| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet
Po zdobyciu mistrzostwa Europy U17, Ewa Pajor mówiła w wywiadach, że jej marzeniem jest grać w świetnym klubie i być najlepszą piłkarką na świecie. Nie zatrzymały jej problemy ze wzrokiem i... matematyką. Po ośmiu latach ma na koncie cztery mistrzostwa i pięć pucharów Niemiec. W piłce klubowej brakuje jedynie triumfu w Champions League. Dwukrotnie przegrywała w finale z Olympique Lyon. W niedzielę będzie miała okazję rewanżu.
To jak hollywoodzka historia, w której bohaterką zostaje ta najbardziej niepozorna, skromna dziewczyna. Pajor urodziła się w Pęgowie w województwie łódzkim – malutkiej wiosce, zamieszkałej przez kilkadziesiąt osób. Nim zaczęła kopać piłkę, poznała czym jest ciężka praca. – Od kiedy pamiętam, zawsze pomagałam rodzicom. Wszystko trzeba było robić własnymi rękoma – opowiadała w rozmowie z "Radiem Meteor".
– Mieliśmy dużo krów. Trzeba było je wydoić. Tata miał też buraki – wiele hektarów. Trzeba było iść w pole, wyrywać chwasty. Gdy były wakacje, poświęcaliśmy całe dnie, żeby to robić – opowiadała. W takich warunkach wychowywała się zawodniczka, która w kolejnych latach miała stać się wielką gwiazdą polskiej piłki kobiecej.
Na trening po raz pierwszy trafiła w wieku ośmiu lat. Występowała w Orlętach Wielenin. Gdy skończyła szkołę podstawową, wyprowadziła się do Konina. Zasiliła wówczas skład tamtejszego Medyka. Nie było łatwo. Nastolatka musiała radzić sobie z dala od rodzinnego domu.
Szybko dostrzeżono, że ma wielki talent. Na treningach spisywała się w nich na tyle dobrze, że Roman Jaszczak zdecydował się postawić na nią w meczu ligowym... zanim ukończyła regulaminowe 16 lat. Klub uzyskał zgodę PZPN, by mogła pojawić się na murawie. Miała 15 lat i 133 dni. Weszła w 55. minucie spotkania z AZS PSW Bielsko-Biała i już dwie minuty później strzeliła gola. W tym meczu do bramki trafiła jeszcze raz, a jej zespół wygrał 3:0.
Sezon 2011/12 kończyła z pięcioma bramkami na koncie. W kolejnym grała coraz częściej. Dołożyła dziewięć trafień w lidze. Została też bohaterką finału Pucharu Polski. Strzeliła oba gole, odwracając wynik spotkania z Unią Racibórz.
Mistrzyni na boisku, w szkole niekoniecznie
Na dobre światu objawiła się w czerwcu 2013. Była gwiazdą reprezentacji podczas finałowego turnieju mistrzostw Europy U17. Biało-czerwone zachwyciły. – Byłyśmy bardzo zgrane na boisku, a przede wszystkim poza nim – wspomina Pajor.
Przełożyło się to na wynik. W półfinale wygrały 3:1 z Belgią, a w meczu o złoto – mimo braku kontuzjowanej kapitan Katarzyny Gozdek – pokonały 1:0 Szwecję. Świętując śpiewały "Ja kocham Polskę" na melodię "We are the champions". – To było magiczne. Wtedy naprawdę poczułam, że jesteśmy mistrzyniami – przyznała napastniczka.
Z każdym sezonem stawała się coraz bardziej rozpoznawalna. Sukcesy na boisku nie szły jednak w parze z nauką. – Niestety, pojawia się sporo jedynek. Rodzice cały czas mi mówią, że nauka jest najważniejsza. Moim priorytetem jest jednak piłka i nie potrafię od dłuższego czasu tego zmienić – mówiła w 2013 roku, w rozmowie z "Wirtualnym Koninem".
