| Czytelnia VIP

Odrodzony. Dlaczego Cassius Clay został Muhammadem Alim?

Muhammad Ali (fot. Getty)
Muhammad Ali (fot. Getty)
Kacper Bartosiak

W latach sześćdziesiątych był zjawiskiem wykraczającym dalece poza sam sport. Potrafił robić rzeczy, o których inni pięściarze wagi ciężkiej nawet nie śnili, ale jego pozaringowa działalność budziła jeszcze większe kontrowersje. Kochano go lub nienawidzono podczas całej kariery, ale nigdy tak intensywnie jak w 1964 roku. Wtedy najlepszy bokser świata ogłosił, że przechodzi na islam i staje się Muhammadem Alim. Nie wszyscy potrafili się z tym pogodzić.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Miłość przeklęta. Jak Edith Piaf zmieniła historię boksu

Czytaj też

Edith Piaf i Marcel Cerdan (fot. Getty Images)

Miłość przeklęta. Jak Edith Piaf zmieniła historię boksu

Pod wieloma względami wyprzedzał swoje czasy. Dziś brutalnym językiem reklamy zostałby pewnie opisany jako "produkt kompletny", bo faktycznie wyróżniał się chyba pod każdym względem. Wystarczyło obejrzeć go w ringu przez kilka chwil, by stwierdzić, że tak lekko poruszającego się zawodnika kategorii ciężkiej w historii jeszcze nie było. Wystarczyło dać mu szansę przed kamerami, by usłyszeć człowieka, który buńczucznymi zapowiedziami wyprzedził rap i potrafił sprzedać swoje dokonania lepiej niż wszyscy telemarketerzy razem wzięci.

Nie budził letnich emocji, a przecież lata sześćdziesiąte były w Stanach Zjednoczonych wyjątkowo burzliwym okresem. W polityce rozpoczęły się zwiastującą zmiany prezydenturą Johna F. Kennedy'ego, która została brutalnie przerwana w 1963 roku. Kilka lat później - również z rąk zamachowca - życie stracił Martin Luther King, pastor i działacz na rzecz zniesienia dyskryminacji rasowej. Na życie Alego największy wpływ wywarł jednak Malcolm X – inny z zamordowanych w tamtym okresie, który był jednym z liderów kontrowersyjnego Narodu Islamu.

Tak naprawdę nazywał się Malcolm Little i już jako dziecko został ciężko doświadczony przez segregację rasową. Jego ojciec - Earl - był duchowym Kościoła baptystów. Regularną walkę z nim prowadziła jedna z lokalnych organizacji rasistowskich. W 1929 roku spłonął rodzinny dom Little’ów, a dwa lata później Earl został znaleziony martwy w pobliżu torowiska. Oficjalnie oba zdarzenia zakwalifikowano jako wypadki i nie wykryto sprawców. Nieoficjalnie miała to być jednak zemsta za działalność polityczną. Malcolm w chwili śmierci ojca miał zaledwie 6 lat.

Ten moment zniszczył całą rodzinę w skali trudnej do wyobrażenia. Żona Earla przeszła załamanie nerwowe i trafiła do szpitala psychiatrycznego. Ósemka dzieci trafiła do rodzin zastępczych i domów dziecka. Malcolm był w tej drugiej grupie. W klasie był jedynym czarnoskórym dzieckiem i zbierał najlepsze oceny. Marzył o karierze prawnika, co w tamtych czasach było czymś trudnym do wyobrażenia dla osób o jego kolorze skóry. Młodzi czarnoskórzy mężczyźni czasami winą obarczali kojarzącą im się z prześladowcami religię chrześcijańską i szukali innych opcji. Młody Malcolm wiele odpowiedzi znalazł w islamie.

Z bolesnymi realiami regularnie borykał się wówczas także o kilka lat młodszy, ale niezwykle pyskaty Cassius Clay. W 1960 roku miał zaledwie 18 lat, gdy odbierał złoto igrzysk olimpijskich w Rzymie po wygranej nad Zbigniewem Pietrzykowskim. Bolesne zderzenie z rzeczywistością przyszło tuż po powrocie. W rodzinnym Louisville pięściarz paradował z trofeum, ale wciąż były restauracje, do których jako czarnoskóry nie miał wstępu. W niejasnych okolicznościach stracił olimpijską nagrodę – po latach przekonywał, że rozczarowany rasistowską Ameryką cisnął medalem do pobliskiej rzeki.

