| Boks

Miłość przeklęta... Jak Edith Piaf zmieniła historię boksu

Edith Piaf i Marcel Cerdan (fot. Getty Images)
Edith Piaf i Marcel Cerdan (fot. Getty Images)
Kacper Bartosiak

Marcel Cerdan wybitnym pięściarzem był – i basta. Według wielu znawców numerem jeden w długiej historii francuskiego boksu. Edith Piaf to jedna z największych gwiazd europejskiej piosenki. Tuż po wojennym koszmarze – wbrew wszelkiej logice – połączyło ich głębokie uczucie, które przyczyniło się też do tragicznej śmierci pięściarza u progu wielkości i wywarło przemożny wpływ na twórczość charyzmatycznej wokalistki.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

W najlepszych latach przerośli popularnością profesje i przedarli się do masowej świadomości w powojennej Francji. – Cerdan był siłą tego kraju, Piaf z kolei jego głosem – podsumował obrazowo Bert Sugar, historyk boksu. W ich związku nie było nic typowego. Aby być z Edith, zostawił żonę i trójkę dzieci. Nie była to jednak gra pod publiczkę. Parę połączyło płomienne uczucie, które artystka opisała w "Hymnie miłości" – jednej ze swoich najbardziej znanych piosenek.

Liczby i fakty nie oddają do końca fenomenu Cerdana. Oczywiście bilans robi wrażenie nawet dziś – wygrał aż 110 walk przy zaledwie czterech porażkach. Mistrzem świata był zaledwie przez kilka miesięcy i nie zdołał obronić tego tytułu. Mimo to jest wciąż postrzegany jako jeden z najwybitniejszych, jacy kiedykolwiek występowali w kategorii średniej. Jest też przykładem zawodnika, który mimo imponującego dorobku nie zdążył się sprawdzić z wieloma legendami tamtych czasów.

Magazyn "The Ring" – uważany za "bokserską biblię" – sklasyfikował go w 2004 roku na 11. pozycji rankingu wszech czasów wagi średniej. Na piątym miejscu, w analogicznym zestawieniu, umieścił go historyk boksu Herbert Golman. Z kolei Cliff Rold – dziennikarz portalu Boxing Scene – uznał Francuza dwunastym najlepszym w historii. "Był ringowym geniuszem, który zdominował europejską scenę kategorii półśredniej i średniej nim tragiczny wypadek przerwał jego rosnący wpływ na światowy boks" – podsumował autor.

W życiu pięściarza nie było nic typowego. Urodził się na terenach należących dziś do Algierii, które wtedy były częścią Francji. W jego żyłach płynęła także hiszpańska krew, bo korzenie rodziny ze strony ojca prowadzą wprost pod Alicante. Antonio Cerdan był nie tylko pasjonatem boksu, ale też początkującym rzeźnikiem, kiedy w 1922 roku postanowił wyemigrować do Casablanki z żoną, sześcioletnim wówczas Marcelem i jego trzema starszymi braćmi. I właśnie okolice należące dziś do Maroka zostały na lata nowym domem tej rodziny.

Marcel Cerdan (fot. Getty Images)
Marcel Cerdan (fot. Getty Images)

W 1934 roku osiemnastoletni Marcel, po krótkiej karierze amatorskiej, debiutował w gronie zawodowców. Do boksu trzeba było go jednak namawiać – jako dziecko większym uwielbieniem darzył futbol. Bójka na piłkarskim boisku popchnęła go w kierunku sportów walki. Choć dość nieoczekiwanie wygrał wtedy starcie ze starszym i większym przeciwnikiem, to zdaniem ojca poradziłby sobie dużo łatwiej, gdyby znał podstawy walki na pięści. Tak trafił na pierwszy trening.

Pięściarska kariera rozwijała się harmonijnie aż do wojny. W 1938 roku mógł się pochwalić imponującym bilansem 44-0. Pierwsze walki stoczył w Maroku i Algierii, jednak z czasem pojawiał się również na francuskich ringach, gdzie szybko zaczął wzbudzać zainteresowanie. Duża w tym zasługa efektownego stylu, który prezentował między linami. Jego boks opierał się na nieustającej presji i odważnym wchodzeniu w wymiany. Miał granitową szczękę i bił mocno z obu rąk, umiejętnie różnicując siłę ciosów. Oglądanie go w akcji robiło niezapomniane wrażenie nawet na niewtajemniczonych.

