzieś przemykający w wojskowym stroju. To jednak piłka ręczna ma przy Saperów swój dom.
We Wrocławiu pierwszymi, którzy zaczęli uprawiać szczypiorniaka, byli m.in. siatkarze. Wymienić można m.in. Henryka Antczaka, Józefa Śliwkę, braci Tadeusza i Witolda Maliszewskich. Pionierem był za to dr Antoni Szymański, związany z wrocławską Akademią Wychowania Fizycznego. Granie w AZS to jednak jedno. Największe sukcesy to już era szczypiorniaka w WKS Śląsk. Na początku jako CWKS Wrocław z inicjatywy Kazimierza Frąszczaka, w 1955 roku powstała sekcja piłki ręcznej. Dwa lata później w gablocie stanął pierwszy puchar za mistrzostwo Polski, wtedy jeszcze w piłce ręcznej jedenastoosobowej. Bartoń, Miller, Przybyła, Pietrek, Frąszczak, Urbańczyk, Jezusek, Kasperek, Graczyk, Kulik, Bator – te nazwiska zaczęły być znane nie tylko we Wrocławiu, ale całej Polsce.
Złota drużyna – Klempel i spółka
Piłkarze ręczni Śląska w jedenastoosobowym szczypiorniaku wywalczyli osiem tytułów mistrzowskich (1957-58 i 1960-66). Do tego równolegle uznanie zyskiwała piłka ręczna siedmioosobowa, gdzie wrocławianie pierwszy tytuł mistrzów kraju zgarnęli w 1958 roku. Stanęło na piętnastu złotych, sześciu srebrnych i czternastu brązowych. Do tego siedem wygranych Pucharów Polski oraz finał Pucharu Europy Mistrzów Krajowych (obecnie Liga Mistrzów) w 1978 roku. Niemiecki SC Magdeburg był do ogrania, ale raz, że decydujący mecz rozegrany został na terenie rywala, a dwa, podobno dzień wcześniej przysmaki serwowane przez gospodarzy – wyraźnie nie posłużyły wrocławskim sportowcom. Do tego doszła kontuzja Daniela Waszkiewicza na początku finału, ważnego gracza drużyny. Skończyło się na porażce 22:28 i historycznym srebrem.
Tamta przegrana była jedną z nielicznych porażek szczypiornistów Śląska, którzy w latach 1972-78 zdobyli siedem razy z rzędu mistrzostwo kraju. Złota drużyna na czele z Jerzym Klempelem, najlepszym piłkarzem ręcznym w polskiej historii, nie miała sobie równych. "Kukuś" nie grał jednak sam, na jego strzeleckie wyniki pracowało wielu kolegów. W finale w Magdeburgu wystąpili: Piotr Krok, Krzysztof Sip, Wojciech Burzyński, Wacław Smagacz, Jerzy Klempel, Bogdan Falęta, Jacek Moczulski, Andrzej Kocjan, Krzysztof Kowacki, Andrzej Sokołowski, Jan Czykaluk i Daniel Waszkiewicz. Trenerem był Bogdan Kowalczyk.
Ostatni tytuł mistrzowski szczypiorniści Śląska zdobyli w 1997 roku wyprzedzając srebrną Petrochemię Płock i brązową Iskrę Kielce. Rok później na czele był już klub z województwa świętokrzyskiego, którego późniejsze losy słusznie można wiązać z potęgą PGE VIVE. Ostatni tytuł dla Wrocławia w roli trenera Śląska świętował coraz bardziej schorowany Klempel. Podobnie jak za czasów grania "Kukusia", wrocławscy kibice cisnęli się w hali przy Saperów, gdzie doszło do niemałego skandalu związanego z… wypadającymi ludźmi z balkonu, znajdującego się na pierwszym piętrze. Doszło wówczas do dziwnej prowokacji z płockimi kibicami, przez co świętowanie mistrzowskiego tytułu było wyjątkowo huczne, chociaż nie do końca bezpieczne. W tamtej drużynie grali m.in. Jacek Będzikowski, Grzegorz Garbacz czy Daniel Grobelny. Był też Krzysztof Mistak, który obecnie jest trenerem szczypiorniaka i na Saperów bywa regularnie. A jego syn Filip jest w kadrze seniorów WKS…
Falowanie i spadanie
Klempel zmarł w maju 2004 roku. Ze śmiercią legendy polskiego szczypiorniaka wymownie można wiązać koniec medalowej ery Śląska. Właściwie, jakiejkolwiek ery, którą można by pochwalić. Po siedmiu latach od mistrzostwa sezon 2003/04 ułożył się tak, że złoto przypadło Wiśle Płock, srebro VIVE Kielce, a brąz trafił do Wrocławia. Sześć lat później piętnastokrotny mistrz Polski musiał wycofać się z rozgrywek. Szczypiorniści we Wrocławiu przestali być opłacalni. Podobnie jak w przypadku obiektów sportowych, czasy kapitalizmu dopadły również wrocławską, męską siatkówkę i koszykówkę. Co prawda w różnym okresie, ale każda z drużyn musiała zrobić kilka kroków wstecz, zaczynając na nowo.