W tym samym 1960 roku Clay trafił na pierwsze spotkanie Narodu Islamu. Organizacja powstała w 1930 roku w Detroit i na sztandarach miała walkę o wyzwolenie czarnoskórnych Amerykanów – nie tylko muzułmanów. Od samego początku otaczały ją kontrowersje. Po kilku latach założyciel zniknął w tajemniczych okolicznościach, a władzę przejął jego uczeń Elijah Muhammed, który ogłosił się prorokiem. Był fanatykiem, który rządził silną ręką.

Miłość przeklęta. Jak Edith Piaf zmieniła historię boksu

Czytaj też

Edith Piaf i Marcel Cerdan (fot. Getty Images)

Miłość przeklęta. Jak Edith Piaf zmieniła historię boksu

Malcolm X i Cassius Clay (fot. Getty)
Malcolm X i Cassius Clay (fot. Getty)

Pierwsze lata działalności były ciągłą walką o zyskanie rozpoznawalności. Mimo wszystko członków ruchu można było liczyć zaledwie w setkach. Przełom przyszedł w latach pięćdziesiątych właśnie za sprawą działalności Malcolma, który z czasem zrezygnował z posługiwania się nazwiskiem. "X" było symbolem nowej tożsamości, wolnej od tradycji związanych z dorobkiem prześladowców.

Obraz roztaczany przez młodego działacza na spotkaniach stopniowo zaczął przemawiać do coraz większego grona osób, w którym dominowali młodzi czarnoskórzy mężczyźni. Nie wiadomo, w którym momencie nastoletni Cassius Clay po raz pierwszy spojrzał w kierunku Narodu Islamu. Oficjalnie ogłosił dołączenie do ruchu w lutym 1964 roku - kilka dni po tym jak został mistrzem świata kategorii ciężkiej. Według wielu relacji muzułmaninem mógł być jednak dużo dłużej.

Na ciekawy trop wpadł Jonathan Eig, autor książkowej biografii legendarnego pięściarza. Zaufała mu Khalilah Camacho-Ali - druga żona boksera, z którą był związany w latach 1967-1976. Udostępnione przez kobietę listy wskazują na pewien komiks, który szczególnie zafascynował dorastającego sportowca. Ali opisał karykaturę zamieszoną w jednym z pism wydawanych przez Naród Islamu, na której niewolnik był bity za to, że modlił się do Allaha. Potem został zmuszony do tego, by mówić i myśleć zgodnie z naukami chrześcijańskimi.

"Jeśli będziesz dobrym chłopcem, który czci Jezusa, to może pozwolę ci żyć" – kończył rozmowę oprawca. Historyjka nosiła tytuł "Jak straciliśmy nasz język" i ukazała się w prasie w grudniu 1961 roku. "Pamiętam, że ten obrazek zrobił na mnie wrażenie. Podobał mi się i miał pewien głębszy sens" – komentował Ali w liście do drugiej żony. Dlaczego jednak w ogóle opisywał początki fascynacji islamem? Religijna partnerka nie potrafiła zrozumieć jego wybiórczego stosunku do najważniejszych zapisów. Z jednej strony opowiadał ile znaczy dla niego wiara, z drugiej co i rusz dopuszczał się zdrad.

Malcolm X i Cassius Clay (fot. Getty)
Malcolm X i Cassius Clay (fot. Getty)

Aktywista u boku boksera

Podejście pięściarza do tematów związanych z religią ewoluowało przez lata nawet bardziej niż styl prezentowany przez niego między linami. Wiadomo, że już w 1962 roku trafił pod skrzydła Malcolm X, który stał się medialną twarzą organizacji, co nie wszystkim w środowisku odpowiadało. Dość szybko działacz religijny stał się jednym z najważniejszych współpracowników aspirującego sportowca.

Mediom przekazywano jednak starannie przemyślane komunikaty, bo organizacja budziła ogromne emocje. W ringu Cassius Clay z sukcesami pokonywał kolejne przeszkody i zaczął domagać się walki z mistrzem świata. Samo to było odważnym posunięciem, bo panujący wówczas Sonny Liston był postrzegany właściwie jak niezniszczalny terminator. Mowa w końcu o pięściarzu, który dwukrotnie zdemolował słynnego Floyda Pattersona w pierwszej rundzie. Niektórzy pięściarze wagi ciężkiej mówili wprost, że nie chcą walczyć o pas dopóki mistrzem pozostaje Liston. Pretendent mógł jednak liczyć na kogoś, kto zaszczepił w nim wielką wiarę.

