| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Życie jest walką, a maszyny czasem się zacinają. Cafu przez długi czas był ważną postacią Legii, ale obecny sezon jest dla niego naznaczony kontuzjami. W rozmowie z TVPSPORT.PL Portugalczyk opowiada o powrocie do zdrowia i ambiwalencji odczuć, gdy z trybun ogląda się wysokie wygrane kolegów.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Czujesz się maszyną?
Cafu: – A nie jestem!? Są pewne dane naukowe, które mogą to wręcz udowodnić. Chodzi tu między innymi o aspekt fizyczny, który dostrzegalny jest poprzez systemy mierzące kilometry i intensywność wysiłku. Moja filozofia pracy, podejście do kolegów, sposób bycia sprawiają, że tak właśnie jest.
– A jak zostać maszyną? Myślę, że wielu chciałoby podążyć w takim kierunku.
– To kwestia codziennej, ciężkiej pracy. Do tego potrzeba również odpowiedniej mentalności. Nie jest tak, że ludzie rodzą się zawsze z pewnymi predyspozycjami. Niezbędna jest regularność w działaniach. Talent jest niezwykle ważny, ale potem liczy się praca połączona z chęciami. Na życie wpływają szczegóły, które trzeba połączyć. Mieszanka talentu, genów, mentalności w połączeniu z pewnym etosem pracy, przynoszą odpowiednie rezultaty.
– To nie jest łatwy sezon: kontuzja na początku rundy, potem kolejna w trakcie rundy.
– Niektóre maszyny od czasu do czasu niestety się psują albo zacinają. Czasami jest im potrzebny odpoczynek. Faktycznie przytrafiły mi się urazy przed startem sezonu i teraz, gdy muszę pauzować już od dwóch miesięcy. W pozostałych momentach działałem, jak trzeba.
– Kontuzja z Krakowa mogła spowodować pewną huśtawkę nastrojów. Zapowiadało się, że nie zagrasz przez kilka miesięcy. Po ośmiu tygodniach już możesz myśleć o grze w końcówce 2019 roku.
– Są odpowiednie urządzenia, które wykonują badania i oceniają stopień kontuzji. Tak też się stało. Miałem też okazję skonsultować się z lekarzem reprezentacji Portugalii, który leczy Cristiano Ronaldo. Po pewnym czasie okazało się, że ucierpiały faktycznie więzadła poboczne, ale… nie aż tak mocno, jak wydawało się zaraz po meczu z Cracovią.
– Można mieć wrażenie, że w trakcie treningów roznosi cię już energia. Jakie to uczucie, gdy przez kontuzję, pozostaje początkowo bezczynność?
– Najważniejsze to czuć się dobrze i wrócić do formy. Rozmawiamy niestety o kontuzji kolana, a nie małego palca u stopy. Taki uraz zawsze wymaga długiej i żmudnej rehabilitacji. Bardzo szybko postarałem się o to, by mieć co robić. W tej chwili nie narzekam na brak zajęć. Rehabilituję się aktualnie w klubie: ćwiczę na sali, biegam po boisku. Gdy wracam do domu, również wykonują ćwiczenia, bo moim naczelnym celem jest powrót w wysokiej dyspozycji. Teraz zacząłem już trenować z piłkami i myślę, że niedługo będę mógł pracować razem z całym zespołem. Chciałbym grać jak najszybciej, wręcz od razu! Jestem pod opieką fizjoterapeutów, którzy czuwają nad całym procesem powrotu do zdrowia. Lada moment powinienem ćwiczyć z zespołem: najpierw przez kwadrans, potem przez 30 minut - tak, by wszystko przebiegało dość harmonijnie. Nie wszystko zależy ode mnie, ale mimo chęci, nie można tego na siłę przyspieszać.
– Masz wytatuowany na dłoni napis "fight". Co jest trudniejsze: walka z samym sobą czy rywalami na boisku?
– To słowo, które może oznaczać dla każdego co innego. Nie chcę wdawać się w każdy detal swojego życia, ale dla mnie to pewnego rodzaju zasada. Całe życie jest walką.
– A najważniejsza walka w życiu była, będzie czy trwa?
– Uważam, że trwa i dotyczy samego siebie. Nie interesują mnie inni piłkarze, bo człowiek musi rywalizować ze sobą. Każdego dnia walczę o swoją karierę, staram się rozwijać, coraz lepiej grać w piłkę. To zawsze droga do następnych wyzwań, gry w jak najlepszych klubach.
– Legia pozostaje wyzwaniem czy już za długo tu jesteś, by tak myśleć?
