W środę mija 20 lat od dnia, w którym Adam Matysek wywalczył z Bayerem Leverkusen wicemistrzostwo Niemiec. Aptekarze wypuścili z rąk tytuł najlepszej drużyny kraju w ostatniej kolejce, przez sensacyjną porażkę z Unterhaching. – Gdy wróciliśmy do naszego miasta, kibice obrzucili autobus kuflami z piwem – opowiedział były bramkarz reprezentacji Polski w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Przed ostatnim meczem byliście liderem. W wyjazdowym spotkaniu z Unterhaching wystarczył remis. Wasi rywale mieli zapewnione utrzymanie i w zasadzie byli już na wakacjach. Jak pan tłumaczy to, co stało się w tamtym starciu?
Adam Matysek: – Kolejny cud, który zdarzył się w futbolu. Szkoda tylko, że moim kosztem. Powinniśmy ich zmiażdżyć, mieliśmy kilkanaście sytuacji. Wpływu nie powinno mieć nawet to, że straciliśmy dwie bramki. Powinno być 7:2, 8:2... Unterhaching to miasto z regionu Monachium, dlatego wiedzieliśmy, że rywale będą chcieli pomóc Bayernowi. Mecz był niezwykle nerwowy, bo marnowaliśmy mnóstwo sytuacji. Potem przyszły kolejne nieszczęścia. Najpierw Michael Ballack zrobił wślizg, po którym piłka wpadła do bramki. Do teraz zastanawiam się, dlaczego to zrobił. Widział, że wychodzę do piłki. W drugiej połowie gola głową strzelił Markus Oberleitner. Trudno wyjaśnić, co się wtedy wydarzyło.
– Jaka atmosfera panowała w szatni?
– To była tragedia. Zamiast fety był jeden wielki pogrzeb. Nikt się nie odzywał, kompletna cisza. W dodatku przez ścianę słychać było radość rywali. Nikt nie odważył się zabrać głosu, podobnie było na lotnisku... Władze klubu zorganizowały oglądanie meczu na stadionie w Leverkusen. Później mieliśmy przylecieć i wspólnie z fanami cieszyć się z tytułu. Spotkanie z kibicami było jednak mało przyjemne. Nasz autobus został obrzucony kuflami z piwem, fani byli rozczarowani i wściekli.
– Bayer zgubiła pewność siebie? Trener Christoph Daum po latach uskarżał się na atmosferę, która zapanowała w klubie. Większość osób już zajęła się planowaniem fety. Mało kto myślał o tym, że do rozegrania pozostał jeszcze jeden mecz...
– W ostatnich dniach przed spotkaniem wkradło się rozluźnienie. W końcówce sezonu wygraliśmy dwa bardzo trudne wyjazdowe starcia – z Werderem Brema i Hamburgerem SV. Wyprzedziliśmy Bayern po długim pościgu. Wtedy większość myślała już, że nie może nam się stać nic złego. W przedostatniej kolejce pokonaliśmy Eintracht Frankfurt i do Unterhaching jechaliśmy jak po swoje. Lepszego rywala nie można było sobie wymarzyć. Możesz stracić tytuł w Gelsenkirchen, w Bremie albo w Dortmundzie... ale tam? To wydawało się niemożliwe, nikt nie brał tego pod uwagę. Nawet dzień przed meczem było zbyt wiele luzu. Znajomi przychodzili do hotelu w Monachium, w którym przebywaliśmy. Były spotkania, przekazywaliśmy im bilety, bo każdy chciał zobaczyć nasz zwycięstwo z trybun. Zazwyczaj to nie wyglądało w ten sposób. Zabrakło koncentracji.
– Można znaleźć wypowiedzi piłkarzy Unterhaching, którzy twierdzili, że przed pierwszym gwizdkiem na twarzach niektórych pana kolegów malowało się przerażenie.
– To akurat bzdura. Mieliśmy w składzie Bernda Schneidera, Emersona, Ze Roberto, Ballacka, Ulfa Kirstena czy Olivera Neuville'a. Ktoś z nich miał bać się Unterhaching? Ci piłkarze pokonywali dużo mocniejszych rywali. Mieliśmy olbrzymią siłę ognia, która jak na złość, w tym meczu zawiodła.
– Otoczenie Bayernu przez cały tydzień poprzedzający kolejkę przekonywało, że przegracie, a oni pokonają Werder. Te wypowiedzi mogły jakoś wpłynąć na pana drużynę?
