| Czytelnia VIP

Inter Miami – zły interes Davida Beckhama

David Beckham (fot. Getty Images)
David Beckham (fot. Getty Images)
Katarzyna Przepiórka

Mogłoby się wydawać, że zawsze jest skazany na sukces i podobnie będzie po zakupie klubu piłkarskiego. A tu utopione miliony dolarów, konflikt z władzami miasta, lata walki o wejście do MLS, a na koniec kłopot z nazwą klubu i transferem Pizarro. To nie jest udany interes Davida Beckhama.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Milan na zakupach. Niemiec chce odbudować potęgę

Czytaj też

Dayot Upamecano i Serge Aurier (fot. Getty Images)

Milan na zakupach. Niemiec chce odbudować potęgę

29 stycznia 2018 roku komisarz ligi – Don Garber ogłosił na zorganizowanej z pompą konferencji, że Major League Soccer zawita do Miami. David Beckham, który stał za tym pomysłem, długo zastanawiał się nad porzuceniem tego projektu, ale koniec końców znalazł się na tej wyboistej i krętej drodze. A wszystko zaczęło się w 2007 roku…

Klauzula i grube miliony w kieszeni


Przenosiny Anglika do Major League Soccer zapoczątkowały nową erę w historii tych rozgrywek. Jego transfer do Los Angeles Galaxy pociągnął za sobą wprowadzenie rewolucyjnej zasady Designated Player (kontrakty gwiazdorskie, które nie wliczają się do salary cap) oraz spowodował znaczący wzrost zainteresowania MLS w Europie. Po latach okazało się, że Beckham zabezpieczył się biznesowo. Przewidział ogromny wzrost wartości klubów i wyraźnie zastrzegł, że jeśli będzie chciał kiedyś wprowadzić zespół do MLS, to wpisowe w jego przypadku będzie wynosiło 25 milionów dolarów. Dzisiaj wiemy, że była to cena promocyjna. Kluby wchodzące do ligi mniej więcej w tym samym czasie, co Miami, płaciły po 150 milionów zielonych, a w grudniu 2019 roku Charlotte wyłożyło aż 325 miliony dolarów!

Pierwszy krok Davida w kierunku stworzenia własnego klubu był więc naprawdę przemyślany, ale później było już tylko gorzej. Don Garber zapowiedział w 2012 roku, że w Miami musi znów powstać klub. W MLS grały dotąd dwie drużyny z Florydy: Tampa Bay Mutiny (1996-2001) i Miami Fusion (1997-2001). Obie zostały rozwiązane, co jest zastanawiające, bo były tylko trzy takie przypadki w historii ligi. Rok po deklaracji komisarza ligi zaczęło się pojawiać coraz więcej doniesień o wejściu Anglika do MLS z nową drużyną. Plotki zostały potwierdzone na początku lutego 2014. Wtedy dołączyli oficjalnie do niego Simon Fuller (przedsiębiorca i producent filmowy) oraz Marcelo Claure (miliarder boliwijskiego pochodzenia) i ta trójka poprosiła o dołączenie nowej drużyny do Major League Soccer.

Lata mijały, do ligi weszli New York City FC, Orlando City, Atlanta United, Minnesota United i Los Angeles FC, a klubu Beckhama wciąż nie było w MLS i niewiele wskazywało na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić. A jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o…

Pieniądze i tereny pod budowę


Wydawać by się mogło, że takich gości stać na budowę stadionu, więc w czym problem? Początkowo próbowano doprowadzić do tego, żeby część kosztów pokryło miasto. Zdecydowanie bardziej złożone było znalezienie miejsca pod budowę takiego obiektu. Przepychanki trwały dobrych kilka lat, a z czasem wzmianki o wejściu klubu Anglika do MLS wywoływały już uśmiech politowania i były świetnym pretekstem do kolejnych memów.

W maju 2017 roku Beckham powiedział, że budowa stadionu z prywatnych środków to ostatnia szansa na dostanie miejsca w MLS. Miasto jednak wciąż nie wyrażało zgody na udostępnienie terenów pod budowę, a trzy projekty zostały przez radę miasta odrzucone (PortMiami, Museum Park, Little Havana). Przełom nastąpił w czerwcu, kiedy osiągnięto wstępne porozumienie.

