Nazywa się go "Michaelem Jordanem surfingu", choć równie dobrze Michaela Jordana można by nazwać "Kellym Slaterem koszykówki". Obaj wywarli ogromny wpływ na swoje dyscypliny. Porównanie ma działać na wyobraźnię i tym mniej wtajemniczonym w historii uświadamiać, o jaki kaliber sportowca chodzi. Amerykanin to nie tylko najbardziej utytułowany surfer w historii, to także zawodnik, dla którego granice wieku nie istnieją. Innowator, którego marzeniem było stworzenie… idealnej fali. I spełnił je, budując surferskie ranczo.