Boks w przededniu wojny

W budowie mitu "Marokańskiego bombardiera" nie przeszkodziła nawet pierwsza porażka. "Porażka" to jego przypadku trochę słowo na wyrost. Oficjalnie przegrał cztery zawodowe walki, ale za każdym razem diabeł tkwił w szczegółach. Można z przekonaniem zaryzykować tezę, że nigdy nie spotkał w ringu rzeczywistego pogromcy. W styczniu 1939 roku jako niepokonany trafił na Wyspy Brytyjskie, gdzie czekał na niego doświadczony Harry Craster (20-19-8). Przyjezdny dominował, jednak pojedynek zakończył się w piątej rundzie porażką przez dyskwalifikację – oficjalnie po ciosie poniżej pasa, choć według licznych relacji była to decyzja z gatunku mocno gospodarskich.

Porażka w tamtym czasie była po prostu naturalną częścią boksu – pięściarze walczyli często nawet co kilkanaście dni. Przykład? Cerdan zameldował się w ringu już 12 dni po pierwszej przegranej w karierze, wygrywając dziesięciorundowy pojedynek w Algierii. A już w czerwcu 1939 roku świętował pierwszy znaczący sukces – został mistrzem Europy kategorii półśredniej (limit: 66,7 kg), wygrywając trudny pojedynek we Włoszech z miejscowym Salvatore Turiello (72-32-34).

Druga wojna światowa przeszkodziła w choćby jednej udanej obronie tytułu. Dołączył do armii, ale od połowy 1940 roku nazistowskie wojska kontrolowały już teren Francji i jego jednostka została rozwiązana. Wrócił do sportu i boksował gdzie tylko mógł – najczęściej w Maroku i Algierii, choć najgłośniejszy występ miał w Paryżu. W 1942 roku, broniąc mistrzowski pas znokautował już w pierwszej rundzie Josego Ferrera (25-2-4), czym rozsierdził podobno okupantów.

Kilkanaście dni wcześniej poniósł drugą porażkę, ale znów trudno mówić o przegranej. Można powiedzieć, że historia w pewnym sensie się powtórzyła. Victor Buttin (10-5-4) znalazł się na deskach aż pięć razy (raz prawie wypadł z ringu) i wydawało się, że musi przegrać przed czasem. W piątej rundzie skorzystał jednak z okazji i po ciosie na granicy pasa odstawił teatr, dzięki czemu wygrał przez dyskwalifikację.

"Marokański bombardier" był jednak tak rozpędzony, że nawet tego typu drobne potknięcia nie były w stanie go zatrzymać. W kolejnych miesiącach błyskawicznie odbudował pozycję kolejną serią zwycięstw. Potem dołączył do amerykańskich wojsk, wygrywając aliancki turniej w 1944 roku. – Pamiętam żołnierzy, którzy widzieli tam Cerdana. Mówili mi, że nigdy nie widzieli lepszego pięściarza. Cenili go naprawdę wysoko – wspominał po latach Bert Sugar.

Powojenne realia sprzyjały aspirującym. Doświadczona przez wojnę Francja rozpaczliwie potrzebowała kogoś, kto z furią naciera na rywali i pokazuje wyższość w każdych warunkach. Pięściarz nadal właściwie nie miał konkurencji, choć zmienił kategorię wagową, stając się pełnoprawnym "średnim" (limit: 72,5 kg). W mgnieniu oka zdobył tytuł mistrza kraju (po drodze rewanżując się Buttinowi efektownym nokautem), a w 1947 roku miał już pas mistrza Europy w kolejnej kategorii.

Kilka miesięcy wcześniej debiutował na rynku amerykańskim. Rywalem był twardy Georgie Abrams (47-5-3) – pięściarz, który zdaniem wielu ekspertów i obserwatorów tylko przypadkiem nie został kilka lat wcześniej mistrzem świata kategorii średniej. Pojedynek zgodnie z przewidywaniami był z gatunku tych na wyniszczenie. Po dziesięciu rundach obficie krwawili, a ich twarze trzeba było potem zszywać. Przyjezdny lepiej zaczął i dominował w końcówce, posyłając w dziewiątej rundzie przeciwnika na deski.