– Być może było to gdzieś w naszej podświadomości. Mieliśmy mocny zespół, ale Bawarczycy byli drużyną, która rok wcześniej zagrała w finale Ligi Mistrzów. Mieli większe doświadczenie, lepiej radzili sobie w sytuacjach stresowych. Właśnie tego mogło zabraknąć nam. W piłce decydują detale i tak samo było wtedy. Wygrali z Werderem i zrównali się z nami punktami, ale mieli lepszy bilans bramkowy.
– Lepiej dla Bayeru byłoby, gdyby Unterhaching miało przed tym spotkaniem "nóż na gardle" i walczyło na przykład o utrzymanie?
– Z pewnością. Mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Oni nie mieliby też takiego luzu. Po latach zastanawiam się, czy warto było narzucać w tym meczu swój styl? Punkt dawał nam tytuł, a my rzuciliśmy się na nich i chcieliśmy zdominować. Przez to mieli możliwość wyprowadzania kontrataków. Sami daliśmy im szansę, by wykorzystali nasze błędy. Po nas nie było widać strachu, stawka nas nie sparaliżowała. Gdyby było inaczej, mielibyśmy problemy z opanowaniem piłki i nie stworzylibyśmy tylu okazji.
– W tamtym czasie trenerem Bayeru był Christoph Daum, o którym później było głośno z powodu różnych skandali. Jak pan go wspomina?
– To był jeden z trenerów, którzy mieli nowe, niespotykane wówczas podejście. Przeprowadzał mnóstwo treningów taktycznych, niektóre schematy powtarzaliśmy do znudzenia. Chciał, by zespół utrzymywał się przy piłce, na boisku byliśmy ustawieni bardzo wysoko. Miał świetny warsztat, ale gorzej radził sobie w relacjach z piłkarzami.
– Nie dogadywał się z szatnią?
– Problem z Daumem polegał na tym, że bardzo mało z nami rozmawiał. Miał swój świat, był niesamowicie skupiony na tym, by wywalczyć mistrzostwo. Unikał jednak rozmów z drużyną. Trener czasami musi być jak ojciec. Warto poświęcić trochę czasu na indywidualne rozmowy, a tego nie było. Potrzebowaliśmy normalnego kontaktu, a nie mogliśmy na to liczyć.
– Kilka miesięcy później Daum odszedł, bo wybuchła wielka afera. Uli Hoeness oskarżył go o zażywanie narkotyków, a testy dały wynik pozytywny. Trener Bayeru miał wtedy objąć także reprezentację Niemiec.
– Byliśmy zszokowani. Pamiętam, że spędzaliśmy czas w klubowym hotelu, a trener nie pojawił się na kolacji dzień przed meczem z Borussią Dortmund. To się zdarzało, bo Daum spędzał czas na rozmowach z władzami klubu. W dniu meczu dowiedzieliśmy się o skandalu i o tym, że trener został zwolniony. Mocno nas to zabolało. Szkoleniowcem został Rudi Voeller. Pokonaliśmy Borussię Dortmund 2:0.
– Wspominał pan o gwiazdach Bayeru. Która z nich zrobiła na panu największe wrażenie?
– Niesamowitą lewą nogę miał Ze Roberto, ale jeszcze bardziej zapamiętałem jego rodaka, Emersona. Niezależnie od tego, w jakim stanie było boisko, zawsze grał w tzw. lankach. Nigdy nie używał wkrętów. Pamiętam wyjazdowy mecz Pucharu UEFA z Udinese, kiedy boisko było tak grząskie, że trudno było znaleźć stalowe korki, które zapewniłyby równowagę. Zapadaliśmy się w trawie po kostki. Emerson jako jedyny wyszedł na boisko w lankach i... ani razu się nie poślizgnął. Grał niezwykle czysto, praktycznie nie robił wślizgów. To niebywałe u defensywnego pomocnika. Nieprzypadkowo grał później w Juventusie i Realu Madryt.
– Często myśli pan o tamtym sezonie?
– Nie, chociaż pierwszy okres po tej porażce był trudny. Po latach pozostał niedosyt. Żałuję, że z różnych powodów, także tych zdrowotnych, trafiłem do Bundesligi dość późno. Gdyby doszło do tego wcześniej, szans na zdobycie mistrzostwa mogłoby być więcej. Żartobliwie można powiedzieć, że rzuciliśmy na klub pewną "klątwę". W 2002 roku Bayer znów stracił mistrzostwo w końcówce, do tego przegrał finał Ligi Mistrzów i Pucharu Niemiec.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.