– Tego prawdziwego Śląska nie było od 2010 roku. Po wycofaniu się z rozgrywek, trochę to wszystko wyglądało tak, jakby pudrowano trupa. Założono nowy zespół, Śląsk Wrocław Handball Team. To miał być kontynuator, który zaczął granie w rozgrywkach w sezonie 2011/12. Szybki awans do elity niestety nie przyniósł ze sobą nic dobrego na dłużej. Jak grywali w pierwszej lidze, hala AWF bywała pełna kibiców. Po awansie sytuacja wyglądała dramatycznie. Często liczyliśmy z dziennikarzami, że razem z ratownikami medycznymi, wychodziła frekwencja po 50 osób na mecz. Ludzie przychodzili na rywali, Wisłę czy VIVE, ale nie na reaktywowany Śląsk, takie można było odnieść wrażenie – mówi Marcin Górczyński, dziennikarz WP/Sportowe Fakty, od lat zajmujący się piłką ręczną.
Wrocław nie miał dobrego czasu dla piłki ręcznej. Nie dość, że problemy miał Śląsk, upadek zaliczył również zespół kobiet – AZS AWF Gardinia. Siedmiokrotne mistrzynie Polski przegrały z ekonomią i start w sezonie 2012/13 już bez sponsora – przestał być realny. "Inny Śląsk", niezwiązany bezpośrednio z wojskowym klubem, dawał za to minimalny impuls na przyszłość. Prowadzenia drużyny w elicie podjął się Piotr Przybecki. Zasłużony reprezentant Polski i późniejszy selekcjoner męskiej kadry często wbrew logice ciągnął razem ze swoim zespołem wrocławski wózek. Sentyment do wrocławskiej legendy i praca z ludźmi, którzy nie pozwalali zapomnieć Wrocławiowi o piłce ręcznej – pozwalały funkcjonować na co dzień.
Spadek Śląska HT z Superligi mężczyzn w 2016 roku i sezon później, do drugiej ligi, zakopał pikę ręczną we Wrocławiu – wydawało się, na dobre. Naprzeciw wyszedł jednak wrocławski klub o… włosko brzmiącej nazwie, Forza. Od 2009 roku stowarzyszenie zajmowało się piłką nożną, ale osiem lat później postawiono również na szczypiorniaka. Dając tym samym możliwość gry niektórym ze zdegradowanej drużyny Śląska HT. Jednym z nich był rozgrywający Michał Wiewiórski, rozgrywający, który debiutował w Superlidze w wieku 16 lat u trenera Przybeckiego. Jeden z przykładów, jak ważny był tamten impuls. – Graliśmy w Zabrzu, dla mnie to była super okazja do tego, żeby zderzyć się z wielką piłką ręczną w kraju. Mam nadzieję, że to nie ostatni taki mój występ na tym poziomie. W ręczną gram od czwartej klasy podstawówki. Pamiętam, że na początku byłem strasznie gruby. Wydaje mi się, że więcej ważyłem niż mierzyłem. Byłem jednak sprawny, chociaż brzuszek przeszkadzał. Dlatego na początku grania w ręczną byłem kołowym. Dopiero w ostatnim roku bycia juniorem przestawiono mnie na rozegranie – uśmiecha się "Wiewiór".