Po wszystkim sędziowie orzekli minimalną wygraną Francuza, co publiczność przyjęła umiarkowanymi gwizdami. Werdykt nie budził jednak kontrowersji, a nieznaczny triumf Cerdana widzieli także siedzący przy ringu amerykańscy dziennikarze. – To była krwawa łaźnia. Odnieśliśmy wrażenie, że Francuz wygrał o włos, ale remis nikogo by nie skrzywdził – podsumował Whitney Martin z Associated Press.

Trzeci występ w Ameryce też nie był spacerkiem. Przez dziewięć rund okładał dzielnego Antona Raadika (19-6), ale nie zdołał go powalić. W ostatniej sam znalazł się jednak na deskach. Po raz pierwszy był w takich opałach – padał na matę aż trzy razy i wyglądał na pięściarza mocno zamroczonego. Rywal nie zdołał go jednak przełamać, a po dziesięciu rundach w górę powędrowała ręka Francuza.

Marcel Cerdan podczas walki z Haroldem Greenem (fot. Getty Images)
Marcel Cerdan podczas walki z Haroldem Greenem (fot. Getty Images)

Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością…

Walki w Stanach Zjednoczonych były nie tylko bezcennym doświadczeniem sportowym. Przy okazji mógł zacieśnić relacje z tą, która zmieniła jego życie i w pewnym sensie przyczyniła się też do przedwczesnej śmierci. Edith Piaf była starsza o zaledwie kilka miesięcy, ale wydawała się chodzącą historią francuskiej piosenki. Nie była jeszcze pełnoletnia, gdy została matką, ale jej córka Marcelle zmarła na zapalenie opon mózgowych w wieku zaledwie dwóch lat.

Piaf często towarzyszyła w pracy ojcu – ulicznemu akrobacie. Znała najgorsze dzielnice Paryża – często zdarzało się jej spędzać czas… w domach publicznych. Już we wczesnej młodości zademonstrowała talent wokalny, który w rodzinie raczej nikogo nie zdziwił, bo śpiewaczką była także matka. Niespełna dwudziestoletnia Edith Gassion – bo tak się wtedy nazywała – wróciła do śpiewania na ulicach Paryża, gdzie pewnego dnia zachwyciła Louisa Leplee.

I ten moment zmienił wszystko. Dyrektor kabaretu na Champs Elysees uczynił z Edith jedną z kluczowych postaci w swoim biznesie. Wymyślił również przydomek "La Mome Piaf", który w ulicznym slangu oznaczał niewielką papugę. Piosenkarka mierzyła zaledwie 145 centymetrów i mogła się pochwalić charakterystycznym, szorstkim wokalem. Przydomek pasował idealnie i z czasem stał się częścią nowej tożsamości.

W 1946 roku nie tylko Cerdan podbijał Amerykę – robiła to również Edith Piaf. Nie było to łatwe zadanie, bo publiczność za oceanem nie reagowała tak entuzjastycznie jak fani w ojczyźnie. Francuzi zachwycali się każdym jej singlem, a na koncerty walili drzwiami i oknami. Nowojorczycy byli o wiele bardziej powściągliwi – na początku koncertowe hale podczas jej występów straszyły pustkami. Rozczarowana piosenkarka była o krok od powrotu do domu, ale wszystko zmieniła podobno jedna entuzjastyczna recenzja w lokalnej prasie, która dała jej motywację do dalszej pracy.

Pobyt w Nowym Jorku miał potrwać kilkanaście dni, ale niepostrzeżenie zamienił się w kilka miesięcy. Początkowo chłodno nastawieni odbiorcy przekonali się z czasem do jedynego w swoim rodzaju stylu Piaf. Wokalistka nawiązała też bliższą znajomość z Marleną Dietrich, ale to Marcel Cerdan wywrócił jej życie do góry nogami. Niemal z dnia na dzień stali się pierwszą parą Francji i ucieleśnieniem ważnego po wojnie mitu, że od zera można dojść na szczyt. Brukowej prasie nie przeszkadzało nawet to, że pięściarz zostawił w Casablance żonę i trójkę dzieci.

Można było odnieść wrażenie, że ciężko doświadczona przez życie Piaf wreszcie jest szczęśliwa. W 1948 roku partner spełnił odwieczne marzenie – w końcu został mistrzem świata. W wieku 32 lat dostał pierwszą szansę, ale musiał pobić Tony'ego Zale'a (67-12-2) – wybitnego czempiona o polskich korzeniach. Rywal kilka miesięcy wcześniej odprawił Rocky'ego Graziano (47-7-5), wieńcząc w wielkim stylu jedną z najbardziej dramatycznych trylogii w historii boksu.

