| Piłka nożna / Inne ligi

Dzień, w którym objawił się talent. Freddy Adu i jego szesnastoletni rekord

Freddy Adu w barwach D.C. United (fot. Getty Images)
Freddy Adu w barwach D.C. United (fot. Getty Images)

Gdy świetnie zapowiadający się Freddy Adu strzelał pierwszego gola w MLS, kibice domagali się rychłego powołania do kadry USA. Wielki talent miał czternaście lat i właśnie stawał się najmłodszym strzelcem w historii ligi. Bił rekordy, potwierdzając ogromne aspiracje. Szesnaście lat później znalazł się na rozstaju. Zamiast nowym Pele, stał się wyrzutem sumienia wielkich korporacji.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

17 kwietnia 2004 roku Freddy Adu przedstawił się światu. Choć o talencie ze Stanów Zjednoczonych głośno było i za wielką wodą, w końcu opowieści znalazły potwierdzenie. 14-latek w 54. minucie pojawił się na boisku, zmieniając Alecko Eskandariana.

Jego D.C. United remisowało wówczas 1:1. Kolejne trafienie padło trzy minuty po jego zmianie. John Wolyniec wyprowadził MetroStars na prowadzenie. W 63. minucie, po golu Fabiana Taylora było już 3:1, a ligowe punkty coraz bardziej oddaliły się od zespołu Piotra Nowaka.

Na kwadrans przed końcem nadzieję dał jednak Adu. Trafił po raz pierwszy w karierze, stając się najmłodszym strzelcem w historii MLS. Choć jego zespół finalnie przegrał 2:3, nikt o tym nie pamiętał. Amerykańskie media owładnęło szaleństwo.

Początki

Choć Freddy Adu urodził się w Ghanie, w Afryce spędził tylko pierwsze lata życia. Jako ośmiolatek wyemigrował wraz z rodziną do Stanów Zjednoczonych. Tam też rozpoczął się jego amerykański sen.

Początki nie były jednak łatwe. Krótko po przeprowadzce do Waszyngtonu ojciec opuścił rodzinę, pozostawiając ciężar wychowania na ramionach matki. Ta, choć pracowała na kilku etatach, miała trudności z udźwignięciem odpowiedzialności. – On miał tylko mamę, ojciec nie mieszkał z nimi. Brakowało mu oparcia, otoczenie nie pomagało – mówił po latach w wywiadzie z Przeglądem Sportowym Piotr Nowak, pracujący z Adu w D.C. United.

Freddy radość znajdował jednak w piłce. Uczył się jej jeszcze na afrykańskich ulicach. Teraz do swojej dyspozycji miał znakomite kompleksy, o których przed laty nawet nie śnił. Od dziecka wykazywał talent. W Stanach zaczęto to dostrzegać.

Jego karta zaczęła się odwracać po turnieju młodzieżowym we Włoszech. 10-letni Adu zagrał wówczas znakomite zawody, zgarniając statuetkę dla najlepszego piłkarza. Znalazł się w kręgu zainteresowań Lazio i Juventusu. W waszyngtońskim domu zaczęły rozbrzmiewać telefony.

Dzwonili nie tylko przedstawiciele klubów. Wokół piłkarza pojawili się agenci, a także media. Amerykanie kochali takie historie. Żyli nimi na co dzień, obserwując ogromne talenty z NFL i NBA.

Choć soccer interesował ich znacznie mniej, szybko pokochali także Freddy'ego. Chwilę później o nowej nadziei futbolu wiedział już cały świat. Selekcjoner reprezentacji USA, Bruce Arena, mówił o nim, że to największy talent młodego pokolenia.

Jeszcze w wieku dwunastu lat Adu został głównym gościem w programie "Late Show", prowadzonym przez Davida Lettermana. Młody piłkarz emanował pewnością siebie. Tłumy go pokochały.

Mieli niesamowite oczekiwania, zbyt wygórowane. Krzywdę Freddy'emu zrobili. Sztucznie wokół niego było od samego początku. Skumali go z JoJo, piosenkarką, taką bardzo znaną małolatą. Pokazywali się razem, niby para takich celebrytów. Wokół Freddy'ego zapanowało szaleństwo. Nie mogliśmy podjechać do hotelu pod główne wejście, trzeba było od tyłu, bo tłum nie dałby mu wejść. Przemycili go w kapturze, a zameldowany był pod innym nazwiskiem. Piłkarska Beatlemania – przyznał Nowak.

