W ten weekend konkursy skoków na normalnej skoczni w Predazzo. Jej rekordzistą od 2003 roku pozostaje Adam Małysz. Starszego rekordu w obecnej edycji Pucharu Świata nie ma.
– Za chwilę wszystko będziemy wiedzieli. Adam Małysz w powietrzu. Płyń, płyń, płyń! Jeee, jeeest, jeeest! Nikt mu tego nie zabierze, po prostu sam sobie to wyrwał. Przeciwko naturze, przeciwko rywalom. Pięknie – słowa Włodzimierza Szaranowicza słyszał każdy fan skoków narciarskich. Przy takim akompaniamencie Małysz leciał po drugi złoty medal mistrzostw świata w Predazzo. W pierwszej serii 104 metry. W drugiej 107,5 metra.
Minęło niemal 17 lat (konkurs został rozegrany 28 lutego 2003 roku), a rekordu Polaka nikt nie poprawił. Konkursów Pucharu Świata na normalnej skoczni w kompleksie Trampolino Giuseppe dal Ben wprawdzie nie było, ale mistrzostwa świata już tak. Do wyniku Polaka w 2013 roku nikt się jednak nawet nie zbliżył. Najdalej w konkursie indywidualnym – po 103,5 metra – skoczyli Anders Bardal i Richard Freitag.
Pierwotnie zawody w Predazzo miały odbyć się na położonej tuż obok dużej skoczni. Jej rekordzistą również jest Małysz. Ba, ustanowił ten rekord kilka dni wcześniej, bo 22 lutego 2003 roku podczas pierwszego konkursu mistrzostw świata. Pamiętne 136 metrów z drugiej serii dało skoczkowi z Wisły złoty medal. Drugi w karierze i pierwszy z dwóch w Val di Fiemme.
Zgodnie z wytycznymi FIS Polak, choć karierę zakończył blisko dziewięć lat temu, wciąż ma kilka oficjalnych rekordów. Jeden jest jeszcze starszy niż te z Predazzo. Chodzi o 99,5 metra osiągnięte 8 grudnia 2001 roku w Villach. Na Alpen Arenie odbyły się później jeszcze dwa konkursy Pucharu Świata, a ich zwycięzca, Thomas Morgenstern, najdalej skoczył 96 metrów. Niepobity pozostaje też 102-metrowy wynik z Miyanomori w Sapporo z 2007 roku.
Niektóre z rekordów Małysza już nigdy nie będą poprawione. Próby czasu nie przetrwały... same skocznie. W trakcie zwycięskiego Turnieju Czterech Skoczni na przełomie 2000 i 2001 roku Polak bił rekordy w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku. Ten pierwszy wytrzymał tylko kilka minut i pobił go Martin Schmitt.
Potem było legendarne 129,5 metra na Grosse Olympiaschanze i 120,5 metra w kwalifikacjach na starej Bergisel. Zanim ktokolwiek spróbowałby poprawić wynik naszego reprezentanta, skocznie wyburzono. Inne z kolei przebudowano, jak Granasen w Trondheim, gdzie skoczek z Wisły poszybował na 138,5 metra, a trener Apoloniusz Tajner łapał się za głowę.
W tegorocznym kalendarzu Pucharu Świata znalazło się pięć skoczni, których oficjalnymi rekordzistami są Polacy. Oprócz Małysza jeszcze Dawid Kubacki w Bischofshofen i Zakopanem oraz Kamil Stoch w Sapporo i Trondheim.
Oni rekordy ustanawiali w ostatnich dwóch latach. Z poprzedniej dekady w ogóle utrzymało się raptem kilka wyników. Z Małyszem konkurować mogą jedynie Sigurd Pettersen, który 143,5 metra w Oberstdorfie uzyskał w 2003 roku oraz Janne Ahonen ze swoim 152-metrowym skokiem w Willingen z sezonu 2004/2005.
Następca Waltera Hofera w roli dyrektora Pucharu Świata Sandro Pertile przyznał, że Puchar Świata do Predazzo ma wrócić dopiero w sezonie 2022/2023. Skocznie zostaną przebudowane w związku z organizacją igrzysk w 2026 roku. Szansa, że kolejne dwa rekordy Polaka przejdą do historii naprawdę duża.