"Malcolm był dumnym człowiekiem o wielkiej wizji. Miał dobre poczucie humoru i dyskretną inteligencję. Z miejsca zostaliśmy przyjaciółmi. Z czasem został moim duchowym doradcą i zaczął mnie traktować jak młodszego brata. Mam z nim wiele pięknych wspomnień. Gdy przygotowywałem się do pierwszej walki z Listonem, Malcolm okazał się szczególnie pomocny. Z całą rodziną przyleciał na mój obóz przygotowawczy w Miami. Często opowiadał mi o Dawidzie i Goliacie. Przekonywał, że jestem młody, silny i utalentowany. Mówił, że moja wygrana jest pewna, bo czas jest po mojej stronie. Pomógł skupić mi się na moich atutach i zbudował moją pewność siebie" – wspominał po latach bokser w autobiografii.

Z perspektywy czysto sportowej rywalizacja uznanego czempiona z pyskatym 22-latkiem nie budziła większych emocji. Nie było pytania, kto wygra - praktycznie wszyscy uznani dziennikarze, eksperci i ludzie boksu spodziewali się triumfu Listona. Clay na ostatniej prostej nie sprawiał jednak najlepszego wrażenia. W 1963 roku najpierw zaliczył męczarnie z przeciętnym Dougiem Jonesem (21-3-1) – u dwóch sędziów wygrał zaledwie jednym punktem. Potem spróbował pokazać się na Wyspach Brytyjskich, ale w czwartej rundzie doświadczony Henry Cooper (27-8-1) rzucił go na deski. Walkę ostatecznie wygrał przyjezdny, ale stało się tak na skutek rozciąć na twarzy gospodarza. Niesmak pozostał, a sam Clay nie pokazał do tej pory nic, co dawałoby mu podstawy do optymizmu przed spotkaniem z kimś takim jak Liston.

Pretendent rozpoczął jednak kampanię reklamową, jakiej świat boksu jeszcze nie widział. Mistrz był mrukiem - ciężko było wyciągnąć od niego więcej niż dwa słowa. Jego potencjalny rywal postanowił zbudować swój wizerunek na kompletnym kontraście i chwilami po prostu prześladował Listona. Jeździł za nim oklejonym autobusem, który przewidywał jego wygraną w ósmej rundzie. Potrafił wydzierać się przez megafon w środku nocy pod domem mistrza.

Tematu religii nie dało się w tamtym momencie zamieść pod dywan. O związkach pretendenta z Narodem Islamu coraz częściej rozpisywały się ważne gazety, a sam zainteresowany musiał się pilnować, bo promotor w krytycznym momencie postraszył go nawet odwołaniem walki. Bill McDonald obawiał się, że głoszenie radykalnych poglądów (przedstawiciele organizacji potrafili nazwać wtedy wszystkich białych "niebieskookimi diabłami") zaszkodzi sprzedaży biletów.

Clay ratował się odsunięciem na dalszy plan Malcolma X. Musiał też zapewnić, że wszelkie ewentualne decyzje związane z wiarą i religią ogłosi dopiero po zakończeniu pojedynku, by nie wywoływać więcej negatywnych emocji. Kilka dni przed walką życia sporo skomplikował jednak ojciec. "Piorą mu mózg od 1960 roku. Przez to jest tak zmieszany, że dziś nie wie co powiedzieć. Zniszczyli życie już dwóch moich synów. Naród Islamu powinien zostać usunięty ze Stanów Zjednoczonych zanim dokona zniszczeń na większą skalę" – nie gryzł się w język Cassius senior. Syn odciął się od słów i do końca nie wydawał ostatecznych deklaracji.

Muhammad Ali w drodze na konwencję muzułmańską (fot. Getty)
Muhammad Ali w drodze na konwencję muzułmańską (fot. Getty)

Tytuł w oparach absurdu

Wszystko zmieniło się, gdy został mistrzem świata. 25 lutego 1964 roku dał prawdziwy pokaz boksu. Dominował od pierwszej rundy, ale w piątej stało się coś niewytłumaczalnego. Pretendent właściwie przestał wyprowadzać ciosy. Ciągle pokazywał na oczy - pojawiło się podejrzenie, że na rękawicach Listona znalazła się zakazana substancja, która w jakiś sposób oślepiła rywala. Mistrz ruszył do ataku – doprowadził do celu 37 z 70 uderzeń. Clay zadał zaledwie siedem ciosów (!), trafiając tylko jednym. Znów uśmiechnęło się do niego szczęście - w przerwie zaczął już wszystko widzieć, a wykończony mistrz po kilku minutach poddał się w narożniku.