W wieku dwunastu lat, bez meczu w dorosłej piłce, Adu zapracował na milionowe kontrakty reklamowe z Nike i Pepsi. W pierwszym spocie wystąpił zresztą obok Pelego. Sam miał zostać jego następcą.

Freddy Adu w swoim żywiole. Przed kamerami (fot. Getty Images)
Freddy Adu w swoim żywiole. Przed kamerami (fot. Getty Images)

Upadek

Ogromna rozpoznawalność była jednak tylko dodatkiem do stojącej otworem kariery piłkarza. Zainteresowanie Freddym wyrażały kolejne europejskie kluby. Inter Mediolan miał złożyć za niego ofertę opiewającą na niemal milion dolarów. Chętny do zakupu był również Manchester United. Sam sir Alex Ferguson z zaciekawieniem obserwował poczynania młodziana.

Adu zdecydował się jednak pozostać w Stanach. To one zapewniły mu sławę, to w nich czuł się najlepiej. Wciąż wierzył, że zostanie etatowym reprezentantem kraju. – Wyobrażam sobie, że gram w kadrze USA w finale mistrzostw świata. Nasi rywale są faworytami, ale to my wygrywamy – mówił wówczas.

Po drodze do reprezentacji bił kolejne rekordy. Został najmłodszym profesjonalnym sportowcem w historii USA, najmłodszym debiutantem w MLS oraz najmłodszym strzelcem gola w lidze. W wieku szesnastu po raz pierwszy zagrał w reprezentacji.

Wielu sądziło, że jako 17-latek znajdzie się w kadrze na mundial w Niemczech. Tak się jednak nie stało. Powołania próżno oczekiwał również cztery lata później, kiedy to reprezentacja szykowała się do wyjazdu do RPA. Zaczynał się powolny upadek wielkiej nadziei.

W pewnym momencie Freddy przyszedł, że chce grać na dziesiątce. Tłumaczyłem mu, że mamy tam Christiana Gomeza, trzy lata z rzędu wybieranego do najlepszej jedenastki MLS. W 2006 roku zmieniłem system, żeby odciążyć Freddy’ego jako wahadłowego. Przeszliśmy na hybrydowy, kiedyś Argentyna tak grała. Mieliśmy 17 meczów bez porażki. W połowie sezonu zapewniliśmy sobie awans do play-offów, tyle punktów nawaliliśmy. I znów Freddy prosił o grę na środku. (…) No, ale niedługo odszedłem do reprezentacji USA. Freddy wymyślił, że zmieni klub na Salt Lake City. Tam mu zagwarantują grę na dziesiątce. Zagrał tak sześc meczów i z powrotem na bok – wspomniał były trener Lechii Gdańsk.

W 2007 roku przyszedł długo odkładany krok. Freddy przeniósł się do Europy. Nie do Juventusu czy Interu, a do świetnie szkolącej młodzież Benfiki. Ruch wydawał się racjonalny.

Freddy Adu w Lidze Mistrzów. Mecz Benfica – Celtic (fot. Getty Images)
Freddy Adu w Lidze Mistrzów. Mecz Benfica – Celtic (fot. Getty Images)

Amerykanin nie odnalazł się jednak na Starym Kontynencie. Chwilę po transferze rozpoczął serię wypożyczeń. Nie poradził sobie w Monaco, Belenenses, czy Arisie. Promyczkiem nadziei okazał się pobyt w drugiej lidze tureckiej, dzięki któremu Adu wrócił do MLS i zasłużył na powołanie do kadry.

W 2011 roku ponownie trafił pod skrzydła Nowaka. Choć nie był to ten sam Adu, który współpracował z nim w D.C. United, piłkarz zaczynał wracać do żywych. W ponad czterdziestu meczach strzelił dziesięć goli. Z klubem pożegnał się jednak Nowak, a Freddy wyruszył na kolejną eskapadę.

Trafił do Brazylii. Później przyszedł czas na Serbię, Finlandię i oblane testy w drugiej lidze duńskiej. Kolejna nieudana europejska przygoda znów zmusiła go do powrotu do kraju.

W 2017 podjął jednak ostatnią próbę. 28-letni wówczas Adu pojawił się... w Nowym Sączu. Tak jak poprzednio progi okazały się dla niego zbyt wysokie. Oblał testy w Sandecji i z podkulonym ogonem wrócił do kraju. Po krótkiej przygodzie w Las Vegas od 2018 pozostaje bez pracy.