Mocny szczypiorniak na Dolnym Śląsku
Forza Wrocław w 2018 roku awansowała na zaplecze PGNiG Superligi Mężczyzn. Sportowo markuje to nietypowy duet trenerski. Bliźniacy Marcin i Marek, czyli patrząc na sztab szkoleniowy, pierwszy i drugi Palica. – Lepsze czasy, które mamy na horyzoncie, to efekt ciężkiej pracy w poprzednich latach. Trenerzy w środowisku wrocławskim chciało i chce nadal odbudować siłę piłki ręcznej w tym mieście. Ostatnie lata, które pamiętają kibice w Polsce, to okres prowadzenia drużyny przez Piotra Przybeckiego. Wiemy jednak jak to się skończyło, z roku na rok było coraz gorzej – wspomina ten "pierwszy", Marcin.
Na Dolnym Śląsku mocne ośrodki piłki ręcznej są m.in. w Głogowie, Lubinie czy Legnicy. Wrocław może się pochwalić pierwszą ligą u panów i pań. Kobiety to KS AZS AWF Handball 28, u facetów Forza od sezonu 2019/20 gra jako WKS Śląsk Forza Wrocław. Wojskowy Klub Sportowy dał logo i historię, Forza za to licencję na zapleczu Superligi oraz finansowanie klubu. – Jesteśmy najmocniejszym województwem pod względem piłki ręcznej. Jedynie więcej drużyn jest na Górnym Śląsku. Tu mamy kilka bardzo mocnych ośrodków. Czy to w Superlidze, czy na zapleczu, z aspiracjami do awansu. To też widać po kadrach wojewódzkich. Dolnośląskie co roku zdobywa medale mistrzostw Polski. Na ostatniej takiej imprezie zespół, który prowadziłem, zdobył złoto. Widać tę pracę na Dolnym Śląsku od grup młodzieżowych, na seniorach kończąc – podkreśla Marcin Palica. Trener lidera grupy B na pierwszoligowym froncie.
WKS Śląsk Forza to zespół, który ma swój plan na powrót do elity. Obecnie na koszulce widnieją obok siebie dwa herby, ale wielu traktuje ten zespół jako kontynuatora zakurzonej legendy polskiego szczypiorniaka. – Dochodzi do zabawnych historii z tym związanych, na przykład przed meczem w Gorzowie Wielkopolskim spiker zapowiadał nas jako tych, którzy firmują piętnastokrotnego mistrza Polski. Od razu robi się miło na sercu, ale to też spore wyzwanie, nie możemy sobie pozwalać na większe wpadki – uśmiecha się rzecznik klubu, Damian Orłowicz. Akurat siedzimy w hali przy ulicy Parkowej, gdzie trenuje zespół bliźniaków. Do tego dochodzi jeden trening, już przed meczem, w hali AWF, gdzie WKS Śląsk Forza robi za gospodarza.
– Widzisz jak wyglądam? Matki często mówią, jaki ten sport jest brutalny, wszystkie ciuchy poklejone… Kontakt fizyczny to jest to, co lubię w piłce ręcznej. Nie obrażając nikogo, nie lubię grać jak panienka. Tu jak podejdziesz pod bramkę przeciwnika, to poczujesz, że podszedłeś… Dużo osób myśli, że uprawiamy brutalny sport. Dla mnie to jest piękne, a jak dłużej grasz w ręczną, wiesz dobrze, jak grać w ten sposób – żeby nie zrobili ci krzywdy. A dodatkowo chronią cię obrońcy, którzy też łapią odpowiedni rytm w pomaganiu kolegom z zespołu – mówi Wiewiórski. Jeden z najzdolniejszych we wrocławskiej drużynie. – Z ciekawością przyglądam się temu, co dzieje się teraz we Wrocławiu. Forza coś zrobiła, ruszyła temat powrotu Śląska na szerokie wody. Niestety, obecnie cała dyscyplina ma problem. Dobrze, że w TVP Sport zaczęły pojawiać się transmisje, bo to jednak otwarta stacja, a ludzie trochę stęsknili się za piłką ręczną w takim wydaniu. We Wrocławiu jest zespół, który gra fajną piłkę ręczną. Są doświadczeni Herudziński czy Koprowski, do tego młodzi Wiewiórski czy Cegłowski. Fajna mieszanka, która robi swoje i oby tak dalej. Do tego warto docenić otoczkę medialną, działają lepiej, niż niejeden klub z najwyższej klasy rozgrywkowej. Pamiętam czasy poprzedniego Śląska, czasem trudno było znaleźć godzinę meczu. Teraz wygląda to zupełnie inaczej, a to obecnie również bardzo ważna kwestia – ocenia Górczyński.