Obrońca tytułu był znany jako "Człowiek ze stali" i przewidywał, że upora się z pretendentem najdalej do siódmej rundy. Stało się jednak inaczej – to przyjezdny dominował, a pod koniec jedenastej rundy powalił Zale'a na deski. Mistrza uratował co prawda gong, ale był w kiepskim stanie i został poddany w narożniku. Sensacja stała się faktem – Cerdan został pierwszym w XX wieku mistrzem świata kategorii średniej spoza Stanów Zjednoczonych. Według jednej z wersji ten triumf... wymodliła mu Edith Piaf.

A jak to wszystko się zaczęło? Marcel zrobił pierwszy krok, zapraszając ją na kolację po jednym z występów. Ona próbowała dzięki niemu poznać świat ringowych wojowników, on dla niej zaczął więcej czytać i interesować się kulturą. Piaf miała duży wpływ na jego styl i przekonała go do drogich dodatków – podarowała mu między innymi luksusowy zegarek. Żyli między Francją a Ameryką, bo styl życia pięściarza nie ułatwiał sprawy. Podczas przygotowań odcinał się od świata i piosenkarka musiała imać się różnych sztuczek, by spędzać z nim czas, jednak robiła to chętnie.

Pech w ringu, tragedia na wyspach

Po zdobyciu tytułu mistrz świata został we Francji przyjęty jak bohater. W Pałacu Elizejskim witał go prezydent, na ulicach powrót fetowały tłumy – nawet ponad ćwierć miliona. Wydawało się, że teraz chłopak z Casablanki ma wszystko, o czym w dzieciństwie mógł tylko marzyć. Mistrzowski pas na biodrach, wielka miłość u boku i status ambasadora francuskiego sportu – czego chcieć więcej? Perspektywy również były niezwykle kolorowe. Edith robiła międzynarodową karierę, a on mógł liczyć na kolejne wielkie walki w USA.

Na horyzoncie pojawiła się nawet ta potencjalnie największa – starcie z genialnym Sugarem Rayem Robinsonem, dziś często uznawanym największym w historii boksu. Amerykanin był wówczas mistrzem kategorii półśredniej, ale coraz częściej myślał o zmianie wagi i miał kilka testów z cięższymi od siebie. Robinson i Cerdan mieli razem ponad 200 zwycięstw. Ten pierwszy poniósł tylko jedną porażkę – lepszy okazał się Jake LaMotta. I to właśnie jedyny pogromca genialnego "Sugara" miał zostać kolejnym rywalem Cerdana jako najwyżej notowany pretendent w wadze średniej.

Marcel Cerdan z synem (fot. Getty Images)
Marcel Cerdan z synem (fot. Getty Images)

Do walki doszło w czerwcu 1949 roku. Faworytem był mistrz, ale style pięściarzy gwarantowały nieustanną wymianę ciosów. Obaj uwielbiali walczyć w półdystansie i słynęli z niezwykłej waleczności. Już w pierwszej rundzie próbowali pójść na całość, ale jeden incydent zmienił wszystko. Na kilka sekund przed gongiem LaMotta zapaśniczym chwytem powalił Cerdana na deski. Upadając mistrz poważnie uszkodził lewy bark, ale nawet nie pomyślał o kapitulacji. Przez kolejnych osiem był jednorękim bandytą próbującym nękać rywala pojedynczymi ciosami z prawej ręki, dając rzadko spotykany przykład heroizmu. Lewa pięść była jednak dla jego rzemiosła kluczowa – to właśnie lewym sierpowym skruszył kilka miesięcy wcześniej "Człowieka ze stali".

Po dziewięciu rundach waleczny Francuz został w końcu poddany przez sekundanta z narożnika. W ostatniej odsłonie LaMotta zadał ponad sto ciosów. Mistrz jednak wciąż stał na nogach, odpowiadając pojedynczymi uderzeniami. Teoretycznie pierwszy raz w karierze przegrał przed czasem, ale znów nie było to do końca jednoznaczne. "Cerdan był mistrzem w radzeniu sobie z rywalami w półdystansie. Potrafił do nich doskakiwać, przepuszczać ciosy, blokować i inicjować ataki. Żadnej z tych rzeczy nie mógł robić jedną ręką, a lewej nie był w stanie nawet wyprostować, by choć trochę pomóc sobie w defensywie... Ciężko uwierzyć, że LaMotta miałby jakieś szanse ze zdrowym Cerdanem" – komentował w prasie obserwujący tę walkę spod ringu amerykański dziennikarz Red Smith.