Pogłoski o zagranicznym transferze były coraz głośniejsze. Tymczasem wielkimi krokami zbliżała się matura. – Za pierwszym razem nie zdałam matematyki. Pierwsza poprawa też mi nie poszła. Wyjechałam za granicę i nie wiedziałam, jak się uczyć. Podpowiedziano mi, żebym spróbowała przez internet. W końcu zawzięłam się i zdałam – przyznała w rozmowie z "Radiem Meteor".
Patrząc jednym okiem
Do Wolfsburga wyjechała w czerwcu 2015 roku. Od tego czasu wywalczyła cztery mistrzostwa i pięć pucharów Niemiec. W ubiegłym sezonie została także królową strzelczyń. Doszła do tego mimo problemów ze wzrokiem. – To zaczęło się jeszcze, gdy grałam w Medyku. Pewnego razu podczas badań w szkole okazało się, że na jedno oko prawie w ogóle nie widzę. Na co dzień tego nie odczuwałam, bo drugie tak jakby nauczyło się patrzeć za oba. Nic z tym jednak nie zrobiono. Dopiero po transferze, gdy miałam badania. Okazało się, że mam poważne problemy z rogówką i mogłabym nawet stracić wzrok – przyznała przed rokiem w rozmowie z Łączy Nas Piłka.
– Przeszłam jedną operację, później drugą. One jednak nie naprawiły mi wzroku, tylko miały na celu zahamowanie choroby. Jestem pod stałą opieką lekarzy w Niemczech – dodała. Problemy nie przeszkodziły jej w rozwoju kariery. Stała się kluczową zawodniczką Wolfsburga i jedną z najlepszych napastniczek świata. O jej klasie niech świadczy fakt, że przy przedłużeniu kontraktu, wpisano jej klauzulę wykupu w wysokości miliona euro – kwoty kosmicznej, jak na kobiecą piłkę.
Liga Mistrzyń i... ostatni taniec Harder?
Jeśli chodzi o piłkę klubową, w dorobku brakuje jej tylko triumfu w Lidze Mistrzyń. A była dwukrotnie w finale tych rozgrywek. Oba kończyły się porażką z Lyonem. W 2016 roku cały mecz przesiedziała na ławce, a jej koleżanki przegrały dopiero po rzutach karnych. Dwa lata później zagrała pełne 120 minut. W dogrywce Wolfsburg nawet przez moment prowadził, by... ostatecznie przegrać 1:4.
W niedzielę Wilczyce ponownie spróbują zdetronizować Lyon – obecnie bezsprzecznie najlepszy klub na kontynencie. Jeśli to się uda, cieszyć będzie się także Katarzyna Kiedrzynek, która od niedawna także jest piłkarką Wolfsburga. Do zespołu przeszła z PSG przed ćwierćfinałami. Nie zagrała jeszcze w żadnym oficjalnym meczu.
Oczywiście, to Francuzki będą faworytkami. W poprzednich fazach nie zademonstrowały co prawda siły na miarę tej z ubiegłych sezonów. Wolfsburg podczas turnieju w Kraju Basków miał natomiast strzelecką zabawę z Glasgow City (9:1) i wymęczone zwycięstwo z Barceloną (1:0).
Bardzo ważna w finale może okazać się współpraca Pajor z Pernille Harder. To Dunka jest w tym sezonie najskuteczniejsza. Według mediów niebawem na odejść do Chelsea. Być może to będzie dla niej dodatkowa mobilizacja – by w końcówce przygody z Wolfsburgiem dać drużynie upragnione trofeum.
0 - 2
Hiszpania
3 - 1
Włochy
1 - 1
Niemcy
2 - 0
Szwajcaria
2 - 2
Anglia
1 - 2
Włochy
6 - 1
Walia
2 - 5
Francja
3 - 2
Dania
4 - 1
Niemcy
16:00
Hiszpania