Anglik wydał 9 milionów dolarów na zakup brakującej działki o powierzchni trzech akrów pod budowę stadionu. Sześć akrów grupa zakupiła w marcu za 19 milionów. Był to ważny krok w kierunku budowy obiektu w Overtown. To właśnie dlatego Don Garber spojrzał w końcu przychylnym okiem na akces grupy Beckhama i postanowił przyznać Miami miejsce w Major League Soccer. 29 stycznia 2018 roku Anglik mógł odetchnąć z ulgą. Wszyscy pomyśleli, że po latach starań Becks zdobył szczyt i dopiął swego, ale inwestor bardzo szybko zorientował się jednak, że czeka go kolejna mozolna wspinaczka, o wiele trudniejsza, niż mogłoby się wydawać.

Milan na zakupach. Niemiec chce odbudować potęgę

Czytaj też

Dayot Upamecano i Serge Aurier (fot. Getty Images)

Milan na zakupach. Niemiec chce odbudować potęgę



Nowa grupa, większe biznesy, jeszcze większe problemy


Tuż przed ogłoszeniem wejścia do MLS dołączyli do projektu bracia Jorge i Jose Mas – miliarderzy i właściciele firmy inżyniersko-budowlanej MasTec oraz Masayoshi Son – założyciel i dyrektor japońskiej korporacji telekomunikacyjnej SoftBank. Jak się okazało, były to znaczące zmiany, które bardzo szybko wmusiły rezygnację z budowy stadionu w Overtown. Tereny w pobliżu portu lotniczego w Miami to był łakomy kąsek i stadion miał tam najmniejsze uzasadnienie.

W pewnym momencie klub stał się tylko dodatkiem do interesów grupy inwestorów. W lipcu 2018 zaprezentowano plan budowy Miami Freedom Park na terenie publicznego pola golfowego (takie tereny są bardzo popularne na Wschodnim Wybrzeżu USA). W końcu zdecydowano się na referendum, w którym mieszkańcy mieli się wypowiedzieć, czy chcą zamienić publiczne pole golfowe na kompleks piłkarsko-handlowy, a właściwie handlowo-korporacyjny z piłkarskim obiektem w tle. Tydzień po ogłoszeniu referendum podpalono wózki golfowe… Dosyć szybko złapano odpowiedzialnego za włamanie i wywołanie pożaru, ale spowodowało to kolejne problemy spółki Beckhama. Spekulacje na temat takiego zbiegu okoliczności z pewnością nie były mu na rękę. W szczególności wtedy, kiedy zatrudnieni przez grupę inwestorów rozkręcali kampanię za kilka milionów, mającą przekonać mieszkańców do głosowania w referendum za przeznaczeniem 131 akrów gruntów publicznych na prywatny projekt komercyjny.

Czym właściwie ma być ten Miami Freedom Park? Inwestycją liczoną w miliardach pod przykrywką budowy stadionu piłkarskiego na 25 000 miejsc. Bez klubu piłkarskiego budowa na takim terenie hotelu, centrum handlowego oraz parku biurowego byłaby marzeniem ściętej głowy. Stadion i jedenaście boisk piłkarskich to niewielki koszt. 20 hektarów w takim miejscu to żyła złota, nawet jeżeli pozostałe 23 hektary pozostaną publicznym parkiem dla mieszkańców.

Anglik przedstawił wyniki referendum, zgodnie z którymi 60 procent głosujących zadeklarowała, że zgadza się na 99-letnią dzierżawę Miami Freedom Park przez jego grupę. Inwestorzy deklarują płacenie miastu rocznego czynszu w wysokości minimum 3,5 miliona dolarów i stworzenie wielu miejsc pracy, ale projekt wciąż budzi ogromne kontrowersje i nie osiągnięto w tej sprawie całkowitego porozumienia.

Arszenik i przepychanki z ratuszem


Większość z 53 hektarów jest na razie zasypanych popiołem ze starej spalarni miejskiej, która została zamknięta kilkadziesiąt lat temu. Teren pod budowę Miami Freedom Park jest więc znacznie bardziej toksyczny, niż zakładano, a zanieczyszczenie arszenikiem przekracza dwukrotnie dopuszczalny poziom. W niektórych miejscach stwarza nawet zagrożenie dla zdrowia. Po analizie próbek błota z obiecanego pola golfowego, na którym ma powstać kompleks Beckhama, stwierdzono wysokie skażenie (w niektórych miejscach nawet 15 cm pod powierzchnią trawnika).

