13 maj 2020 | Lekkoatletyka

Kiedy lekkoatletyczne mityngi w Polsce? Szef Centralnego Kolegium Sędziów: możliwy start już w czerwcu

Joanna Jóźwik, Konrad Bukowiecki oraz Justyna Święty-Ersetic (fot. Getty Images) — Joanna Jóźwik, Konrad Bukowiecki oraz Justyna Święty-Ersetic podczas zawodów (fot. Getty Images)

Wszystko wskazuje na to, że w czerwcu uda się zorganizować pierwsze lekkoatletyczne mityngi w kraju na otwartym stadionie. Sprawę przybliża między innymi szef Centralnego Kolegium Sędziów, Filip Moterski.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Renaud Lavillenie po zakończeniu kariery lekkoatlety planuje starty w sportach motorowych

Rekordzista świata w maratonie wzywa do pomocy

Czytaj też

Rekordzista świata w maratonie wzywa do pomocy

Czas zarazy to również egzamin kryzysowego zarządzania dla przedstawicieli Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Ci robią wszystko, by zawodnicy bez narażania zdrowia i życia przystępowali do zmagań. Pojawiły się pierwsze informacje gdzie i kiedy można będzie przeprowadzić rywalizację. Według dziennikarzy "Sportu" w weekend 6 i 7 czerwca miałyby się odbyć nawet cztery mityngi. Podano także nazwy miast: Częstochowa, Ruda Śląska, Chorzów, Rybnik i Bielsko-Biała.

Mityngi w Polsce już w czerwcu?
– Ośrodki mogą się ewentualnie przygotowywać. Przecież nadal nie wiedzą jakie będą wytyczne. Żadne kluczowe decyzje jeszcze nie zapadły. Jesteśmy już do iluś imprez przygotowani, ale nadal czekamy na informacje od rządu. Bez tego ani rusz – przekonywał Sebastian Chmara, halowy mistrz świata w siedmioboju, w rozmowie z TVPSPORT.PL.

W tej kwestii głos zabrał także Filip Moterski, szef Centralnego Kolegium Sędziów. – Jest w trakcie głosowania przez zarząd PZLA rekomendacja, która w piątek prawdopodobnie trafi do Ministerstwa Sportu, tak żeby formalnie rozpocząć proces odmrażania lekkoatletyki, zgodnie z prawem i za zgodą władz. Realny termin powrotu do organizowania zawodów to czerwiec, może jego połowa. Oczywiście z zachowaniem przepisu dotyczącego pojawiania się maksymalnie 50 osób na płycie. Imprezy wyższej rangi, to raczej lipiec. Może wtedy zostaną zniesione dodatkowe ograniczenia. Najważniejszą kwestią jest dbałość o bezpieczeństwo – podkreślił.

Czytaj także: Robert Maćkowiak kończy 50 lat. "Już nigdy nie pobiegnę 400 metrów"

Jeśli po czasie dojdzie do wewnątrzkrajowej rywalizacji nie obędzie się bez kolejnych obostrzeń. – Będzie podział na bloki zawodów. Blok skoków, rzutów, biegów. Dopiero na drugim etapie znoszenia obostrzeń rekomendujemy, że dwa bloki będzie można łączyć. Będziemy ściśle przestrzegać liczby osób podczas zmagań. Zmodyfikowany zostanie proces składania protestów i apelacji. Do teraz odbywało się to w dużej mierze drogą ustną. Przejdziemy na formę pisemną. Jest ona stosowana przez europejskie i światowe władze podczas najważniejszych imprez. Przeniesiemy też część komunikacji na poziom internetowy. Są wprowadzone limity zgłoszeń w danych konkurencjach technicznych. Nie powinno być zgłoszonych więcej niż 16 osób. Dochodzi do tego elektroniczne potwierdzanie zgłoszeń, tak by ograniczyć kontakt – przekazał.

Rekordzista świata w maratonie wzywa do pomocy

Czytaj też

Rekordzista świata w maratonie wzywa do pomocy

Anna Sabat i Joanna Jóźwik podczas biegu (fot. Getty Images)

Więcej osób niż w PKO Ekstraklasie
Ważnym aspektem w przygotowywaniu zmagań jest także fakt, że liczba osób, które mogłyby brać udział w walce o zwycięstwo przewyższa zgłoszenia w innych dyscyplinach. – W porównaniu do innych dyscyplin, gdzie na przykład na poziomie ekstraklasy piłkarskiej mamy do czynienia z 900 zawodnikami, w lekkoatletyce jest nawet kilkadziesiąt tysięcy osób, które posiadają licencję zawodniczą. Średnio na jednych zawodach brało udział około 350-370 osób (dane z lat 2013-2019). Tych imprez mieliśmy w kalendarzu w sumie rokrocznie około 300-350. Łatwo można pomnożyć, że w ciągu kilku dni pojawiało się kilka tysięcy osób. Praktycznie nie do zrealizowania jest przebadanie wszystkich zawodników, poza tymi, którzy już znajdują się w ośrodkach sportowych, takich jak COS-y. Oni podlegają obowiązkowym rygorom sanitarnym. Co do reszty zawodników, obawiam się, że jest to niewykonalne w tym momencie – dodał Moterski.

Czytaj także:Kiedy wraca lekkoatletyka? Znamy kalendarz mityngów na 2020 rok

Jedno jest pewne. Nikt ze środowiska PZLA nie będzie podejmował radykalnych decyzji. – Nie ma się co się spieszyć. To nie ma być zrobione na już, na teraz. Chcemy być pewni, że wszystko będzie bezpieczne i nikt nie będzie zagrożony. Trend odwraca się na korzyść – zakończył.

Pozwolenia nadal nie ma
Mimo powolnego odmrażania sportu w Polsce, przedstawiciele poszczególnych związków muszą czekać na decyzję "z góry". Podobnie jest w lekkoatletyce. – Jeśli będzie pozwolenie na organizowanie zawodów do 50 osób, to mamy przygotowane wytyczne, jak to należy robić. Regulamin nadal jest dopracowywany. Realną moc będzie miał, gdy obostrzenia zostaną poluzowane. Trudno mówić, że regulaminy już działają. Jest w dużej mierze przygotowany, ale czekamy na kolejne decyzje – podkreślił Krzysztof Kęcki, szef szkolenia PZLA.

Odniósł się także do informacji przekazywanych przez śląskie ośrodki. – W oparciu o nasze wytyczne będą organizować zawody. Na Śląsku mogli podać wstępne daty, ale nie było to jeszcze z nami uzgadniane. Organizator musi spełniać kryteria, inaczej nie dojdzie do rywalizacji. Data zmagań musi się znaleźć w oficjalnym kalendarzu. Teraz można jeszcze tylko gdybać – zakończył.

Międzynarodowe starty coraz bliżej
Wiemy już, że 11. Memoriał Kamili Skolimowskiej, który odbędzie się w ramach Continental Tour, zachował niezmieniony termin 6 września. Na razie nie poinformowano, czy imprezy będą odbywać się z udziałem publiczności.

Co ważne, spośród wydarzeń rangi mistrzostw świata, w tym roku odbędą się tylko MŚ w półmaratonie w Gdyni (17 października). Halowe MŚ w Nankinie już wcześniej przełożono na 19-21 marca 2021.