– Zdecydowanie! Tu także mogę stwierdzić, że walczę o to, by godnie reprezentować taki klub. Gra w Legii, jest przywilejem. Żeby grać w tej drużynie, trzeba na to zasłużyć i to wciąż pozostaje wyzwaniem. Nie chodzi o to, by udowodnić coś kibicom czy partnerom z zespołu. Potrzebuję czuć, sam dla siebie, że jestem piłkarzem, który wnosi odpowiednią jakość do takiej drużyny.
– Oglądanie z trybun zespołu, który wygrywa 7:0, a potem 5:1 jest łatwe? Drużyna wygrywa, ale nie uczestniczenie w takim meczu może budzić różne uczucia, od smutku przez pewną zazdrość.
– To wywołuje ambiwalentne odczucia. Chciałbym być na boisku, choć to uczucie potęguje się głównie, gdy drużynie nie idzie. Jeśli zespół wygrywa tak wysoko, to pojawia się więcej spokoju, a oglądanie kolegów, którzy doskonale sobie radzą, powoduje inne emocje. Na pewno nie czuje się wtedy tak ważną postacią drużyny, choć przez cały czas mojej pauzy, koledzy regularnie dają mi do zrozumienia, że jestem istotny. Przy zwycięstwach, siedząc na trybunach odczuwa się luz. Mam jednak nadzieję, a wręcz jestem przekonany, że gdy wrócę do zdrowia, Legia będzie jeszcze silniejsza. Takie przeświadczenie jest miłym uczuciem.
– Na wiele rzeczy patrzysz ostatnio z boku, więc jak odbierasz fakt, że Legia ustabilizowała formę i potrafiła wygrać pięć meczów z rzędu. To było odmianą w kontekście wcześniejszej, niezbyt regularnej gry zespołu.
– Taka jest piłka nożna… W futbolu jest wiele smaczków, ale wszystko kręci się dookoła chęci zwycięstwa. Legia od początku się nie zmienia, jest tą samą drużyną, w której występują ci sami gracze. Raz idzie dobrze, a czasami ma się pecha. Są mecze, w których strzeli się gola, a kolejne są już tylko kwestią czasu. W innych wypadkach atakuje się, oddaje kolejne strzały, ale piłka nie chce wpaść do siatki. Przeciwnik zrobi potem jedną kontrę, zdobędzie bramkę i przegrywasz 0:1, choć na to nie zasłużyłeś. Każdy klub na świecie ma takie momenty, w których coś nie wyjdzie.
– Każdy zawodnik Legii jest zakładnikiem oczekiwań. To klub, w którym porażka wywołuje alergię.
– Na pewno tak jest. Chciałbym, by kibice rozumieli, że po porażkach, nie są bardziej smutni od nas. Nam też zawsze jest przykro po porażkach, bo nikt nie lubi czuć się gorszy od rywali. Fani Legii wielokrotnie pokazywali, że są z nami i potrafią nas wspierać także w trudnych chwilach. Wtedy ich najbardziej potrzebujemy. Jest nam źle, gdy nie jesteśmy w stanie z kimś wygrać. Jesteśmy zakładnikami wymagań, choć to normalne: zarówno w Legii, jak i w wielu czołowych europejskich klubach. Grając w słabszych drużynach, w których nie walczy się o trofea czy występu w europejskich pucharach, piłkarze często są bardziej pogodzeni ze swoim losem, ale też z przegranymi. Na nas działa to z kolei motywująco, bo jeśli kibice oczekują od nas wiele, to sami musimy wierzyć w regularny rozwój. Chce się w nas widzieć zawsze maszyny, lecz nie zawsze da się nimi być.
– Mentalność jest w Legii ważniejsza od umiejętności?
– Mam za sobą grę w Vitorii Guimaraes, gdzie był też Marek Saganowski To nie jest tak duży klub jak Legia, ale kibice także mają swoje wymagania. Jestem przyzwyczajony do wymagań kibiców, którzy wymagali, wymagają i będą wymagać. Jestem przyzwyczajony do presji związanej z oczekiwaniami, więc potrafię sobie dać z tym radę. Muszę pokazywać swoją godność, umiejętności piłkarskie, a przy tym odpowiednie predyspozycje psychiczne. Myślę, że to wszystko składa się na mentalność.
– Trener Aleksandar Vuković przyznał, że po dojściu do zdrowia, czeka cię jeszcze walka o skład. To nie brzmi jak łatwe zadanie przy wysokiej formie Domagoja Antolicia i Andre Martinsa.
– Nie mam celu, by któregoś z nich wyrzucić ze składu. Mają świetny moment, doskonale radzą sobie na boisku, ale jeśli nadejdzie moment, w którym wejdę na boisko, będę walczył. Obecnie najważniejszy jest powrót do zdrowia i optymalnej dyspozycji.