W większości ze 140 próbek poziom obecności arszeniku był dwukrotnie wyższy, a poziom skażenia borem i ołowiem był też zdecydowanie powyżej normy. Opisano w 193-stronicowym raporcie te wyniki badań, ale urząd miasta Miami ogłosił, że w tej sytuacji zleci badanie ziemi innej firmie (to i wcześniejsze było opłacone przez klub). Kolejny raz potwierdziło się ciekawe podejście Interu Miami do ratusza. Na spotkanie przyszli z raportem, ale nie pozostawili urzędnikom kopii. Podobnie było latem 2018 roku, gdy klub pokazywał plan stadionu, ale nie zostawił potem projektu. Inwestorzy Interu zapowiedzieli jednak, że oczyszczą teren na swój koszt. Oczywiście spowoduje to zapewne wydłużenie prac przy budowie stadionu o kolejne trzy lub cztery miesiące. Z powodu skażenia ziemi koszt przygotowania terenu pod budowę może wzrosnąć z 35 milionów dolarów do 50. Podczas listopadowego spotkania w ratuszu kolejny raz nie przegłosowano dzierżawy i mamy impas w rozmowach stron konfliktu.

Inter Miami?


Jakby tego było mało kolejnym kłopotem jest… nazwa klubu. 5 września 2018 oficjalnie przedstawiono w USA Inter Miami z logiem i barwami. Nie podoba się to włoskiemu klubowi, który skierował spór na drogę sądową. Na początku lutego podano, że amerykański zespół przegrał pierwszą rozprawę o naruszenie znaku towarowego. Inter Mediolan zastrzegł bowiem przed kilkoma laty nazwę w Amerykańskim Urzędzie Patentowym i Znaków Towarowych. W trakcie procesu Major League Soccer (kluby i piłkarze podlegają tej organizacji) nie uzasadniła w odpowiedni sposób, dlaczego klub z Miami wykorzystał akurat taką nazwę. Jeżeli włoski klub udowodni, że doszło do nadużycia podczas rejestracji, to Beckham będzie zmuszony do zmiany nazwy drużyny.

Bez gwiazd z Europy, z Rodolfo Pizarro i kłopotami z FIFA


W trakcie przygotowań do startu sezonu łączono z Interem Miami chyba wszystkie znane nazwiska piłkarzy z Europy, którzy akurat mogli zmienić klub. Bohaterami cotygodniowych artykułów byli Gareth Bale, Edinson Cavani, David Silva, Radamel Falcao, a nawet Neymar, Lionel Messi, Cristiano Ronaldo oraz Robert Lewandowski. A do klubu trafił tylko… Rodolfo Pizarro.

Polak w Japonii. "Tylu autografów u nas nie rozdawałem"
(fot. Getty)
Polak w Japonii. "Tylu autografów u nas nie rozdawałem"

Większości obserwatorów to nazwisko nic nie mówi, bo kojarzą go głównie fani piłki ze strefy CONCACAF i… trener Interu Miami – Diego Alonso. Szkoleniowiec nalegał na transfer Meksykanina, ale ta saga zdawała się nie mieć końca. Pojawiały się bowiem doniesienia, że klub z Meksyku woli sprzedać piłkarza do Europy. Wydawało się nawet, że temat upadł, bo drużyny nie dogadały się, która z nich ma zapłacić podatek. 12 lutego pojawił się jednak na oficjalnej stronie Monterrey komunikat, że 26-latek dołączy do klubu z Miami. Inter potwierdził transfer kilka dni później, a wcześniej w sieci krążyły już nagrania z golem, którego strzelił Rodolfo w sparingu w barwach nowego klubu.

Na domiar złego Pizarro przyznał w jednym z wywiadów, że Beckham podczas wideokonferencji przekonał go do zakończenia kontraktu z Monterrey, co nastąpiło 12 lutego. Anglik jest w zarządzie klubu z Miami, więc oznacza to złamanie przepisów FIFA. Dziennikarze ESPN ujawnili, że prawnicy meksykańskiego klubu złożyli skargę. Wiele wskazuje na to, że Anglika mogą czekać kolejne nieprzyjemności, jakby nazwa i nieustające problemy z radą miasta nie były wystarczającym powodem do zmartwień, nie mówiąc już o zmianach na rynku transferowym spowodowanych pandemią. Nie od dziś wiadomo bowiem, że Beckham planował wzmocnienia latem.

