Jako zawodnik zdobył niemal wszystko – medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata oraz Kryształową Kulę za zwycięstwo w Pucharze Świata. Dwa razy triumfował także w prestiżowym Tour de Ski. Od kilku sezonów Lukas Bauer próbuje swoich sił jako trener, a niedawno zakończył pierwszy sezon pracy z męską reprezentacją Polski. – Myślę, że mogę uznać go za udany – stwierdził 42-letni Czech.
PIOTR MEISSNER, TVPSPORT.PL: – Co może Pan powiedzieć o minionym sezonie? Jest Pan zadowolony z wyników?
LUKAS BAUER: – Tak, generalnie jestem zadowolony. Prawie wszyscy zawodnicy zrobili postęp, poprawili swoje
najlepsze wyniki, co widać porównując FIS-punkty (wskaźnik określający poziom zawodnika stworzony na podstawie wyników. Nie mylić z punktami Pucharu Świata – red.) z poprzednich sezonów. Trzech z nich punktowało w zawodach Pucharu Świata. Dominik Bury w "30" był wielokrotnie, jego brat – Kamil – osiągnął kilka świetnych wyników w sprincie, ale też na dystansach. Maciej Staręga, po słabszej pierwszej części sezonu, też zdobył trochę punktów. Z kolei Mateusz Haratyk dobrze spisał się na mistrzostwach świata do lat 23. Myślę, że pierwszy sezon pracy z reprezentacją Polski mogę uznać za udany.
– W przypadku Dominika Burego doszło do prawdziwego przełomu. W sumie zdobył 70 punktów Pucharu Świata, a w poprzednich sezonach nigdy nie był w czołowej “30”. Jaki pan ocenia potencjał tego zawodnika - czy w przyszłości stać go będzie na miejsca w pierwszej "10"?
– Rzeczywiście, Dominik ma za sobą dobry sezon. Startował wiele razy w Pucharze Świata, żeby zdobyć jak najwięcej doświadczenia. Były wzloty i upadki, ale to normalne i dobry narciarz powinien wiedzieć, jak poradzić sobie w różnych sytuacjach. Właśnie dlatego zaplanowałem intensywny kalendarz startów. Wracając do Dominika – jestem pewien, że może być solidnym zawodnikiem TOP 20, a stamtąd – wszystko jest możliwe. Ale to zależy od wielu różnych czynników.
– Co może powiedzieć pan o bracie Dominika? Kamil trzykrotnie wchodził do czołowej “30”, za każdym razem w sprincie stylem klasycznym . Czego możemy spodziewać się po nim w kolejnych sezonach?
– Moim zdaniem Kamil to największa niespodzianka tego sezonu wśród polskich biegaczy. Po raz pierwszy w karierze zdobył punkty, a dobrze spisywał się nie tylko w sprincie, ale też na dystansach. Przykładem może być choćby wspinaczka na Alpe Cermis (Ostatni etap Tour de Ski. Kamil Bury uzyskał 35. czas – red.). Myślę, że Kamil może być uniwersalnym zawodnikiem, dobrze radzącym sobie w różnych konkurencjach, ale mimo wszystko będę chciał, by nieco większy nacisk kładł na sprint. Wytrzymałość, naturalnie, przyjdzie z wiekiem. Utrzymanie szybkości i krótsze wyścigi są dla niego obecnie kluczowe.
– Maciej Staręga pierwszą część sezonu miał nieudaną, ale w drugiej zdobywał punkty w Are i Konnerud. Jak widzi pan jego przyszłość? Zwykle sprinterzy po „trzydziestce” mają problemy z osiągnięciem wysokiej formy.
– To prawda, że z wiekiem zawodnicy tracą szybkość, ale wtedy muszą maksymalnie korzystać z doświadczenia. Wielu bardzo dobrych biegaczy, rywali Macieja z jego najlepszych sezonów, już zakończyło kariery albo mają problemy z przebrnięciem eliminacji. Maciek jest bardzo zmotywowany, by pokazywać się z jak najlepszej strony i zdobywać punkty. Pomimo tego, że musi rywalizować z wieloma młodszymi zawodnikami, wciąż jest w stanie wchodzić do ćwierćfinałów. Trudno jest jednak porównać to z tym, co było kilka sezonów temu, dlatego bardzo ważne jest, by zgrać wszystkie elementy układanki, a dodatkowo potrzebne jest też szczęście. W pierwszej części sezonu tego brakowało. Spodziewam się, że Maciej będzie w stanie osiągać dobre wyniki w niektórych sprintach Pucharu Świata – szczególnie w stylu dowolnym – w ciągu najbliższych dwóch lat, oczywiście jeśli będzie w siebie wierzył i będzie w stu procentach zdrowy. Z perspektywy drużynowej jest bardzo potrzebny ze względu na swoje doświadczenie, profesjonalizm i "team spirit". Liczę na niego także w kontekście biegów sztafetowych.