Nowy mistrz obiecał pokonanemu rewanż, bo również nie czuł się do końca usatysfakcjonowany przebiegiem pojedynku i okolicznościami triumfu. Do ponownego spotkania miało dojść jesienią 1949 roku, ale walkę przełożono na grudzień przez kontuzję Amerykanina. A "Marokański Bombardier" do najważniejszego pojedynku w karierze przygotowywał się przez kilka tygodni w ojczyźnie. Na początku listopada miał udać się do Stanów Zjednoczonych promem, by tam skończyć przygotowania i rozpocząć sparingi.

Ostatecznie zmienił plany po namowach Piaf, która nieustannie dzwoniła z Nowego Jorku i przekonywała go o dojmującej samotności. Mając do wyboru kilka dni podróży promem i zaledwie kilkanaście godzin lotu samolotem, pięściarz zdecydował się na drugą opcję. Miał polecieć 29 października, ale dopisało mu szczęście – z lotu zaplanowanego dwa dni wcześniej zrezygnowały bowiem dwie osoby. Według jednej z wersji była to para nowożeńców, według innej, włoscy kolarze – Fernando Teruzzi i Saverio Rigoni.

Pięściarz planował spędzić kilka dni z ukochaną, wznowić treningi i odzyskać tytuł. Żadnego z tych celów nie zdołał zrealizować. Samolot podchodząc do lądowania rozbił się na Azorach, gdzie miał tankowanie. Zginęli wszyscy na pokładzie – 48 osób. W tym gronie znalazła się wybitna francuska skrzypaczka Ginette Neveu. Ciało pięściarza zidentyfikowano po złotym zegarku – prezencie od Piaf.

***

Śmierć Marcela wstrząsnęła Francją. Pożegnano go jak bohatera i do dziś uważa się go za najwybitniejszego pięściarza w historii kraju. Zginął u szczytu sławy – dopiero co zaczął występować w filmach. Edith Piaf długo dochodziła do siebie. Uzależniła się od leków, nadużywała alkoholu, a jej życie prywatne było udręką. Zmarła w 1963 roku w wieku 48 lat.

Historia miłości gwiazdy piosenki i znakomitego boksera powracała w wielu filmach. W 1983 roku w obrazie "Edith i Marcel" w rolę mistrza wcielił się Marcel Cerdan junior – najstarszy z synów. W chwili śmierci ojca nie miał nawet sześciu lat. Jako dorosły próbował nawiązać do jego osiągnięć w ringu, ale nie miał tyle talentu i szczęścia. Dziś zbliża się do osiemdziesiątki, ale wciąż dba o wizerunek tego, którego przez romans z Piaf nie zdążył dobrze poznać.

– Mój ojciec jest jak James Dean. Nie dane nam było zobaczyć, jak się postarzał. Spójrzmy na gwiazdy Hollywood – Paula Newmana, Kirka Douglasa i Marlona Brando. Wszyscy zdążyli się zestarzeć do tego stopnia, że zapominamy o tym jacy byli w młodości. Marcel Cerdan z powodu przedwczesnej śmierci pozostanie wiecznie młody – podsumował w 2009 roku w rozmowie z "Paris Match".

Edith Piaf była zdruzgotana. Kilkanaście godzin po śmierci ukochanego wystąpiła na scenie, bo mimo rozpaczy nie odwołała występu. Chciała zaśpiewać jeszcze raz – właśnie dla niego. Wokół tego wydarzenia narosło wiele legend. Ponoć w pewnym momencie szlochająca Piaf zemdlała, ale ocknęła się i walczyła do końca. Jak Marcel Cerdan za najlepszych lat, któremu znów zadedykowała "Hymn o miłości"…

"Niechby mrok przesłonił słońca
Niechby śmierć szepnęła, że już czas
Co mi tam, gdy wiem, że kocham
I że ty kochasz mnie
Jakby nic, w śmiertelny pójdę chłód
Przecież wiem, że miłość sprawi cud
I choć innym brak nadziei
Nawet śmierć nas nie rozdzieli
Nawet śmierć nas nie rozdzieli"

Zobacz też
Szeremeta wygrała Puchar Świata w Warszawie!
Julia Szeremeta (fot. Getty Images)