Fort Lauderdale jako rozwiązanie tymczasowe


Skoro klub nie ma stadionu w centrum, to gdzie będzie rozgrywał mecze w tym sezonie? Główna baza Interu Miami znajduje się w Fort Lauderdale, 50-60 km od miejsca, gdzie pierwsza drużyna ma docelowo grać. To właśnie tam wybudowano nowoczesne centrum treningowe, które powinno służyć seniorom, rezerwom i akademii. W tym miejscu znajduje się też stary stadion z 1959 roku. Odnowiono jednak Lockhart Stadium, który może pomieścić 18 000 kibiców i na razie tam będą grali piłkarze Interu Miami. Otwarcie obiektu zostało opóźnione ze względu na zawieszenie sezonu MLS, więc wiadomo, że Beckham stracił znów pieniądze. Szacuje się, że inwestycja w Fort Lauderdale kosztowała 140 milionów dolarów, ale kto bogatemu zabroni żyć ubogo?

Przed meczem Interu Miami z Los Angeles FC komisarz MLS – Don Garber powiedział, że nie ma takiej możliwości, żeby zostali w Fort Lauderdale na stałe. Podkreślił również, że centrum treningowe jest imponujące, ale to miejsce dla drużyny USL i akademii, a oni muszą przenieść się do centrum. Na razie nie jest to jednak takie oczywiste, bo przepychanki pomiędzy politykami a grupą Beckhama trwają w najlepsze i nie jest powiedziane, że stadion zostanie oddany do użytku na początku następnego sezonu, jak planowano. Komisarz ligi zapowiedział wsparcie ze strony ligi w rozmowach z ratuszem.

David Beckham miał skupiać uwagę i prowadzić Inter Miami do sukcesów. Z tym pierwszym nie ma najmniejszego problemu. Media kochają urodzoną gwiazdę. Kiedy jednak zagłębimy się w jego najnowszą historię i poznamy problemy, z którymi musi się mierzyć Anglik, to bardzo szybko dostrzeżemy, że ten projekt nie musi być skazany na sukces. Pierwszy sezon standardowo można uznać za przejściowy. Gorzej, jeżeli rozmowy z ratuszem będą stały w miejscu. Wtedy Beckham będzie musiał przyznać, że przelicytował.

Tomasz Iwan: polskie kluby nie korzystają z byłych piłkarzy
Tomasz Iwan (L) i Adam Nawałka (fot. Getty)
Tomasz Iwan: polskie kluby nie korzystają z byłych piłkarzy

Najnowsze
Koszmar Igi Świątek trwa! Odpadła już w 3. rundzie w Rzymie!
pilne
Koszmar Igi Świątek trwa! Odpadła już w 3. rundzie w Rzymie!
| Tenis / WTA (kobiety) 
Iga Świątek (fot. Getty)
Przełamanie Hurkacza! Wygrał po raz pierwszy od marca
Hubert Hurkacz (fot. Getty Images)
pilne
Przełamanie Hurkacza! Wygrał po raz pierwszy od marca
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Adrian Brzeziński i Marek Zakrzewski: na samym końcu nie wyszła nam zmiana [WIDEO]
Adrian Brzeziński i Marek Zakrzewski (fot. TVP Sport)
Adrian Brzeziński i Marek Zakrzewski: na samym końcu nie wyszła nam zmiana [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
Legia Warszawa mistrzem Polski! Drugi tytuł z rzędu
Legia Warszawa została mistrzem Polski w Centralnej Lidze Juniorów (fot: P. Kucza/400mm.pl)
Legia Warszawa mistrzem Polski! Drugi tytuł z rzędu
fot. TVP
Piotr Kamieniecki
Karolina Łozowska: cieszę się, że mogłam zadebiutować w krótkiej sztafecie [WIDEO]
Karolina Łozowska (fot. TVP Sport)
Karolina Łozowska: cieszę się, że mogłam zadebiutować w krótkiej sztafecie [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
La Liga F: mecze Barcy i Ewy Pajor w TVP Sport [ZAPOWIEDŹ]
La Liga F: oglądaj mecze Barcelony z Ewą Pajor w TVP Sport! [ZAPOWIEDŹ]
La Liga F: mecze Barcy i Ewy Pajor w TVP Sport [ZAPOWIEDŹ]
| Piłka nożna / Hiszpania 
Marek Jóźwiak: część zawodników Jagiellonii grała dla siebie, nie dla klubu [WIDEO]
Marek Jóźwiak: część zawodników Jagiellonii grała dla siebie, nie dla klubu [WIDEO]
Marek Jóźwiak: część zawodników Jagiellonii grała dla siebie, nie dla klubu [WIDEO]
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Do góry