– A co z zawodnikami młodej generacji? Widzi pan kogoś, kto może osiągnąć dobry, międzynarodowy poziom?
– Mateusz Haratyk jest coraz bliżej trójki, o której rozmawialiśmy. Dobrze biega "łyżwą", ale poprawił też styl klasyczny. Jego wyniki z młodzieżowych mistrzostw świata (dwa razy zajął miejsca w czołowej "30" - red.) i kilku innych biegów były obiecujące. Michał Skowron również zrobił postęp, dobrze czuje styl klasyczny. Dawid Damian, najmłodszy w zespole – wciąż junior – ma za sobą trudny rok, ponieważ dla niego dużą zmianą były treningi z kadrą A, mam tu na myśli między innymi liczbę godzin treningowych. Mimo tego, zrobił progres, ale myślę, że dopiero przyszły sezon pokaże prawdziwy obraz tego, jaki jest jego poziom. W kadrze A jest także Kacper Antolec. Również zrobił postęp, ale ze względu na kwoty startowe – ustalone na podstawie wyników z poprzedniego sezonu – mogliśmy wystawiać w Pucharze Świata tylko trzech zawodników – nie miał szansy, by pokazać się w rywalizacji z najlepszymi. Jest już także poza kategorią do lat 23, dlatego nie mógł wziąć udziału w imprezie mistrzowskiej. Często bardzo trudno jest osiągać dobre rezultaty już w pierwszym roku pracy, bo każdy inaczej reaguje na zmianę systemu treningowego. Dlatego cieszę się z rezultatów, które osiągnęliśmy. Jestem też zadowolony z pracy, którą wykonał każdy z zawodników, dlatego wszyscy dostaną szansę w przyszłym sezonie.
– Jest pan zadowolony ze współpracy z Polskim Związkiem Narciarskim? Czy zawodnicy mają dobre warunki, by się rozwijać?
– Tak, jestem zadowolony z tej współpracy. Muszę powiedzieć, że negocjacje na początku były szybkie i konstruktywne. To, co zostało ustalone, zostało wypełnione. Oczywiście były niewielkie zmiany, ale to normalne, że nie wszystko może zostać w stu procentach przewidziane. Chciałbym zacieśnić nadzór, współpracę z juniorami, co zresztą zostało wspomniane w trakcie pierwszych negocjacji z PZN. W zeszłym sezonie z różnych powodów to niestety nie miało miejsca. Jestem przekonany, że powinniśmy zadbać o przyszłość, dowiedzieć się więcej o zawodnikach, którzy mogą dołączyć do kadry A w ciągu trzech-czterech lat. Jeśli chodzi o warunki, jakie zapewniono zawodnikom, to mogę powiedzieć, że z mojego punktu widzenia, przynajmniej kadra A ma dobre warunki, by się rozwijać, jeśli porównam to z tym, jak to wyglądało, gdy ja byłem zawodnikiem.
– Rozumiem, że będzie pan trenerem reprezentacji Polski w kolejnych sezonach.
– Tak, choć przyznam, że to nie była łatwa decyzja, bez rozmyślań o tym, że jednak lepiej byłoby odejść (śmiech). Myślę jednak, że to normalne. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zmotywowany i chcę kontynuować tę pracę. Jeśli współpraca z młodzieżą będzie bliższa, będę bardzo zadowolony, bo to da efekty w przyszłości. Piłka jest teraz po stronie PZN i zawodników.
– W tym sezonie skupiał się pan głównie na pracy z reprezentacją Polski, ale zapewne śledził pan także poczynania swojej grupy – Ed System Bauer – w maratońskim cyklu Visma Ski Classics. Jak ocenia pan tegoroczne występy Polaków: Jana Antolca i Pawła Klisza?
– To był bardzo skomplikowany sezon, trzy ostatnie odwołane biegi tylko to potwierdzają. Duża część zimy była bezśnieżna w miejscach, gdzie Jan i Paweł mieszkają, i to było widać w niektórych startach. Było kilka dobrych wyników, albo przynajmniej dobrych sygnałów, ale nie da się ukryć, że ich główny cel na ten sezon – Bieg Piastów – nie poszedł po ich myśli. Smutno mi z tego powodu, bo oczekiwałem większego postępu względem ich pierwszego sezonu w rywalizacji maratońskiej, także dlatego, że dobrze pracowali podczas letnich obozów. Ale to jest sport i myślę, że pozostaną zmotywowani i gotowi do ciężkiej pracy. To pozwoli im zrobić postęp.