Wokół zakończenia pojawiło się sporo teorii. Związki Listona z mafią nie były tajemnicą, a rozstrzygnięcie walki było w końcu jedną z największych sportowych sensacji lat sześćdziesiątych. Wypłata dla pokonanego została wstrzymana, jednak w szpitalu St. Francis potwierdzono, że nabawił się kontuzji barku. "Nie mam wątpliwości, że walka powinna zostać przerwana" – komentował doktor Alexander Robbins. Po latach pojawiły się inne teorie - według jednego ze współpracowników Liston miał po prostu dość, a problem z barkiem stworzono naprędce dla ratowania wizerunku. Inny ze znajomych pięściarza przekonywał, że kontuzji nabawił się długo przed wejściem do ringu, ale był tak pewny zwycięstwa, że postanowił zaryzykować.

Nowy mistrz dwa dni po walce - 27 lutego 1964 roku - ogłosił, że dołącza do Narodu Islamu. "Nikt nie udowodnił im, że się mylą, więc postanowiłem się przyłączyć" – komentował. Ogłaszając decyzję zrezygnował z dotychczasowej tożsamości. Na kilka tygodni stał się "Cassiusem X". Potem sprawy w swoje ręce wziął przywódca grupy - Elijah Muhammad. To on stał za pomysłem, by nowy mistrz świata wagi ciężkiej został Muhammadem Alim. Zgodnie z muzułmańską tradycją imię oznacza "godnego wszelkich pochwał", z kolei nazwisko "najwyższego".

Sportowe środowisko przyjęło taki obrót spraw z mieszanymi uczuciami. Wielu rywali podśmiewało się z nowej tożsamości czempiona i konsekwentnie zwracało się do niego imieniem Cassius. Podziały było widać także w środowisku dziennikarskim, choć warto zaznaczyć, że Howard Cosell - najważniejszy sprawozdawca sportowy tamtych czasów - nie miał problemu, by zgodnie z wolą samego zainteresowanego mówić o Muhammadzie Alim.

Pozostali uczyli się na inne sposoby. W 1967 roku mistrz wręcz nieludzko pastwił się nad Erniem Terrellem (39-4). Pretendent przez cały okres promowania pojedynku mówił do niego "Clay", więc do bójki prawie doszło na długo przed wejściem do ringu. "Chcę go torturować. Czysty nokaut byłby dla niego niesprawiedliwie łagodny" – grzmiał Ali. Przez piętnaście rund po prostu obijał rywala. Wiele razy można było odnieść wrażenie, że pojedynek zakończy się lada moment, ale wtedy czempion zwalniał tempo. Pastwił się nad przeciwnikiem jak kot nad półżywą myszą.

Czasami między seriami ciosów pytał głośno: "to jak się nazywam? Jak się nazywam?", ale Terrell do końca nie przeprosił i spełniał rolę żywego worka treningowego. "To był cudowny popis umiejętności bokserskich i barbarzyński pokaz okrucieństwa" - komentował Tex Maule na łamach "Sports Illustrated". Ali był wtedy nie tylko wielokrotnie sprawdzonym utytułowanym mistrzem, ale także postacią, która coraz częściej mówiła o polityce i społeczeństwie.

Sonny Liston kontra Muhammad Ali (fot. Getty)
Sonny Liston kontra Muhammad Ali (fot. Getty)

Refleksje po latach

Niedługo po wygranej z Terrellem najbardziej rozkrzyczany pięściarz świata zaczął ponosić konsekwencje odmowy służby wojskowej – kulminacją była trwająca 3,5 roku karencja na kolejne występy w ringu. W 1966 roku pięściarz powołał się na "względy religijne”, bo wciąż był wtedy aktywnym członkiem Narodu Islamu. Była to już jednak inna organizacja. Elijah Muhammad nie znosił sprzeciwu i poróżnił się z Malcolmem X. Ten drugi ogłosił odejście z ruchu dokładnie tego samego dnia, w którym świat po raz pierwszy usłyszał, że Muhammad Ali to nowa tożsamość dawnego Cassiusa Claya. Związki między pięściarzem i aktywistą wtedy już nie istniały - mistrz wybrał lojalność wobec lidera organizacji.