Dwa miliony do awansu
Do mistrzowskich tytułów WKS Forza Śląsk ma nadal bardzo daleko. Dominacja PGE VIVE w ostatniej dekadzie przerosła nawet… wrocławską legendę w tabeli wszechczasów. Teraz to w Kielcach mają najwięcej, szesnaście tytułów mistrzowskich. – To są dwa różne światy. W większości drużyn pierwszoligowych nie ma możliwości, żeby zawodnicy mogli utrzymać się tylko z grania. Nie da się, nie ma takich budżetów w klubach. Już po awansie z drugiej do pierwszej ligi zauważyłem duży przeskok, to ogromna różnica. A co dopiero wejście do Superligi. Sportowo w niedługim czasie będziemy gotowi na kolejny krok i wejście do elity. Chcemy odbudowywać potęgę Śląska Wrocław. Pamiętajmy jednak o dwóch milionach, które trzeba mieć pokwitowane na starcie. Łatwo nie będzie, konkurencja jest spora. We Wrocławiu jest klimat na piłkę nożną, koszykówkę, odbudowuje się męska siatkówka. Piłka ręczna ze sportów drużynowych jest na szarym końcu, co przekłada się też na pieniądze. Ale plany mamy ambitne, zarówno trenerzy i zawodnicy, ale również właściciele klubu. Wspólnymi siłami będziemy walczyć o realizację marzeń – ocenia Marcin Palica.
WKS Forza Śląsk to drużyna w której grają m.in. przedstawiciel handlowy, fizjoterapeuta (choć zespół ma osobnego człowieka od tej profesji) czy bramkarz zarabiający w służbie więziennej. Widać jednak, że bycie Śląskiem to dodatkowa nobilitacja. – Kiedy widzimy Forza Wrocław na plakatach, ludzie nie do końca kojarzą nazwę. Nie jest ona jeszcze na tyle w świadomości ludzi z Wrocławia. A kiedy zobaczą Śląsk – myślą, że mój dziadek grał w tym klubie i przed laty osiągał sukcesy. Albo ktokolwiek inny z rodziny kibicował, opowiadał o historii świetnych piłkarzy ręcznych z Wrocławia. Przyjdę, zobaczę ten mecz. Tak to we Wrocławiu jest, kto wywodzi się z tego miasta, wie, czym jest Śląsk. Trzeba wspierać swój lokalny klub – uśmiecha się "Wiewiór".
A co z halą na Saperów? Grupy młodzieżowe (WKS Śląsk i Forza nie są połączone na tym poziomie współpracy) trenują w najlepsze, oglądając na korytarzach zdjęcia z czasów, kiedy do Wrocławia rywale przyjeżdżali głównie po jedno – przegrać. – Z sentymentem raz w tygodniu wybieram się z jedną z grup młodzieżowych na trening. Zapach pozostał ten sam, od 30 lat nic się nie zmienia. Oświetlenie to samo, klimat ten sam, miejsc na trybunach również. Jeżeli można było przed kilkoma dekadami zorganizować w tym miejscu mecz o Puchar Europy i sala została dopuszczona, to nie narzekajmy. Obecnie odbywają się w niej mecze grup młodzieżowych, a Śląsk kojarzy się z tym miejscem. Co więcej, w trzeciej lidze, gdzie startuje nasz zespół rezerw, kilka spotkań będzie rozgrywanych właśnie na Saperów. To już dogadana kwestia. Ta hala przeżyje nas wszystkich – kwituje Marcin Palica.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.