– Może jako twojego rywala trzeba rozpatrywać Luquinhasa? Latem na zgrupowaniu w Austrii byłeś testowany w roli "dziesiątki". To pozycja dla ciebie? Jak się na niej czułeś?
– Będę szczery i przyznam, że nie jest to moja ulubiona pozycja. Najlepiej czuje się w roli "ósemki", biegając od jednego do drugiego pola karnego. Mam na to siłę i jestem najlepiej przygotowany fizycznie do takich zadań. Byłem testowany, zresztą nie tylko ja, jako "dziesiątka", ale myślę, że mamy tutaj inne alternatywy. Luquinhas sprawdza się w tym miejscu najlepiej. Kojarzy mi się w tamtym miejscu na murawie z Sebastianem Szymańskim. Obaj lubią schodzić na skrzydła.
– Po blisko dwóch latach w Polsce, jesteś wskazać najtrudniejszego rywala do powstrzymania? Który piłkarz zrobił największe wrażenie?
– To nie jest łatwe zadanie, ale po chwili namysłu postawiłbym na Joela Valencię. To nie był przypadek, że gracz Piasta został uznany w poprzednim sezonie najlepszym piłkarzem rozgrywek.
– W pierwszych dniach pobytu w Warszawie powiedziałeś, że "najważniejsze są kroki, które są przed nami". Co cię czeka w najbliższych miesiącach?
– Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, to powiedz mu o swoich planach… Będąc dzieckiem, marzyłem o grze w największych klubach na świecie. Myślałem wtedy o Barcelonie czy Chelsea. Teraz koncentruję się już na tym, co jest obecnie. Na razie dochodzę do zdrowia, wiosną czeka nas rywalizacja o mistrzostwo Polski, które przy Łazienkowskiej jest oczekiwane i wymagane. A co dalej? Zobaczymy. Nie chcę strasznie wybiegać w przyszłość.
– Spytałem o to, bo zastanawiam się, co dalej z twoim kontraktem, który wygasa 30 czerwca 2020 roku. Za nieco ponad miesiąc teoretycznie będziesz mógł rozpocząć rozmowy z nowym pracodawcą i latem odejść z Legii za darmo.
– Pojawiły się pierwsze rozmowy w tej sprawie. Legia "zahaczyła" mnie o to. Zobaczymy, co się wydarzy, także w kontekście mistrzostwa Polski. Mam agenta i klub z pewnością skontaktuje się z nim w odpowiednim momencie, by poważniej porozmawiać o przyszłości.
– Latem wspominało się o transferze do PAOK-u Saloniki. Taki temat faktycznie się pojawił?
– Dopóki nie ma konkretów, a dokumenty nie leżą na stole, to tematu tak naprawdę nie ma. Miło jest słyszeć, zwłaszcza w kontekście takiego klubu jak PAOK, że jest zainteresowanie. Ale nic z tego nie wynika, więc koncentruję się na Legii.
– Kończąc temat kontraktu, Polska jest miejscem, w którym chciałbyś zostać? Jak postrzegasz życie w tym kraju?
– Warszawa i Polska to miejsca, które okazują się znaczące w moim życiu. Nie jest sztuką przylecieć, pograć w piłkę i odejść z danej lokalizacji, bez żadnych wspomnień i nowej wiedzy. Miło jest poznać historię, kulturę i ludzi, którzy otaczają cię w nowym miejscu. Mam dużą ciekawość tego, co wokół mnie. Do tego dochodzi moja żona. Catiia ma pęd do wiedzy i ciągnie mnie do zwiedzania. Jesteśmy bardzo zadowoleni z życia w Warszawie, ale mieliśmy też okazję obejrzeć inne rejony kraju.
– Które miejsce poleciłbyś obcokrajowcom jako obowiązkowe do zwiedzenia?
– Pojechaliśmy do Oświęcimia, choć już jakiś czas temu. Tereny byłego obozu koncentracyjne tworzą niesamowite wrażenie i każdy, kto jest w Polsce, powinien to zobaczyć i poznać historię. Dopiero widząc na własne oczy miejsce, w którym ludzie zadawali tyle bólu innym ludziom, można zrozumieć pewne kwestie. Odwiedziłem też Wieliczkę. Tu również miałem myśli o tym, że człowiek potrafi być tak niesamowity, by stworzyć taką kopalnię, ale też rzeźbić konkretne komnaty głęboko pod ziemią. Słyszałem, że jest też tam ekstremalna trasa,
Za tłumaczenie dziękuję Adamowi Mieszkowskiemu.
Piotr Kamieniecki
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (991 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.