Szeremeta wygrała Puchar Świata w Warszawie!

| Boks 
Polka ze złotym medalem PŚ w boksie!
Agata Kaczmarska (fot. PAP)
pilne

Polka ze złotym medalem PŚ w boksie!

| Boks 
Polscy bokserzy biją, aż miło! "Jestem dumny z chłopaków"
"Paweł Brach wygrywając w ćwierćfinale z Bułgarem Rosanowem sprawił największą sensację w tym roku" – powiedział trener kadry mężczyzn Grzegorz Proksa (fot. Polski Związek Bokserski)
tylko u nas

Polscy bokserzy biją, aż miło! "Jestem dumny z chłopaków"

| Boks 
Ośmioro Polaków w finałach Pucharu Świata w boksie!
Julia Szeremeta (fot. PAP)

Ośmioro Polaków w finałach Pucharu Świata w boksie!

| Boks 
Szeremeta powalczy o złoto. Awans do finału w pięknym stylu
Po prawej: Julia Szeremeta (fot. PAP/Leszek Szymański)

Szeremeta powalczy o złoto. Awans do finału w pięknym stylu

| Boks 
Szeremeta rozpoczyna turniej Stamma. Szansa na rewanż
Julia Szeremeta, Tomasz Dylak, Kamil Gorząd (fot. PAP/Adam Warżawa)
tylko u nas

Szeremeta rozpoczyna turniej Stamma. Szansa na rewanż

| Boks 
Polka powalczy o triumf w boksie! Niedawno... trenowała hokej
Weronika Dziubek (fot. Getty)

Polka powalczy o triumf w boksie! Niedawno... trenowała hokej

| Boks 
Polak powalczy w finale Pucharu Świata!
Jakub Straszewski powalczy w finale (fot. PAP)

Polak powalczy w finale Pucharu Świata!

| Boks 
Polka odkryciem turnieju! Kiedyś miała sukcesy w... hokeju
Weronika Dziubek przez 13 lat trenowała z sukcesami hokej na trawie. Postawiła jednak wszystko na boks i już sięga po medale (fot. Polski Związek Bokserski/Instagram.com/
tylko u nas

Polka odkryciem turnieju! Kiedyś miała sukcesy w... hokeju

| Boks 
Świetna forma Polaka! Pokonał wicemistrza Europy
Paweł Brach (fot.

Świetna forma Polaka! Pokonał wicemistrza Europy

| Boks 
Polecane
Najnowsze
Mistrz spontanicznego tańca, który czekał na szansę. "Spełnienie marzeń"
nowe
Mistrz spontanicznego tańca, który czekał na szansę. "Spełnienie marzeń"
fot. Facebook
Sara Kalisz
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Kewin Sasak (Fot. PAP)
Grał w Tottenhamie, wspomina dawne czasy. To może zadecydować w finale LE
Grzegorz Rasiak w barwach Tottenhamu (fot. Getty).
tylko u nas
Grał w Tottenhamie, wspomina dawne czasy. To może zadecydować w finale LE
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
2-krotny mistrz Polski wraca do 1. ligi. "To jest nasza przewaga"
Piłkarze Polonii Bytom (fot. 400mm/Jacek Stanisławek)
2-krotny mistrz Polski wraca do 1. ligi. "To jest nasza przewaga"
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Co za sukces! Niebywały rekord Polski
Agata Załęcka (fot. materiały prasowe)
Co za sukces! Niebywały rekord Polski
| Inne 
Dziesięć klubów z jednej ligi w pucharach? To może się zdarzyć!
Tottenham lub Manchester United zagrają w Lidze Mistrzów (fot. Getty).
Dziesięć klubów z jednej ligi w pucharach? To może się zdarzyć!
Wojciech Frączek
Wojciech Frączek
Dlaczego jest coraz gorzej z systemem VAR? Wielka debata sędziowska! [WIDEO]
Dlaczego jest coraz gorzej z systemem VAR? Wielka debata sędziowska! [WIDEO]
Dlaczego jest coraz gorzej z systemem VAR? Wielka debata sędziowska! [WIDEO]
| Piłka nożna 
Real szykuje kolejny wielki transfer. To gwiazda ligi
Nico Williams (z prawej) może trafić do Realu Madryt (fot. Getty).
Real szykuje kolejny wielki transfer. To gwiazda ligi
| Piłka nożna / Hiszpania 
Do góry