Malcolm X po publicznym wejściu w konflikt z Muhammadem nie porzucił islamu. W jego postrzeganiu świata dużo zmieniła zwłaszcza pielgrzymka do Mekki, po której otworzył się na inne rasy i religie. Przyłączył się do sunnitów, a w marcu 1964 roku spotkał się z Martinem Lutherem Kingiem. Obaj religijni aktywiści wkrótce podzielili podobny los, ginąc od kul zamachowców. Malcolm zginął rok po odejściu z Narodu Islamu. Na jedno z jego spotkać wparowało trzech czarnoskórych mężczyzn, którzy otworzyli do niego ogień. To była egzekucja przy wielu świadkach – w sumie znaleziono w nim aż 21 ran postrzałowych.

Kto zabił Malcolma X? Widzowie zatrzymali jednego z trzech mężczyzn, który za współudział odsiedział w więzieniu 45 lat. Pozostałych dwóch sprawców ostatecznie nie udało się ustalić. Wiadomo za to, że zatrzymany i osądzony Thomas Hagan był członkiem Narodu Islamu, a sam Malcolm jeszcze dwa dni przed śmiercią publicznie mówił o groźbach ze strony organizacji. "Dostał to, o czym nauczał" – komentował cynicznie zgon byłego współpracownika Elijah Muhammad, ale nigdy nie przyznał się do koordynowania zamachu. Winę udowodniono tylko jednemu strzelcowi.

Ali odszedł z Narodu Islamu w 1976 roku - niedługo po śmierci Muhammada. Do końca życia pozostał jednak przy islamie, którego bronił między innymi po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Najpierw jeszcze w trakcie kariery został sunnitą, a pod koniec życia przeszedł na sufizm. Z czasem zaczął inaczej patrzeć na pewne decyzje z młodości, szczególnie wspominając zwłaszcza jeden moment.

"Musiałem wybrać. Elijah Muhammad naciskał, bym odciął się od Malcolma. (...) W tamtym momencie sądziłem, że poszedł za daleko. Gdy podszedł się ze mną przywitać, demonstracyjnie odwróciłem się od niego. To jedna z tych decyzji, których najbardziej w całym życiu żałuję. Przykro mi, że nie mogę już przeprosić Malcolma ani przyznać, że w wielu rzeczach miał rację. (...) Był wizjonerem - daleko przed nami wszystkimi. (...) Bardzo możliwe, że bez niego w ogóle nie przeszedłbym na islam. Gdybym mógł cofnąć się w czasie i zrobić wszystko od nowa, to nigdy bym się od niego nie odwrócił" – przyznał w autobiografii Muhammad Ali.

KACPER BARTOSIAK

Najnowsze
Skorupski przed życiową szansą. Może dokonać tego za... 421 podejściem
nowe
Skorupski przed życiową szansą. Może dokonać tego za... 421 podejściem
FOTO
Wojciech Papuga
| Piłka nożna / Włochy 
Łukasz Skorupski (fot. Getty Images)
Jest decyzja ws. PGE Narodowego! Tuż przed żużlowym Grand Prix
Już w weekend wielkie żużlowe emocje na PGE Narodowym (fot. Getty)
Jest decyzja ws. PGE Narodowego! Tuż przed żużlowym Grand Prix
| Motorowe / Żużel 
Świetne informacje ws. Roberta Lewandowskiego!
Robert Lewandowski (fot. Getty Images)
Świetne informacje ws. Roberta Lewandowskiego!
| Piłka nożna / Hiszpania 
Czołowy strzelec odejdzie z polskiej ligi? "Będziemy działać w tym temacie"
Luquinhas strzelił w tym sezonie
Czołowy strzelec odejdzie z polskiej ligi? "Będziemy działać w tym temacie"
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
ME U17 kobiet: Holandia i Francja grają o finał. Oglądaj!
Mistrzostwa Europy do lat 17 kobiet – półfinał: Holandia – Francja, Wyspy Owcze. Transmisja online na żywo w TVP Sport (14.05.2025)
trwa
ME U17 kobiet: Holandia i Francja grają o finał. Oglądaj!
| Piłka nożna 
Wielki finał dla Straszewskiego! „Kolejny skalp w mojej karierze” [WIDEO]
Jakub Straszewski (fot. TVP Sport)
Wielki finał dla Straszewskiego! „Kolejny skalp w mojej karierze” [WIDEO]
| Boks 
ME U17 kobiet, mecz o 5. miejsce: Austria – Hiszpania [MECZ]
Mistrzostwa Europy do lat 17 kobiet – mecz o 5. miejsce, Wyspy Owcze. Transmisja online na żywo w TVP Sport (14.05.2025)
ME U17 kobiet, mecz o 5. miejsce: Austria – Hiszpania [MECZ]
| Piłka nożna 
Do góry