Jest jednym z największych zmarnowanych talentów XXI wieku. I wyrzutem sumienia wielkich korporacji. To one doprowadziły go na skraj upadku, wpędzając w mylne poczucie własnej wartości.

Freddy'ego chwalono za talent, nigdy za pracę. Był kolejnym geniuszem zesłanym przez Boga, mającym zbawić światowy futbol. Takimi słowami na swojego następcę namaszczał go zresztą Pele.

Szum i medialność zniszczyły pasję. Piłka młodzieżowa stała się dla niego sposobem łatwego zarobku, nie zaś drogą do zawodowstwa. Adu zawierzył swój los tłumowi popleczników, zapewniających go o jego wielkości.

Nastolatek żył w mydlanej bańce. Uwierzył, że naprawdę może wszystko. Światową sławę zyskał jeszcze przed pierwszym profesjonalnym meczem. Skoro do tej pory wszystko szło jak z płatka, to dlaczego w przyszłości miałoby być inaczej?

Rzeczywistość okazała się jednak okrutna. Freddy docenił to co dostał od losu, dopiero gdy wszystko stracił. Dziś jest przykładem, jak nie postępować z młodymi, utalentowanymi zawodnikami.

Czerwone włosy i problemy z kontuzjami. Urodziny Ljungberga
fot. Getty
Czerwone włosy i problemy z kontuzjami. Urodziny Ljungberga

Zobacz też
Messi z Ronaldo w jednej lidze? Trwają negocjacje!
Lionel Messi może trafić do ligi saudyjskiej

Messi z Ronaldo w jednej lidze? Trwają negocjacje!

| Piłka nożna / Inne ligi 
Bułka ma nowego trenera. Duże nazwisko!
Christoph Galtier poprowadzi zespół Marcina Bułki (fot. Getty).

Bułka ma nowego trenera. Duże nazwisko!

| Piłka nożna / Inne ligi 
Wielki występ Messiego. Gole jak za dawnych lat [WIDEO]
Lionel Messi rozegrał świetny mecz (fot. Getty).

Wielki występ Messiego. Gole jak za dawnych lat [WIDEO]

| Piłka nożna / Inne ligi 
10 mln euro za Polaka! Dwa kluby zainteresowane
Cezary Miszta (fot. Getty)

10 mln euro za Polaka! Dwa kluby zainteresowane

| Piłka nożna / Inne ligi 
Marcin Bułka ma nowy klub! Zawrotna suma w kontrakcie
Marcin Bułka (fot. Getty)

Marcin Bułka ma nowy klub! Zawrotna suma w kontrakcie

| Piłka nożna / Inne ligi 
Polecane
Najnowsze
Reprezentant zmienił klub. Wzmocnił ligowego rywala
nowe
Reprezentant zmienił klub. Wzmocnił ligowego rywala
| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe 
Łukasz Kozub zagra dla drużyny z Olsztyna (fot. Getty).
Iga Świątek pisze historię na Wimbledonie
Iga Świątek (fot. Getty Images)
Iga Świątek pisze historię na Wimbledonie
| Tenis / Wielki Szlem 
Legia Warszawa przeszła rewolucję? "Mamy trenera głodnego sukcesu"
Patryk Kun rozpocznie sezon w podstawowym składzie Legii Warszawa? (fot: PAP)
tylko u nas
Legia Warszawa przeszła rewolucję? "Mamy trenera głodnego sukcesu"
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Dwa problemy Legii przed startem sezonu. Są znaki zapytania
Ruben Vinagre nie rozpocznie sezonu w podstawowym składzie Legii Warszawa? Występ Portugalczyka jest pod znakiem zapytania (fot:
Dwa problemy Legii przed startem sezonu. Są znaki zapytania
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Bez Bukowieckiej w sztafecie na MŚ? "Chciałabym, ale plan jest bardzo ciężki"
Natalia Bukowiecka (fot. PAP/Paweł Skraba)
Bez Bukowieckiej w sztafecie na MŚ? "Chciałabym, ale plan jest bardzo ciężki"
| Lekkoatletyka 
Gorzkie refleksje Polek. "Ciężka praca nie gwarantuje sukcesu"
Ewa Pajor (fot. Getty Images)
Gorzkie refleksje Polek. "Ciężka praca nie gwarantuje sukcesu"
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
Wyraźny apel przed ostatnim meczem Polek. "Bądźmy odważne"
Adriana Achcińska w starciu z rywalką (fot. Getty)
Wyraźny apel przed ostatnim meczem Polek. "Bądźmy odważne"
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Do góry